8

5.6K 162 5
                                    

Pov. Aaron

- Nie słyszeliście? Spierdalajcie stąd i dajcie Melissie spokój – powiedziałem zdenerwowany i objąłem Mel

- To jeszcze nie koniec Mel.. –powiedziała blondynka

- Nie masz już prawa tak do mnie mówić, tylko przyjaciele i rodzina mogą, a wy do żadnych z nich się nie zaliczacie.

- Jeżeli się do niej zbliżycie to będziecie mieć do czynienia z nami i jej braćmi – powiedział Ben

- Więc spierdalajcie i nie chce was przy niej widzieć – powiedziałem

- Mel.. Melissa chcesz tak skończyć naszą przyjaźń? – spytała ta sama dziewczyna

- Kurwa – to brzmiało tak słodko z jej ust – nasza jak ty to nazywasz przyjaźń skończyła się z dniem, w którym zaczęłaś być z moim chłopakiem, który wtedy nim był. Przez jebane pół roku on mnie zdradzał, a ty oszukiwałaś. Każde z was wiedziało co się stało z moimi rodzicami i Clarissą, a wy odwróciliście się ode mnie!

- Ale Mel wysłuchaj na... – powiedziała ta druga

- Nie! To wy wysłuchajcie mnie! Ivie dobrze wiedziałaś, że Clar była najważniejszą osobą w moim życiu, a po jej śmierci powiedziałaś tylko, że wszystko będzie dobrze! Żadne z was nie przyszło na jej pogrzeb. Mike wczoraj nazwałeś mnie dziwką, byłeś jedynym chłopakiem na którym w chuj mi zależało – auć zabolało – a mnie kurwa zdradzałeś! Oh i ty Stello, jako jedyna mnie „wspierałaś" ale za chuja nie mogłaś powiedzieć mi prawdy. Myślicie, że jak po trzech kurwa latach będziemy nadal przyjaciółmi?!

- Lisku spokojnie – powiedziałem – zaraz zejdą się tu ludzie.

- Nie martw się Ari już kończe – ucichła na moment, ale zaraz zaczęła znów mówić – przez trzy lata mieliście mnie w dupie, zaaklimatyzowałam się tutaj, mimo wielu przeszkód... Pokochałam to miejsce mimo problemów – zaczęła płakać – miałam tylko braci i jednego znajomego, który nie ma na mnie dobrego wpływu, teraz gdy powiedzmy że zaczęło się układać... Wy się pojawiacie i co chcecie tym osiągnąć?

- Chcieliśmy tylko, żeby było tak jak dawniej. Brakuje nam wspólnych wypadów i rozmów – powiedziała z tego co mi się wydaje Stella i o dziwo płakała

- Kurwa Mel znamy się od przedszkola, kocham cię jak siostrę i zawsze byłaś, jesteś i będziesz dla mnie najważniejsza, gdybym wiedziała, że przez Mike skończy się nasza przyjaźń NIGDY bym z nim nie była – powiedziała Ivie, która też płakała

- Nie mów, że ta dziwka jest ważniejsza ode mnie! – krzyknął Mike

- NIGDY NIE MÓW, ŻE MELISSA JEST DZIWKĄ! – podszedłem do niego

- Aaron uspokój się – Melissa podeszła do mnie

- Jestem spokojny – odparłem i zwróciłem się do chłopaka – jeszcze raz usłysze to zdanie wypowiedziane przez ciebie to własna matka cię nie pozna.

- Aaron, proszę daj spokój... Chodźmy stąd.

- Ale Mel on ma racje – powiedziała blondyna – Mike jesteś strasznym skurwielem, wybaczałam ci te zdrady, ale nie wybacze ci kurwa tego, że obrażasz moją przyjaciółke!

- Ta przyjaciółka kochanie jest zwykłą dziw... - nie dokończył bo uderzyłem go w twarz

- Aaron! Chodź już..

- A co z nami Mel? – zapytała Ivie, chyba mimo innego koloru włosów i innego wyglądu nie wiem która to która

- Porozmawiamy kiedy indziej... Lepiej bez niego.

- Okej, także.. Do zobaczenia?

- Mel, musimy już iść – powiedziałem – zaraz mamy biologie.

- Tak idziemy już – powiedział Ben, który ciągle patrzył na Stelle

- Cześć dziewczyny i jakiś pojebie – uśmiechnęła Lar.

Pov. Melissa

Po rozmowie z Ivie i Stellą miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam co robić. Niby tęskniłam za nimi, ale jednak bardzo się na nich zawiodłam. Mogłybyśmy się dalej kolegować, ale nie przyjaźnić.

Po chemii na której siedziałam z Aaronem okazało się, że nauczycielka od hiszpańskiego rozchorowała się i mogliśmy pójść do domu. Jednak jako, że po lekcjach miałam iść gdzieś z chłopakiem postanowiłam, że siedzę na całym treningu. Aaron grał w szkolnej drużynie futbolu i był w niej kapitanem. Cieszyłam się, że mogę być na ich treningu, ale w pewnym momencie ich trener wprowadził jakiegoś chłopaka i z daleka poznałam, że to Mike. Nie wierze, że on będzie grał z nimi. Trener zawołał do siebie Aarona i coś się go zapytał. Chłopak spojrzał na mnie i mimo, że nie wiedziałam o co chodzi pokręciłam głową na nie, a on odpowiedział trenerowi. Mike który widział całą sytuację był wyraźnie zły i zszedł z boiska.

Przez pierwszą godzinę patrzyłam jak chłopcy grają i śmiało mogę stwierdzić, że to Aaron jest najlepszy z nich wszystkich. Pewnie kiedyś, gdybym nie była pośmiewiskiem i była tą samą Melissą co kiedyś, mielibyśmy szansę być razem, ale teraz chociaż bym chcia... Zaraz co? Niee, dzisiaj nic nie brałam, a wątpię, żeby mnie trzymało od wczoraj. Nie ważne. Nigdy nie będę z Aaronem i nawet nie chce z nim być. Moje przemyślenia przerwał telefon, spojrzałam na wyświetlacz, Cameron.

~ Siema młoda, co tam?

- Siema stary – zaśmiałam się – w szkole jestem, a co?

~ Mam nowy towar wbijasz dzisiaj?

- Nie mogę Cam, brałam wczoraj, nie chce się uzależnić.

~ Dobra, to jak będziesz chciała to adres znasz młoda.

- Wiem stary, przyjde w przyszłym tygodniu.

~ Okej, w takim razie kończe, do zobaczenia.

- Buźka.

Cam nie jest taki zły na jakiego się wydaje. Ojciec alkoholik, matka pracuje na dwa etaty, żeby jakoś im się przelewało. Cameron ma jeszcze brata młodszego o cztery lata i siostrę o osiem lat młodszą. Dilując pomaga mamie i ja to szanuje, dlatego często od niego kupuje, ale nie biore tylko od razu wyrzucam.

Nie mam pojęcia kiedy minęły te dwie godziny, ale zobaczyłam jak chłopcy schodzą z boiska i kierują się w stronę szatni. Postanowiłam, że poczekam na Aarona przed nią. Po około 20 minutach wreszcie chłopak wyszedł, a za nim kilka innych, których nie znałam osobiście. Aaron złapał mnie za rękę, chociaż już nie musiał i poszliśmy w stronę jego samochodu.

- Gdzie jedziemy? – zapytałam

- Proponuje najpierw do Maca, a później cię gdzieś zabiorę i opowiem moją historie. Ok?

- Jasne – uśmiechnęłam się – jedźmy.

Po kolejnych 20 minutach byliśmy pod „restauracją" i składaliśmy zamówienie. Zamówiłam sobie McChicken'a, frytki i colę, wiem że to cholernie dużo, ale chociaż dr. Romming będzie dumna. Aaron zamówił BigMac,a, nuggetsy, frytki, cole i dwa shake'i. Nasze zamówienie było duże i mimo, że chciałam zapłacić za siebie to Aaron mi nie pozwolił. Na posiłek czekaliśmy około piętnastu minut, w tym czasie jednak się nie nudziliśmy, bo byliśmy zajęci rozmową. Jedząc rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, będąc z nim nie zwracałam uwagi na czas, byliśmy tylko my i nic się nie liczyło. No może oprócz jedzenia. Gdy skończyliśmy jeść poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy na obrzeża miasta. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co się tam znajduje, bo nigdy nie chciałam tam jechać. Gdy byliśmy na miejscu, weszliśmy na jakąś polanę i zamarłam.

Tam było tak pięknie, kilka metrów od nas było jeziorko, a około pięćset metrów dalej jakaś posiadłość. Usiedliśmy na pieńku obok wody. Wpatrywałam się to w Aarona to w jezioro. Chłopak starał się zebrać myśli i zacząć swoją opowieść. W pewnym momencie westchnął i zaczął mówić.

- Gdy miałem cztery lata, a Laryssa trzy nasi rodzice mieli wypadek. Śmiertelny. Zanim zaczniesz mówić, że ci przykro, pamiętaj że ich nie znałem i ani ja ani ona nie pamiętamy nic z tamtego okresu. Nie rozdzielili nas dlatego, że nasz wujek, brat mojego taty nas adoptował, bo sam nie mógł mieć dzieci.

Girl with problems *ZAKOŃCZONE*Where stories live. Discover now