1.

30.6K 525 237
                                    

Pov.Kim

Dziś jestem tak bardzo zestresowana! Pisałam test poprawkowy z matmy i właśnie czekam na wyniki. To jest okropne, jak jeden przedmiot może tak uprzykrzyć życie uczniowi. Stoję właśnie przed pokojem nauczycielskim, a zaraz obok mnie stoi mój chłopak - Harry. Ręce mi się trzęsą. Od tego testu zależy moja ocena śródroczna. Jeżeli nie zdam go przynajmniej na 3, będę mieć 2 na półrocze. Byłam już na setkach godzin korepetycji, ale nic nie pomaga. 

Nagle otworzyły się drzwi od klasy Harry'ego. W drzwiach była spora dziura oddzielająca je od podłogi. Przez nią można było dostrzec czarne vansy. Na pewno nie były to damskie buty, więc mogły należeć do dwóch osób, albo do kolegi Harry'ego - Victora, albo do niego...NIEGO. 

I stało się! Kay Hilfiger właśnie wychodził z klasy. Kiedy tylko zobaczyłam jego czarne jak smoła włosy i piękne brązowe oczy (wlepione w telefon)poczułam że się rumienię. Szedł zwyczajnie, plecak miał zarzucony na jedno ramię, jedną rękę miał w kieszeni a drugą trzymał swojego Iphone'a. Niechcący wydałam cichy pisk, co niestety na pustych korytarzach było dość słychać. Kay oderwał wzrok od telefonu i spojrzał na mnie. Jego piękne brązowe oczy patrzyły na mnie! To nadal do mnie nie dociera. Za chwilę poważny wyraz twarzy zmienił się w miły uśmiech skierowany w moją stronę. Poczułam, że jest mi słabo. Kay zdążył już wyjść ze szkoły, kiedy ja zaczęłam lecieć na ziemię, dobrze że złapał mnie Harry który niezbyt szczęśliwy przyglądał się zajściu. 

-Czemu się ślinisz?-prychnął- To tylko Hilfiger...

Harry nie lubił Kay'a, zwłaszcza po tym jak dowiedział się że on mi się podoba. Udało mi się go jakoś udobruchać, tak by ze mną nie zrywał, ale kazał mi obiecać że już nigdy na niego nie spojrzę. Oczywiście zrobiłam to o co prosił, jednak ze skrzyżowanymi palcami za plecami. Nie mogłam przecież od tak odkochać się w Hilfigerze. 

Odwróciłam się w stronę drzwi od pokoju nauczycielskiego i od nowa oczekiwałam na wyniki. Harry skrzyżował ręce na piersi i czekał wraz ze mną. 

-Harry?-usłyszałam jakiś męski głos za sobą. Wiedziałam do kogo należy ale wolałam się nie odwracać, żeby nie wyjść na idiotkę.

-Czego chcesz Hilfiger?-prychnął

-Wyluzuj...-dlaczego on musi mieć tak cudowny głos? Znów jestem cała czerwona-...Chciałem tylko zapytać kiedy robimy projekt z fizy...mam wolną chatę...

-Obojętne mi to, a teraz zjeżdżaj!

-Koleś, zluzuj gacie...-zaśmiał się-...nie chcę ci ukraść dziewczyny tylko...-przerwał mu dźwięk otwierających się drzwi, z których wyszła nauczycielka, trzymająca w rękach kartkę. Miała grobową minę. Wręczyła mi papier i skrzyżowała ręce na piersi.

-Nie!-krzyknęłam. Nie przejmowałam się że Kay tu jest. Na kartce widniała liczba...liczba 1.

-I co kotku?-zapytał Harry łapiąc mnie w pasie. 

-Oblałam...-powiedziałam a moje oczy zaczęły napełniać się łzami. -Znowu...- w tej chwili telefon Harry'ego zawibrował. Chłopak wyjął go i przeczytał wiadomość. Nauczycielka weszła z powrotem do pokoju.

-Strasznie współczuję...-powiedział obojętnie, chowając telefon do kieszeni-...muszę iść... yyyy...będzie dobrze... czy coś...-rzucił wybiegając z budynku. Zostałam tylko ja i KAY. Właściwie dlaczego on jeszcze nie poszedł. Zamiast tego zbliżył się do mnie i przyciągnął do swojego torsu mocno przytulając. Poczułam jego cudowne perfumy. Teraz już nie liczyła się ta pała  z majcy. Kay Hilfiger właśnie mnie przytulał. Wiedziałam że taka okazja już się już nie powtórzyć więc nie myśląc z całej siły wbiłam się  w chłopaka odwzajemniając uścisk. Poczułam że się uśmiecha. Chwilę później jednak odsunęliśmy się od siebie, choć wolałabym gdyby tak nie było.  Mimo iż byliśmy już dalej od siebie on wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku. 

-Dziękuję...-powiedziałam cicho spuszczając głowę, nie mogłam mu patrzeć w oczy.

-Nie martw się...-powiedział i założył kosmyk moich włosów za ucho-...wszystko będzie dobrze...

-Dziękuję...-powtórzyłam nadal cichym głosem i nadal wpatrując się w ziemię.

-Jeśli chcesz mogę załatwić ci jakieś korki...-przysunął mnie do siebie. Boże jak ja go kocham.-...mam różne znajomości...

-Nie musisz...-powiedziałam wciąż nie utrzymując z nim kontaktu wzrokowego. Nagle poczułam dotyk czyjejś dłoni na podbródku, która zaczęła go ciągnąć górę. Teraz musiałam mu spojrzeć w oczy, jego cudowne brązowe oczy. Przez cały czas miał uśmiech na buzi.  Nie bez przyczyny nazywają go ciachem albo najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Jest bardzo miły. Wszystkie dziewczyny się w nim kochają, mimo że nawet go nie znają, a przecież to właśnie on jest w szkole bad boyem.

-Ale chcę...-uśmiechnął się szerzej-...daj mi swój numer ok? Na pewno się  z tobą skontaktuję...-podał mi swojego Iphone'a. -...ale ty musisz sobie załatwić termin poprawki ok? -zaśmiał się.

My Bad BoyWhere stories live. Discover now