#15: Próba sił

544 59 105
                                    

"Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem", czyli codzienność prowadzi do rutyny, a ona do... Pozostawiam Wam dokończenie tego zdania.

Nie nudzi Was jeszcze ta monotonia? Życie towaru fascynujące nie jest ;)


21.03.2018, środa

Wyglądało na to, że jeszcze spała. Porywacz najchętniej sam wpakowałby sobie do żyły ze dwie ampułki i obudził się po wszystkim. Zbliżył się do niej, ale nie zareagowała. Pochylił się i odwrócił ją. Jej ciało było bezwładne. Rozpuszczone włosy zasłoniły jej twarz. Odgarnął je. Dostrzegł grymas bólu. Przygniatała sobie ręce. Z powrotem obrócił ją na bok. Dotknął jej dłoni. Były zimne. Marzła w ciepłym pomieszczeniu ubrana, przykryta śpiworem i kocem. Może faktycznie za mało ją karmił? Spróbowała poruszyć rękami. Zdziwił go ten gest. We śnie próbowała się skulić, ale zablokował ją łańcuch. Stąd to szuranie, które słyszał.

Obserwował ją chwilę. To były drobiazgi, jak przyspieszony oddech, napięcie mięśni czy delikatne poruszenie warg, jakby chciała coś powiedzieć. Drobiazgi, które komuś innemu mogłyby umknąć, ale porywacz znał je aż za dobrze. Dla niej spokojny sen skończył się dwa dni temu. Teraz mogła tylko śnić koszmary lub przeżywać je na jawie. Wolałby, by spała. To byłoby dla niej lepsze. Nie powinien ulegać swoim demonom, ale nie potrafił dłużej czekać. Jeśli była podstawiona, jeśli ta cała sytuacja to tykająca bomba, musiał wiedzieć natychmiast. Nie zamierzał polec w tej akcji. Potrząsnął nią, trzymając za ramię.

— Hej, obudź się. — Zareagowała nieartykułowanym pomrukiem. — No, już. — Odwrócił ją do siebie i zaczął klepać po policzkach.

Nabrała głębiej powietrza. Jej oddech stał się płytki, nerwowy i przerywany. Próbowała się osłonić, ale jej ruchy zablokował łańcuch. Przykuł tylko jedną nogę do kaloryfera, ale drugiej też nie podnosiła wyżej, a miała taką możliwość. Spięła się. Jej mięśnie były sztywne.

— Co się stało? — spytała nieprzytomnie. Po polsku.

— Obudziłaś się już? — zadał pytanie powoli i po angielsku licząc, że będzie kontynuować rozmowę w tym języku.

— Yes.

— Jak się czujesz?

Trzymał ją za ramię, uniemożliwiając obrócenie się na bok. Wiedział, że musiały teraz boleć ją ręce, ale o to mu chodziło. Ból nie pozwoli jej spać.

— Jakby mnie tramwaj przejechał.

— Będziesz wymiotować?

— Nie. Nie wiem. Trochę mi niedobrze. Mogę do łazienki? Proszę.

— Później.

Kiwnęła głową. Posadził ją, ale widział, że nie była w stanie usiedzieć. Zaklął. Nie wiedział nawet w jakim języku. Był zdekoncentrowany. Obserwował ją uważnie. Była trupio blada, oddech jej się rwał, ledwo siedziała, trzęsąc się i próbując utrzymać równowagę. Co z nią było nie tak? Irytowało go, że tak mało wiedział.

— Zawsze tak często wymiotujesz?

— Nie.

— Dlaczego teraz?

— Jestem alergikiem. Jeśli zjem coś nieodpowiedniego...

— Nie dostajesz nic nieodpowiedniego. Dlaczego wymiotujesz?

Wiedziała o tym. Wczoraj nakarmił ją jej własnym lunchem, a dziś na śniadanie dostała coś, co smakowało jak wafle ryżowe z kozim serem, który sama kupowała. Nie wymiotowała z powodu zatrucia. Myślała gorączkowo.

Syndrom [Teoria chaosu 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz