Pov. Kim
-ILE TO MOŻE TRWAĆ?! -krzyknął Liam
-Długo...-mruknął Kay, który nerwowo bawił się palcami-...długo...
Ja nic nie mogłam powiedzieć. Siedzieliśmy teraz w trójkę na korytarzu przed salą porodową. Słychać było tylko krzyki mojej przyjaciółki. Liam chciał iść z nią, ale Kay wytłumaczył mu że więcej przeszkodzi niż pomoże. No i może zemdleć , bo boi się krwi.
Chwilę później z sali wyszedł lekarz, a my poderwaliśmy się na równe nogi.
-I co? -zapytał podekscytowany Liam.
-Pan jest ojcem dziecka? -lekarz wciąż był niewzruszony.
-No tak! -natomiast w Liamie odbywała się wojna emocji.
-Wszystko w najlepszym porządku. Ma pan zdrową córeczkę! -na twarzy mężczyzny rozprzestrzenił się ogromny uśmiech.
-SŁYSZAŁEŚ KUTASIE?! JESTEM OJCEM!!! - Liam podbiegł do Kay'a i złapał go w pasie, podniósł do góry i zaczął się kręcić wokół własnej osi. Wszystko wyglądało bardzo podobnie jak w tedy, kiedy Kay wychodził ze szpitala. Tyle że teraz Kay nawet nie krzyczy. Wie, że to nie pomoże.
Nie zważając na wygłupy chłopaków, i na to że zaraz zgotują piekło pacjentom szpitala, wrzeszcząc na całe gardło, weszłam do sali. Moja przyjaciółka wyglądała gorzej niż dziś rano, ale cóż się dziwić. Była zmęczona blada i spocona, ale mimo wszystko bardzo szczęśliwa. Na jej rękach leżała jej córeczka. Dziewczynka chyba spała.
-Jak się czujesz? -zapytałam na tyle cicho by nie obudzić dziecka.
-Jestem zmęczona, ale szczęśliwa. Boże Kim! Nawet nie wiesz jak bardzo! -rozpłakała się. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły prawie wylatując z zawiasów. Ktoś je kopnął. Hmmmm... Ciekawe kto...
-GDZIE MÓJ SYNEK?! -wrzasnął Liam rozglądając się po sali.
-Córeczka głąbie... -odezwała się rozbawiona Vivian.
-O! Moje maleństwo... -chłopak podszedł do niemowlaka i zaczął gładzić delikatnie palcem po malutkim policzku.-...Wiesz że tatuś myślał już nad imieniem dla ciebie? Ryan Taylor. Albo Noah Taylor...
-A tak poważnie, to myśleliście już nad imieniem? -wtrącił mój narzeczony.
-No przecież ci mówię! Słuch ci ta śpiączka odebrała czy co?!- Liam stanął na przeciw Kay'a mierząc go wzrokiem.
-Ty kutasie! Ja ci dupsko ratuję, a ty...-Kay na prawdę się zdenerwował. W sumie to mu się nie dziwię, ale nie będą się przecież tutaj kłócić.
-Ludzie ogarnijcie się! Tutaj jest malutkie dziecko!-przerwałam im.
-Tak, Kay. Myśleliśmy...Myślałam- poprawiła się. -Mi podoba się Renee. -rozmarzyła się.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, ale musieliśmy wyjść ponieważ mała była głodna. Liam oczywiście został przy swojej żonie i córeczce. Kurczę, na prawdę cieszę się ich szczęściem. Ciekawe czy nam też się tak ułoży. Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Przecież za trzy miesiące oficjalnie będę się nazywać Kim Hilfiger.
YOU ARE READING
My Bad Boy
RomanceNazywam się Kim Levis, mam 16 lat. Nie jestem jedną z tych najpiękniejszych dziewczyn w szkole, ale na swoją urodę nie narzekam. Niby mam chłopaka, nazywa się Harry, jest ode mnie starszy dwa lata, można powiedzieć że uważa się za gwiazdę ten szkoły...