21

3.5K 96 2
                                    

W czwartek pojechałam z Aaronem do galerii po jakieś prezenty. W sumie polubiłam spędzać czas z chłopakiem. W szkole udawaliśmy parę, w domu rozmawialiśmy ewentualnie przytulaliśmy się, nawet udało na się wyjść razem na spacer. Mimo jego otoczki Bad boya, jest wrażliwym, czułym i umiejącym słuchać chłopakiem.

- Lisku, długo jeszcze? – jęknął – kupiłem cały prezent dla Oliviera, a ty nawet połowy nie masz.

- Wejdziemy jeszcze do Flying Tiger, Apple i sieciówki, ok?

- A do maca? – spojrzał na mnie z oczami szczeniaczka, pokręciłam głową z niedowierzaniem

- To jest oczywiste, Aaron – zaśmiałam się, niby jest starszy ode mnie a zachowuje się jak dziecko

Weszliśmy do Tigera, postanowiłam, że zrobię „ramkę wspomnień". Zdjęcia wywołałam już jakieś 2 dni temu, więc teraz przyszedł czas na ramke. Wzięłam ogromną ramkę, sznurek ozdobny, milion klipsów i jakieś dodatki pasujące do pokoju Oliviera. Zauważyłam też mini bilarda i go wzięłam. Później nadszedł czas na Apple. Wybrałam dla brata airpods. Najbliższym sklepem z ubraniami był Sinsay, więc tam też weszliśmy. Wzięłam dla niego kolorowe, śmieszne skarpetki, czarną czapkę i słodkie, domowe kapcie w kształcie jednorożca. Może i pracował w jednej z największych firm, a do tego był jednym z właścicieli, ale w domu był po prostu moim bratem.

Na „końcu" poszliśmy do McDonalda. Aaron był wyraźnie zmęczony, ale musiał mnie jeszcze podwieźć do znajomego, który zajmuje się odnawianiem starych ubrań i jednocześnie sprzedaje limitowane buty. Zamówiliśmy jedzenie, za które Aaron nie pozwolił mi zapłacić i usiedliśmy przy stoliku rozmawiając. W chwili gdy kończyliśmy jeść przyszedł mi SMS.

Od: Nathanek

Zrobiliśmy zakupy na sobotę, żeby cię odciążyć. Olivier ma jutro cały dzień zajęcia, więc będzie około ósmej w domu. Wracajcie powoli.

Pokazałam Aaronowi wiadomość, a Nathowi napisałam szybkie „OK".

- Mamy gdzieś jeszcze jechać? – spytał mój towarzysz

- Tak, na tą ulicę i do sklepu z jakimiś pudełkami na prezenty – pokazałam mu adres i zaśmiałam się

- Dobra, jedz szybko i jedziemy – powiedział i mruknął – chce mieć to już z głowy.

*w domu*

Po odebraniu wszystkiego, pojechaliśmy do mnie do domu. Chłopak pomógł mi wszystko wnieść do mojego pokoju i mimo, że zaproponowałam mu zostanie na noc to pojechał.

Nie mając co robić włączyłam muzykę i zaczęłam robić tą ramkę. Około dziewiątej wystarczyło wpiąć zdjęcia i byłaby gotowa, ale to zostawiłam na jutro.

Poszłam szybko się umyć i weszłam do łóżka, prawie natychmiast zasypiając.

*sobota*

Pod pretekstem wyjścia na urodzinowy obiad, kazałam Olivierowi się ogarnąć. Bliźniaki w tym czasie pilnowali tego co się dzieje w klubie. Z tego co wiedziałam byli już prawie wszyscy. Aaron obiecał pomóc mi przetransportować Oliviera, a wcześniej mój prezent na miejsce imprezy.

- Olivier! Pośpiesz się! Aaron zaraz będzie! – krzyknęłam

- Zaraz schodze! – odkrzyknął, a dosłownie po chwili był już na dole

- Chodź idziemy już, reszta będzie na miejscu – uśmiechnęłam się i w tym momencie usłyszałam, że Aaron przyjechał

Wyszliśmy z domu i poszliśmy do auta. Przywitałam się z chłopakiem buziakiem, a Olivier „męskim" uściskiem. Tak, naprawde zbliżyliśmy się do siebie. Chłopak ruszył i po około trzydziestu minutach byliśmy pod klubem o nazwie „Only Angels". Kilka minut wcześniej kazałam założyć mu opaskę na oczy i napisałam do Maksyma, że zaraz będziemy. Wyszliśmy z samochodu i zaprowadziliśmy mojego brata do środka.

Wszędzie było zgaszone światło, więc nie było widać dekoracji i gości. Aaron poszedł w stronę włącznika. Kiedy zdjęłam mu opaskę, Aaron włączył światło, wystrzeliły tuby z confetti, a wszyscy zebrani wraz ze mną krzyknęli „NIESPODZIANKA".

Olivier nie krył zdziwienia. Pierwsze co zrobił to mnie przytulił i wyszeptał „dziękuję". Później każdy składał mu życzenia, aż w końcu przyszła kolej na mnie i na Aarona. Jakoś tak się stało, że zostaliśmy jako ostatni. Po złożeniu mu życzeń przyszedł czas na tort. Tym zajęli się bliźniacy.

- Pomyśl życzenie – uśmiechnęłam się lekko, a stojący za mną Aaron przybliżył się do mnie.

- Już nawet jedno mam – powiedział patrząc na nas i zdmuchnął świeczki

*trzy godziny później*

Impreza trwała już ponad trzech godzin, a każdy świetnie się bawił. Siedziałam przy jednym ze stolików i rozmawiałam z Lottie (dawną przyjaciółką Clarissy) dopóki ktoś nie przerwał nam rozmowy.

- Wybaczcie, że przeszkadzam – powiedział Aaron po czym zwrócił się do mnie – ale czy zechciałabyś ze mną zatańczyć?

Spojrzałam na Lottie, a dziewczyna zachęcająco się uśmiechnęła.

- Jasne, chodźmy – złapałam Aarona za rękę i poszliśmy tańczyć

Po kilku piosenkach, chłopak spojrzał mi w oczy. Można by powiedzieć, że „utopiłam" się w jego ciemnych, niebieskich oczach. Po chwili jego wzrok przeniósł się na moje usta, głowił się nad tym czy mi coś powiedzieć. Stanęłam lekko na palcach i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Uśmiechnął się, nie było źle. Chyba. Kurwa, co ja właśnie zrobiłam.

- Chodźmy się przejść – powiedział, a ja się zgodziłam.

Wyszliśmy z klubu, biorąc wcześniej swoje rzeczy. Byłam ciekawa dlaczego chciał wyjść. Poszliśmy do parku, który był dwie przecznice dalej. Po drodze nie odzywaliśmy się ani słowem.

- Aaron ja... - zaczęłam – nie wiem co mnie napadło. Przepraszam, nie powinnam była cię... - chłopak przerwał mi kolejnym, tego wieczoru pocałunkiem – całować.

- Nic nie szkodzi Lisku. Właśnie o tym chciałem porozmawiać – powiedział

- Umm, no, okej

- Więc...

Girl with problems *ZAKOŃCZONE*Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang