38

2.6K 68 4
                                    

*trzy tygodnie później*

Ostatni tydzień wspólnych wakacji był świetny, ale jak wróciliśmy wszystko się zjebało. Od tamtego czasu ciągle się źle czuje, boje się, że gdy chłopcy wyjadą stracę Aarona. Pewne jest to, że nie będziemy spędzać tyle czasu razem. Będziemy rzadko się widywać i to jest cholernie trudne.

Przez ostatnie dwa tygodnie chłopcy się pakowali, spędzali czas z nami i robili wszystko żebyśmy my nie czuli ich nieobecności później. Nie pomyśleli, że teraz będziemy dostrzegać to jeszcze bardziej.

Za pięć godzin ich już nie będzie. Zostały nam praktycznie tylko 3 godziny. Cała nasza paczka zebrała się u nas w domu, tak samo jak przez ostatnie dni.

- Mel możemy pójść na spacer? – spytał Aaron

- Jasne – powiedziałam bez namysłu, chciałam z nim porozmawiać na osobności

Wyszliśmy z domu i poszliśmy w kierunku jeziora. Gdy doszliśmy na miejsce i usiedliśmy na czymś typu molo zaczęłam.

- Co teraz będzie z nami? – spytałam

- Będziemy daleko od siebie, ale dalej chce być z tobą. Kocham cię i nie chce cie stracić. Nie mógłbym wybaczyć sobie, że cię tu zostawiłem, nie po tym co razem robiliśmy. Jesteś dla mnie wszystkim i chciałbym – wziął oddech – żebyśmy byli razem nawet jak mnie tu nie będzie. Tylko nie wiem czy ty dasz radę wytrzymać związek na odległość.

- Ja... - zaczęłam

- Przyjeżdżałbym do ciebie tak często jak tylko mogę – przerwał mi

- Aaron... Ja ciebie też kocham i dam radę. W końcu za rok pójdę na tą samą uczelnie – uśmiechnęłam się i spojrzałam na godzinę – musimy wracać skarbie, za godzinę mamy wyjeżdżać na lotnisko

- Nie chce iść, wolę być tu z tobą.

- Musimy – powiedziałam wstając

*na lotnisku*

Zdecydowanie najgorsze są pożegnania. Jak tylko wsiedliśmy do samochodu zaczęło mi być jeszcze bardziej smutno. Do tego chciało mi się wymiotować, ale jakoś się powstrzymywałam. Cóż nadszedł cza, żeby pożegnać się z chłopakami. Zaczęłam od Natha.

- Nie płacz księżniczko – powiedział – będziemy dzwonić, rozmawiać na FaceTime'ie.

- Ale nie będzie was przy mnie.

- Przylecimy za dwa miesiące, ok? – szepnął mi na ucho, a ja pokiwałam głową na tak

- No już już teraz moja kolej – zniecierpliwił się Maksym – chodź do mnie skarbie.

- Będę tęsknić – powiedziałam wtulając się w niego

- Ja też, ale damy rade, tak? Pamiętaj, że cię kocham siostrzyczko.

- Ja ciebie też Maksi.

- Proszę oddać mi przyjaciółke, moja kolej – zaśmiał się Ben

- Oj chodź ty tu mój przyjacielu – wyciągnęłam ręce żeby się do niego przytulić

- Wiesz, że dalej możesz na mnie liczyć? – ściszył głos i powiedział – nie martw się przypilnuje Aarona.

- Dziękuję Bandżo – zaśmiałam się – ty na mnie też.

Cóż przyszła kolej na Aarona. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.

- Skarbie, nie płacz, pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejsza i bardzo, bardzo, bardzo cię kocham – wyszeptał

- Ja ciebie też bardzo, bardzo, bardzo kocham Ari – szepnęłam, a chłopak mnie pocałował

- Wiem to kochanie – uśmiechnął się

- Samolot Houston-Nowy Jork odlatuje za trzydzieści minut, pasażerów proszę o udanie się do wyznaczonego przejścia – usłyszeliśmy

- Musicie już iść – powiedziałam – zadzwońcie jak tylko dolecicie. Kocham was, ciebie najbardziej Aaron – pocałowałam go.

- To do zobaczenia niedługo – powiedział Olivier i przytulił mnie

- Do zobaczenia – powiedziała reszta, a chłopaki skierowali się do przejścia.

Patrzyliśmy jak odchodzą, a ja dalej płakałam. Jak tylko zniknęli za rogiem, udaliśmy się do wyjścia. Będzie mi cholernie brakowało tych ciołków, ale nie tylko mi. Kątem oka zobaczyłam jak Laryssa i Stella ucierają łzy z policzków, więc podeszłam do nich i je przytuliłam. W moje ślady poszli pozostali i trwaliśmy w takim uścisku ponad piętnaście minut. 

Girl with problems *ZAKOŃCZONE*Where stories live. Discover now