9

4.8K 123 10
                                    

- Gdy miałem cztery lata, a Laryssa trzy nasi rodzice mieli wypadek. Śmiertelny. Zanim zaczniesz mówić, że ci przykro, pamiętaj że ich nie znałem i ani ja ani ona nie pamiętamy nic z tamtego okresu. Nie rozdzielili nas dlatego, że nasz wujek, brat mojego taty nas adoptował, bo sam nie mógł mieć dzieci... – powiedział – wszystko było tak jak powinno. Kochali nas za dwoje, byli zawsze gdy potrzebowaliśmy ich. Jednak wszystko zmieniło się półtora roku temu. Anabell, moja ciotka zaczęła chorować. Zmarła rok temu, wtedy Thomas wpadł w alkoholizm. On również zmarł, siedem miesięcy temu. Zaczęliśmy żyć własnym życiem, chodziliśmy na imprezy. Dopóki nie przyjechała babcia, straciła dwóch synów jednak nie załamała się. Od tamtej pory co cztery tygodnie przyjeżdża do nas i co kilka dni dzwoni. My zaczęliśmy być „normalnymi" nastolatkami. Ja kapitanem drużyny, ona jedną z najlepszych cheerleaderek. Chcemy żeby byli z nas dumni, więc tak też żyjemy.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Myślałam, że Aaron jest typem zadufanego w sobie dupka, ale się myliłam. Nigdy nie sądziłam, że mógł przeżyć coś takiego.

- Lisku nie płacz, proszę. Nie powiedziałem Ci tego, żebyś mi współczuła. Każdy coś przeżył, ale musimy żyć dalej. – powiedział – chodź się przytul.

- Możemy jechać? – wyszlochałam

- Jasne Lisku, jedźmy już.

Poszliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Około pół godziny później byliśmy przed moim domem. Pożegnałam się z Aaronem i weszłam do środka.

- Chłopaki! Jesteście?! – zapytałam, lecz nikt mi nie odpowiedział, poszłam do kuchni i zobaczyłam na stole kartkę.

„Pojechaliśmy do Seattle po kilka rzeczy. Wrócimy za dwa dni, do tego czasu zajmie się Tobą Aaron. Przeprowadzi się tutaj na ten czas z Laryssą. Uważaj na siebie.

Kochamy Cię Twoi najlepsi bracia"

Świetnie.. Aaron z Laryssą będą tu dopiero za jakieś dwie albo trzy godziny. Do tego czasu zdąży tu przyjechać Cameron z towarem. Miałam nie brać do następnego tygodnia, ale to dla mnie za dużo. Stella, Ivie, Mike. Wspomnienia.

- ... ... ...

- Siemanko Mel, jak tam?

- Cześć Cam! Weź działki i za 30 minut u mnie.

- Jesteś pewna? Rano mówiłaś, że nie będziesz brała w tym tygodniu.

- Wiem, ale zmieniłam zdanie. Wbijasz czy nie?

- Oczywiście, że wbijam. Niedługo będę.

- Dobra, ciao – zaśmiałam się

Po rozmowie z Cameronem, poszłam do pokoju i się przebrałam w coś w wygodniejszego. Wzięłam wodę, usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś serial. Po około piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć.

- Dobry dzionek Melisko – powiedział Cameron

- Dobry dzionek? – zaśmiałam się – Melisko? Nie poczekałeś na mnie?

- Nieee, skądże Melisko.

- Dobra wchodź– poszliśmy do salonu dalej się śmiejąc

- No to co dobrego dla mnie dziś przygotowałeś?

- Mam po dwie nowe działki przy sobie. Kodeine i fencyklidyne. Co wolisz?

- To coś fency.

- Proszę cie bardzo Melisko – podał mi paczuszke – wciągasz nosem.

- Dobra, bierzesz też to?

- Jasne, będzie niezły odpał – zaśmiał się – na trzy. Raz.

- Dwa.

- Trzy. – wciągnęliśmy zawartość – musimy poczekać tak około dziesięciu minut.

Po pewnym czasie mój wzrok zaczął się rozmywać, widziałam mało i słyszałam podwójnie.

- Meelisssa, widzisz teegoo ziooomeeeczkaa?

- Tegoo przyy drzwiach?

- Niee taam jest jeednooroożeeec.

- Niee oon jeest przyy lodówce.

Minęło kilka może kilkanaście minut i usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Spojrzałam na Camerona a on na mnie i wzięliśmy do rąk poduszki i chwiejnym krokiem podeszliśmy do drzwi.

- Na trzy otwierasz, a ja rzucam w tego kogoś poduszkami, dobra? – spytałam, a Cam pokiwał głową – Raz... Dwa... Trzy!

Cameron otworzył drzwi a ja zaczęłam rzucać poduszkami i śmiałam się. Dopiero po kilkunastu sekundach zobaczyłam dwie albo cztery osoby.

- Ca-cameron tu jest cała armia ludzi!

- Uciekamy! – po tym zaczęliśmy biec jednak szło nam to z trudem.

- Lisku stój – usłyszałam

- A-arii?

- Co tu się do cholery dzieje?

- Myy wzięliśmyy too – powiedział Cam

- Lar, weź go do salonu na kanapę i przypilnuj, żeby poszedł spać, a ja zajmę się Melissą.

- Dobra.

- Chodź Lisku, idziemy spać.

- Nieee jaaa niee chce.

- Musimy – Aaron wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju

- Ciao Camuś!

- Ciao Melisko.

Pov. Aaron

Gdy zobaczyłem wiadomość od Oliviera zadzwoniłem do Laryssy, żeby spakowała kilka rzeczy, bo będziemy spać u Melissy. Pojechałem do domu i zabrałem dziewczynę i udaliśmy się pod jej dom. Pukaliśmy do drzwi jednak nikt nie otwierał. Dopiero po około 5 minutach usłyszeliśmy szepty za drzwiami. Po ich otworzeniu zobaczyłem Melisse, która naćpana usiłowała rzucać w nas poduszkami.

- Ca-cameron tu jest cała armia ludzi!

- Uciekamy! – po tym zaczęli biec jednak szło im to z trudem i co chwilę się potykali.

- Lisku stój – powiedziałem

- A-arii?

- Co tu się do cholery dzieje?

- Myy wzięliśmyy too – powiedział ten chłopak

- Lar, weź go do salonu na kanapę i przypilnuj, żeby poszedł spać, a ja zajmę się Melissą.

- Dobra.

- Chodź Lisku, idziemy spać.

- Nieee jaaa niee chce.

- Musimy –wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju.

Gdy byliśmy w pokoju położyłem ją na łóżku.

- Arii, alee tyy jesteś łaadnyy.

- Lisku śpij już, nie wiesz co mówisz.

- Alee ja wieem, jesteś taakii przystoojnyy, gdyybyym byłaa takaa jaak kiedyyś to moogłabyym z tobą być, wieesz?

- Lisku, skarbie śpij – pocałowałem dziewczynę w czoło

- Dobrzee skaarbiee

Fencyklidyna – jest jednym z najsilniejszych narkotyków. Charakteryzuje się tym, że po zażyciu mogą wystąpić objawy imitujące objawy charakterystyczne dla wszytych środków narkotycznych. Występuje w postaci białawego, krystalicznego proszku, dobrze rozpuszczalnego w wodzie. Objawy zażycia to halucynacje słuchowe i wzrokowe. U osób zażywających obserwuje się stany od pobudzenia do depresji. Powoduje głównie uzależnienie psychiczne, rzadziej fizyczne. Często dodaje się ją do marihuany aby zwiększyć jej działanie. W przewlekłym zatruciu występują zaburzenia mowy, pamięci i koncentracji. Mogą się one utrzymać do roku po zaprzestaniu zażywania środka.

Girl with problems *ZAKOŃCZONE*Where stories live. Discover now