63.

6.5K 205 3
                                    

Pov. Kim

-Masz żyletkę?

Patrzyłam na niego u osłupieniu. Wiedziałam, że mówi to tylko przez szok jakiego doznał. Nie mówi tego na poważnie. Prawda?

Prawda?

Miałam nadzieję że on nie wie co mówi, że po kilku godzinach się lekko chociaż, otrząśnie i nie będzie pamiętał już tego pytania. Mimo wszystko bardzo mnie to zabolało. Sama myśl że on mógłby sobie coś zrobić, że mógłby cierpieć jest dla mnie nie do wytrzymania. 

Złapałam go za jego drżącą rączkę. 

-Kochanie co ty mówisz?- spytałam z niedowierzaniem. Chłopak otworzył usta, ale zaraz potem je zamknął. Wyglądał na zmieszanego i zdezorientowanego.

-Ja...-jąkał się-...nie wiem...-załkał.-...Masz?-zapytał po długiej chwili ciszy

-Nie Kay! Nie mam! A nawet jakbym miała to byłbyś ostatnią osobą jakiej bym ją dała wiesz?

-Ah...-westchnął i znów zaczął płakać. Spojrzał na swoje nadgarstki i przejechał kciukiem po jednej z blizn. Szybko oderwałam jego rękę od tego miejsca i zamknęłam ją w uścisku. 

-Nie patrz tam...-pouczyłam. Zaczęłam przeczesywać jego włosy palcami-...Powinniśmy iść się spakować...-zmieniłam temat.

-Muszę iść do łazienki...-powiedział cicho.

-Idę z tobą!-powiedziałam nie zdając sobie sprawy z tego jak to brzmi. 

-Co? Jak to?-był trochę zdezorientowany

-No nie bój się... Stanę pod drzwiami, których tak a pro po, nie wolno ci zamykać...

-Zgoda...-trochę się zdziwiłam. Może on na prawdę nie chciał zrobić nic głupiego skoro tak bez niczego się zgodził. Przecież gdyby chciał sobie coś zrobić protestowałby. 

Wstaliśmy i poszliśmy w stronę łazienki. On wszedł do środka, a ja stanęłam pod drzwiami pilnując by zostawił je lekko uchylone. Po kilku minutach wyszedł. Wyglądał już trochę lepiej. Bez zbędnego myślenia złapałam jego ręce i zaczęłam je lustrować od barku po koniuszki palców. Na szczęście nie było żadnych zacięć, jedynie stare blizny, ale nie za bardzo chcę o nich mówić. Mimo iż nie są moje, fakt że w ogóle są boli mnie bardziej niż jego. On już zdążył do nich przywyknąć. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Później złapałam za gumkę od spodni chłopaka i naciągnęłam ją tworząc przestrzeń między jego brzuchem a spodniami. Zajrzałam do środka. Wiedziałam że chłopak jest trochę zawstydzony, ale ja muszę to zrobić. Nie patrzyłam na to, tylko na uda. Na szczęście były czyste, bez żadnych oznak krwi. 

-Nie ciąłeś się?-zapytałam 

-Nie...-powiedział. Wciąż był smutny i przygnębiony.

-Przysięgasz?

-Przysięgam...

-Wiesz co? Mam pomysł! 

-Jaki?

-Ty pójdziesz i odpoczniesz trochę, a ja nas spakuję!

-Nie, Kim. Nie mogę. Pomogę ci...

-Nie, nie. Powinieneś odpocząć!

-Na pewno?

-Tak! Idź! Odpocznij sobie!

-Jesteś kochana...

-Ty bardziej!- powiedziałam po czym złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku. Kay uśmiechnął się smutno, po czym znów zniknął za drzwiami sypialni. 

Postanowiłam, że pierwsze wezmę się za pakowanie rzeczy łazienkowych. Później wezmę się za ubrania które, tak swoją drogą, są w sypialni. Chciałam dać mu trochę czasu na zaśnięcie. Z doświadczenia wiem, że jeśli zaśnie się w spokoju to ma się też spokojny sen, a on teraz tego bardzo potrzebuje. 

Wzięłam moją torbę i spakowałam do niej moją szczoteczkę, perfumy, odżywkę do włosów, szampon mydło, ręcznik i jeszcze sporo innych kosmetyków i takich tam. Później wzięłam torbę mojego chłopaka i wpakowałam do niej jego rzeczy. Jak można się domyśleć, było ich o połowę mniej niż moich.

My Bad BoyWhere stories live. Discover now