81.

6.1K 176 20
                                    

Pov. Kim

Wpadłam do klubu ciągle rycząc i lustrując drogi pierścionek na moim palcu. Szybko odnalazłam Vivian w tłumie ludzi i podbiegłam do niej. Stała do mnie plecami, więc złapałam ją za ramiona i gwałtownie odwróciłam w moją stronę. Oczywiście, uważałam by nie uszkodzić jej wystającego brzuszka.

-Kim co się stało?-zapytała przejęta kiedy tylko mnie zobaczyła- Wszystko w porządku?

Wiem że to czy płaczę ze szczęścia, czy ze smutku jest bardzo trudne do rozpoznania, więc Vivian wydawała się zmieszana. Z jej twarzy zszedł uśmiech, a został zastąpiony zaniepokojoną miną. Od razu podniosłam moją prawą dłoń w górę, grzbietem w jej stronę. Wzrok mojej przyjaciółki powędrował na turkusowy szmaragd. 

-O mój Boże... Kim...-wyjąkała- Czy on...- jej oczy rozszerzyły się do wielkości pingpongowej piłeczki-...Ci się oświadczył?!- pisnęła. Nie byłam w stanie odpowiedzieć, więc po prostu skinęłam głową. 

Teraz obydwie wybuchnęłyśmy płaczem i wpadłyśmy sobie w ramiona. 

-Gratuluję...-szepnęła mi do ucha.

-Nie mogę w to uwierzyć! Kocham się w nim od niepamiętnych czasów, a teraz mam zostać jego żoną!? Boże! Przecież to spełnienie moich marzeń!- wydusiłam przez łzy

-Musimy to oblać! Ja oczywiście piccolo!- zaśmiała się. 

Ruszyłyśmy w stronę baru. W między czasie w tłumie wyłapałam mojego narzeczonego razem z Liamem i...

...Seanem...

Co on tam robi?! Podeszłam bliżej by usłyszeć o czym rozmawiają. 

-I jak? -zapytał Sean

-Zgodziła się!- powiedział dumnie Kay

-Tak! Wygrałem zakład!- wrzasnął Sean. Zaraz co?! Jaki zakład do kurwy nędzy?! Poczułam łzy zbierające się w moich oczach. Moje serce właśnie pękło. Czyli jednak on się tylko mną zabawił. A ja głupia siedziałam przy nim kiedy był w szpitalu! DWA RAZY! Zamartwiałam się, kiedy zapadł w śpiączkę. Cieszyłam się kiedy się wybudził! Wspierałam go w rehabilitacji! Motywowałam go przed każdym meczem! Ale NIE!

Dla niego to była tylko gra! Jebana gra w której to JA byłam główną nagrodą!

Ze łzami w oczach, ale i również z niesamowitą determinacją podeszłam do Kay'a i walnęłam go z liścia. Za grosz się tego nie spodziewał. Pochylił się do przodu i złapał za policzek. Liam i Sean patrzyli na mnie jak na debilkę. 

-TY ZASRANY EGOISTO!- wrzasnęłam 

-Kim...-mruknął-... Kim kochanie. To nie tak. Musisz dać mi się wytłumaczyć, proszę!

-Dobrze! Słucham!-skrzyżowałam ręce na piersi. Nie wiedziałam dlaczego to robię. Może po prostu chciałam usłyszeć jego głos, który tak kocham?

-Liam i Sean się założyli. Liam obstawiał że się nie zgodzisz, a Sean że tak. Nie wiem o ile się założyli, nie obchodzi mnie to. Ten kretyn,- wskazał na Liama- chciał zobaczyć jak dajesz mi kosza. Nie wiem po co mu to, ale śmiał się że jak tym razem dostanę depresji to pomoże mi się zabić...-westchnął. Popatrzyłam na Liama morderczym wzrokiem. Jak on mógł w ogóle coś takiego powiedzieć?! Ja rozumiem. Liam to Liam, ale bez przesady. Kay na prawdę mógł sobie coś zrobić!

W duchu dziękowałam sobie że się zgodziłam. Choć z drugiej strony nawet gdybym o tym wszystkim nie wiedziała też bym się zgodziła.

My Bad BoyWhere stories live. Discover now