87.

5.9K 170 1
                                    

Pov. Kim

Wyjęłam mięso mielone z lodówki i wysypałam na patelnię. Później zalałam roztworem, z którego ma powstać sos. Tak, robię spaghetti. Nie mam pojęcia jak wyjdzie, ale chciałabym żeby wyszło jak najlepiej. Będzie to nagroda dla Kay'a ponieważ dziś jest jego pierwszy dzień pracy. Jest szefem największej kancelarii w mieście. Dostał ją w spadku po swoim ojcu. Mówiąc o rodzicach to nasi już za tydzień przyjeżdżają i szczerze mówiąc nie wiem czy się z tego cieszę. Znaczy, tęskniłam za rodzicami, ale nie wiem czy będę musiała się teraz przeprowadzić do moich rodziców. Czy może nadal będę mieszkać tutaj? Szczerze wolałabym drugą opcję. 

Nagle usłyszałam odgłos otwierania drzwi. Na samą myśl kto właśnie zdejmuje buty, uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy. Znów usłyszałam ten śliczny głosik. Teraz już nie chłopaka, a narzeczonego! Boże, jak to wspaniale brzmi!

-Cześć kochanie!- krzyknął z przedpokoju- Wróciłem! Co tak ładnie pachnie?- wychylił się zza drzwi

-Robię spaghetti...-wyjaśniłam nie odrywając wzroku od patelni.

-O! Idę się przebrać i zaraz jestem z powrotem!- wybiegł po schodach, prawdopodobnie do sypialni. 

Nigdy nie sądziłam że zajdę aż tak daleko. Przecież trzy lata temu robiłam z siebie idiotkę za każdym razem kiedy go widziałam. Byłam taką cholerną kretynką. Moja kuzynka mi to powtarzała i miała rację. A teraz? Teraz jest jak w bajce! Za trzy miesiące będę przecież oficjalnie panią Hilfiger. 

Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Nie mam pojęcia kto to mógłby być. Szczerze nawet nie chciałam mieć żadnego gościa.

-Skarbie spodziewasz się kogoś?- krzyknęłam w stronę schodów

-Nie!- odkrzyknął. 

Wzruszyłam ramionami i podeszłam do drzwi w celu otworzenia ich. Zobaczyłam jakąś kobietę. Wyglądała na około 30 lat. Jej rude, lekko pofalowane włosy opadały luźno na ramiona. Ubrana była jak jakaś seks bomba, w krótką, dopasowaną, czerwoną sukienkę i strasznie wysokie szpile. Na twarzy też nie oszczędzała tapety. 

-Dzień dobry!- powiedziała zakręcając kosmyk włosów wokół palca- Jest może Kay Hilfiger? 

-Jest...-powiedziałam niepewnie. Odsunęłam się od drzwi by ta mogła wejść. Zrobiła to niemiłosiernie kręcąc przy tym biodrami. 

-AMY?!- usłyszałam głos Kay'a. Chłopak stał na ostatnim stopniu schodów. Nie miał na sobie koszulki co niezmiernie mnie podniecało. Niestety, tą kobietę chyba też. 

Zaraz!

AMY?! 

To nie jest ta laska, która zniszczyła mu życie?

-Nie sądziłam że zajdziesz aż tak daleko...-powiedziała wypinając piersi z całej siły do przodu. Zaczęła bezwstydnie lustrować mięśnie MOJEGO narzeczonego. 

-Wyjdź stąd!- Kay był coraz bardziej zdenerwowany. -Nie chcę cię tu widzieć!

-Wyluzuj kochanie...- położyła swoją dłoń na jego klatce piersiowej, jednak on natychmiast się odsunął. 

-Nie! Nie mam już sił...-rzucił i znów pobiegł na górę. Może to i dobrze. Przynajmniej nie musi się stresować. 

Miałam nadzieję że niechciany gość ruszy dupsko i wyjdzie. Pomyliłam się. Kobieta zaczęła się rozglądać po czym opadła na kanapę, nakładając nogę na nogę. 

-Nie miała pani przypadkiem wyjść?- zapytałam kładąc ręce na biodrach 

-Zluzuj gacie. Wiem że zależy ci tylko na jego kasie...-jej seksowny ton zmienił się na bardziej pewny-...Załatw mi kilka tysięcy to sobie pójdę...

My Bad BoyWhere stories live. Discover now