12.

11.1K 284 37
                                    

Pov. Kim

Doszłyśmy do boiska i w jednej chwili poczułam jak moje serce staje. Nie byłyśmy tam same mimo iż tak przypuszczałyśmy. W bramce stał Liam, a wiadomo, tam gdzie Liam tam i Kay. I nie pomyliłam się. Chłopak stał przed linią i przygotowywał się do strzału. Dlatego że na boisku byli we dwójkę, nie grali meczu tylko strzelali sobie karne.

Zatrzymałam się przed wejściem jednak moja przyjaciółka pociągnęła mnie w ich stronę. Od razu poczułam rumieniec na mojej twarzy.

-O! -zauważył nas Liam- Cześć dziewczyny!

-Gracie z nami? -zapytał Kay i uśmiechnął się, pokazując przy tym swoje śliczne dołeczki.

-Yyy-yyyy-y... -zaczęłam wpatrując się w jego cudne piwne oczy. Na mój jęk chłopak zaśmiał się i podrapał się po karku. Ostatnio potrafiłam normalnie z nim rozmawiać ale teraz już nie potrafię. Dziwne.

-Jasne że tak! -Vivian postanowiła odpowiedzieć za mnie. Jestem jej wdzięczna.

-No to trzeba wybrać drużyny... -zaczął Liam-... To ja biorę... -podrapał się po brodzie udając że się zastanawia-... moją cheerleaderkę! -podszedł do Vivian i owinął rękę wokół jej ramion- Przykro mi ale nie macie już wyboru! -zwrócił się do mnie i do Kay'a.

-Ale mi to wcale nie przeszkadza... -powiedział Kay i owinął ręce wokół mojej talii po czym przysunął mnie do swojego torsu. Moje serce ostatecznie stanęło. Poczułam że cała się rumienię. Kay i Liam wymienili porozumiewawcze spojrzenia po czym zaczęli liczyć.

-Raz, dwa i trzy! -Liam pokazał dwa palce  a Kay otwartą dłoń.

-Kurwa! -krzyknął sfrustrowany

-Ha! Zaczynamy! -wrzasnęła Vivian i ustawiła piłkę na linii po środku boiska.

-Pójdziesz na budę? -zapytał Kay idąc na naszą połowę.

-Mogę pójść... -wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę bramki. -Tylko niech Liam kopnie za mocno! -pogroziłam mu palcem

-Niech tylko spróbuje, a ja własnoręcznie urwę mu nogi... -wtrącił Kay- No to co? Zaczynamy? -dodał z uśmiechem.

Szczerze nie wiedziałam co mam myśleć o pierwszym wypowiedzianym zdaniu, ale po chwili już nie miałam czasu o niczym myśleć. Obroniłam kilka strzałów, później to Vivian (która również stała na bramce) musiała się nieźle namachać by piłka nie wpadła do bramki, mimo iż kilka razy odbiła się od siatki bramki. Kay strzelał o wiele słabiej niż na meczach. Wiedziałam, że to dla tego że dziewczyna stoi na bramce. Prawdziwy gentelmen.

-Dobra suń się Viv... -Liam wszedł w pole karne, zaraz obok bramki i delikatnie wypchnął z niej dziewczynę-... Teraz moja kolej. Trzeba wykorzystać to że Hilfiger nie ma dziś siły w nogach...

-Zobaczymy! -prychnął Kay. Ja musiałam to zobaczyć więc podbiegłam na drugi koniec boiska i przypatrywałam się sytuacji.

Kay właśnie odsunął się kilka kroków w tył by się rozpędzić, po czym wjechał z buta w piłkę kopiąc ją w stronę Liama. Zdecydowanie mocniej niż strzelał Vivian.

-No stary! -krzyknął Liam uciekając z bramki. Wszyscy się zaśmialiśmy. Czułam się już dużo bardziej komfortowo niż na początku, choć wciąż miałam obawę że palnę coś głupiego. -Wiecie że nie długo bal co nie? -zaczął ni stąd ni zowąd Liam.  

-Jaki bal?-zapytała Vivian trzymając pod pachą piłkę.

-Ten...-zaczął Kay-...ten! Jak on się...-zaczął strzelać palcami, w celu przypomnienia sobie nazwy.

-Ten co piłkarze idą z cheerleaderkami co nie?-wtrącił Liam

-No tak! Dokładnie ten!

-Ale stary... ty nie masz cheerleaderki...

-Już nie długo...-Kay spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Wiedziałam, że w tym momencie wyglądam jak burak.

-Nie ciesz się tak! Skąd wiesz że ona będzie twoja? 

-Załatwię to...

******************************************************

Z boiska wróciłyśmy około dwudziestej. Vivian mieszka zaraz na przeciwko mnie. Nadal miałam w głowie jego słowa.

Załatwię to...

Wiedziałam że to może mieć dwuznaczne znaczenie. Czyżby szkolny bad boy obrał mnie na swoją następną w kolejce do przelecenia? A może jednak on na prawdę coś do mnie czuje?

My Bad BoyWhere stories live. Discover now