84.

6K 174 12
                                    

Pov. Kim

-ILE TO MOŻE TRWAĆ?! -krzyknął Liam

-Długo...-mruknął Kay, który nerwowo bawił się palcami-...długo...

Ja nic nie mogłam powiedzieć. Siedzieliśmy teraz w trójkę na korytarzu przed salą porodową. Słychać było tylko krzyki mojej przyjaciółki. Liam chciał iść z nią, ale Kay wytłumaczył mu że więcej przeszkodzi niż pomoże. No i może zemdleć , bo boi się krwi.

Chwilę później z sali wyszedł lekarz, a my poderwaliśmy się na równe nogi.

-I co? -zapytał podekscytowany Liam.

-Pan jest ojcem dziecka? -lekarz wciąż był niewzruszony.

-No tak! -natomiast w Liamie odbywała się wojna emocji.

-Wszystko w najlepszym porządku. Ma pan zdrową córeczkę! -na twarzy mężczyzny rozprzestrzenił się ogromny uśmiech.

-SŁYSZAŁEŚ KUTASIE?! JESTEM OJCEM!!! - Liam podbiegł do Kay'a i złapał go w pasie, podniósł do góry i zaczął się kręcić wokół własnej osi. Wszystko wyglądało bardzo podobnie jak w tedy, kiedy Kay wychodził ze szpitala. Tyle że teraz Kay nawet nie krzyczy. Wie, że to nie pomoże.

Nie zważając na wygłupy chłopaków, i na to że zaraz zgotują piekło pacjentom szpitala, wrzeszcząc na całe gardło, weszłam do sali. Moja przyjaciółka wyglądała gorzej niż dziś rano, ale cóż się dziwić. Była zmęczona blada i spocona, ale mimo wszystko bardzo szczęśliwa. Na jej rękach leżała jej córeczka. Dziewczynka chyba spała.

-Jak się czujesz? -zapytałam na tyle cicho by nie obudzić dziecka.

-Jestem zmęczona, ale szczęśliwa. Boże Kim! Nawet nie wiesz jak bardzo! -rozpłakała się. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły prawie wylatując z zawiasów. Ktoś je kopnął. Hmmmm... Ciekawe kto...

-GDZIE MÓJ SYNEK?! -wrzasnął Liam rozglądając się po sali.

-Córeczka głąbie... -odezwała się rozbawiona Vivian.

-O! Moje maleństwo... -chłopak podszedł do niemowlaka i zaczął gładzić delikatnie palcem po malutkim policzku.-...Wiesz że tatuś myślał już nad imieniem dla ciebie? Ryan Taylor. Albo Noah Taylor...

-A tak poważnie, to myśleliście już nad imieniem? -wtrącił mój narzeczony.

-No przecież ci mówię! Słuch ci ta śpiączka odebrała czy co?!- Liam stanął na przeciw Kay'a mierząc go wzrokiem.

-Ty kutasie! Ja ci dupsko ratuję, a ty...-Kay na prawdę się zdenerwował. W sumie to mu się nie dziwię, ale nie będą się przecież tutaj kłócić.

-Ludzie ogarnijcie się! Tutaj jest malutkie dziecko!-przerwałam im.

-Tak, Kay. Myśleliśmy...Myślałam- poprawiła się. -Mi podoba się Renee. -rozmarzyła się.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, ale musieliśmy wyjść ponieważ mała była głodna. Liam oczywiście został przy swojej żonie i córeczce. Kurczę, na prawdę cieszę się ich szczęściem. Ciekawe czy nam też się tak ułoży. Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Przecież za trzy miesiące oficjalnie będę się nazywać Kim Hilfiger.

My Bad BoyWhere stories live. Discover now