Jesteśmy już tak blisko finału... Strasznie będzie mi żal żegnać się z moimi bohaterami, a już tak niewiele zostało do końca :(
26.03.2018, poniedziałek, nad ranem
— A teraz ściągnij opaskę.
Usłyszała jego słowa, ale ich nie zrozumiała. Zabronił tego! Powiedział, że ją zabije, jeśli spróbuje podglądać. Tylko w łazience mogła patrzeć, ale tam była sama. Nie wiedziała, gdzie ją zabrał, ale nigdy wcześniej nie prowadził jej po schodach. Był blisko. Czuła jego zniecierpliwienie przechodzące w rozdrażnienie. Bała się choćby odetchnąć. Dosłownie sparaliżowało ją ze strachu. Chciał ją zabić? Spojrzeć w oczy i strzelić?
— To żart? Jakiś test? — wychrypiała.
Porywacz tracił cierpliwość. Próbował być miły. Niewdzięczna suka nie potrafiła docenić jego starań. Podszedł do niej od tyłu, sięgnął do jej ramion, wykręcił ręce i skuł nadgarstki za plecami, za oparciem drewnianego krzesła. Jednym ruchem ściągnął jej z oczu opaskę, szarpiąc za zaplątany w nią kosmyk włosów. Krzyknęła krótko, zacisnęła powieki i spuściła głowę.
— Otwórz oczy — polecił, nachylając się do jej ucha.
Musiał patrzeć jej w oczy podczas przesłuchania. Nie wyobrażał sobie skutecznego wyciągania informacji bez tego elementu. Był środek nocy. W kuchni było ciemno, zasłony w oknach zaciągnięte. Założył kominiarkę. Nie miała szans go zobaczyć, nie mówiąc o rozpoznaniu. Na blacie ustawił małą lampkę i skierował światło wprost na jej twarz. Był pewien, że niewiele widziała.
— Mówiłeś, że mnie zabijesz, że mi nie wolno...
— Zasady się zmieniły.
Ledwo mówiła, mając gardło ściśnięte strachem, więc otworzył butelkę wody i przysunął do jej twarzy. Tak, żeby mogła ją zobaczyć, kiedy w końcu spojrzy. Zniecierpliwił się. Podłoga skrzypiała pod jego ciężarem. Zbliżył się.
— Pij.
Zwykle podawał jej wszystko niemal do ust, ale teraz nic nie poczuła. Otworzyła oczy i momentalnie tego pożałowała. Jasny strumień mocnego światła dosłownie wyciskał łzy. Opuściła głowę i spróbowała jeszcze raz, tym razem nie patrząc wprost w żarówkę. Dłuższą chwilę widziała tylko tańczące białe bohomazy i niewyraźne plamy. W końcu zauważyła otwartą butelkę, trzymaną w szerokiej, męskiej dłoni i pochyliła się do niej. Porywacz chciał, żeby mówiła. Woda jej w tym pomoże. Za mało ją ostatnio karmił i poił, a gdy była odwodniona, jej głos był nieprzyjemnie zachrypnięty. Pozwolił jej się napić. Uspokoiła oddech. Siedziała z lekko pochyloną głową. Była zrezygnowana. W brzuchu jej burczało i miał wrażenie, że się trzęsła. Zastanawiał się, czy osiągnęła etap tego paraliżującego przerażenia, kiedy przestawała myśleć? Znów do niej podszedł i łapiąc za włosy, wyprostował głowę, zmuszając do patrzenia wprost w sześćdziesięco-watową żarówkę.
— Otwórz oczy! — warknął zły, że próbowała się od tego wymigać. — Nie rozglądaj się.
— Nic nie widzę — zapewniła, znów zaciskając powieki. — Czego ty ode mnie chcesz?
— Porozmawiać.
— Mogę rozmawiać bez kajdanek i lampy! — szarpnęła się.
Próbowała się wyrwać? Porywacz był zaskoczony. Chwilę wcześnie była spokojna, co w nią wstąpiło? Zacisnął dłoń na jej szyi, ale jej to nie powstrzymało. Zaczęła się jeszcze mocniej wyrywać. Poczuł, że zaparła się o podłogę i próbowała go przygnieść krzesłem. Potrzebował sekundy na otrzeźwienie. Zdobył się na beznamiętny ton.
![](https://img.wattpad.com/cover/217073383-288-k442088.jpg)
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Syndrom [Teoria chaosu 1]
Художественная прозаDziewczyno! Tak ty, do ciebie mówię! Jak masz na imię? Zresztą nieważne. Kiedy znikniesz, twoje imię przepadnie razem z tobą. Zapomnij o dawnym życiu, bo ono już zapomniało o tobie. Nie masz dokąd uciec. Jest tylko tu i teraz. W jednej chwili jej n...