57.

6.8K 181 5
                                    

Pov. Kim

Wróciliśmy do domu zaraz po meczu. Trener był tak bardzo dumny z chłopaków, że postanowił organizować treningi co drugi dnien. . Nie dziwię mu się. Chłopcy grali niesamowicie. Choć są po prostu wykończeni, mają wspaniałe humory. A już na pewno najlepszy ma Kay. Wciąż narzeka że wszytsko go boli, że nie może się ruszać i chodzić, ale mimo wszytsko jest strasznie szczęśliwy. Teraz siedzimy sobie na kanapie i oglądamy jakieś tandetne show. Właściwie to ja siedzę, a on leży wyciągnięty na kanapie i opiera głowę o moje nogi.

Nagle usłyszeliśmy że drzwi do pokoju otwierają się pod wpływem mocnego kopnięcia.

Zgadnijcie kto wszedł...

Liam!

Podbiegł do nas i od razu złapał mojego chłopaka za rękę ściągając go z kanapy. Widząc jak Kay próbuje się pozbierać i wstać, nie mogę się powstrzymać od śmiechu.  W końcu z cichym jękiem wstał i popatrzył na Liama.

-Czego tu? -zapytał

-Dostałem SMS'a.... -powiedział. Wcale nie wyglądał na rozbawionego. Podał Kay'owi telefon.

-Jutro o 22 za miastem... -przeczytał. Mina od razu mu zrzędła-... Nie mam już odwrotu prawda? -zapytał. Widać było że cholernie boi się tej całej sytuacji.

-Oczywiście że masz... -zaczęłam.

-Nie! Nie masz! -krzyknął Liam- Zgodziłeś się prawda?! Jeśli się teraz wycofasz zabiją wszytskich!
WSZYTSKICH!

-Masz rację... -mruknął Kay

-Ej wiecie jak się złożyło? -Liam za wszelką cenę chciał już unikać tego tematu- Jutro jest sobota no nie? I nie ma treningu! A po sobocie jest niedziela! Czyli mamy dwa dni wolne! -zaśmiał się gorzko.

-Świetnie! Po prostu super! Przynajmniej nie będę musiał iść na trening i udawać że wszytsko jest ok, kiedy nic nie będzie ok bo będę mieć połamane żebra, albo gorzej... -powiedział sarkastycznie mój chłopak i postanowił iść do łazienki.

-W coś ty go wpakował! -krzyknęłam kiedy mój chłopak zniknął za drzwiami.

-Sam się na to zgodził!

-A co miał ci powiedzieć?! Ty mu pomogłeś, a on miał cię wystawić?!

Liam już mi nie odpowiedział. Po prostu wyszedł z pokoju. Zostałam sama. Po chwili usłyszałam krople wody spadające na brodzik w łazience. Na samą myśl że on tam jest uśmiech pojawia mi się na mojej twarzy. ON tam jest. Moja miłość, mój ukochany. Ale w duszy wciąż mam mieszane uczucia. Bo przecież jutro już go ze mną nie będzie. Jutro będzie gdzieś za miastem, będzie się bić z jakimś gościem, który znając życie jest o połowę większy od Kay'a. Jutro może z tamtąd nie wrócić. Jutro wszytsko może się skończyć.

Pokiwałam głową w celu odgonienia tych paskudnych myśli. Wstałam z kanapy i udałam się do sypialni. Ubrałam się w piżamę i położyłam na wygodnym łóżku. Nie minęło dziesięć minut, kiedy poczułam silne, wytatuowane ramię owijające się wokół mojego brzucha. Znów czuję bicie jego serca. Znów czuję na karku jego równy oddech. Mimowolnie się uśmiecham. Zasypiam gdy mój chłopak przytula mnie na łyżeczki.

My Bad BoyWhere stories live. Discover now