14

3K 107 19
                                    

Obudziłam się, leniwie przeciągając. Nadszedł poniedziałek, więc trzeba iść do pracy. Odwróciłam się i nikogo nie zobaczyłam. Pewnie to był sen. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, przebrałam się, umyłam zęby i wyszłam.
Outfit:

Zeszłam po schodach na dół do kuchni

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zeszłam po schodach na dół do kuchni. Kiedy weszłam do środka zobaczyłam Felixa, który jadł kanapki. Podeszłam do niego.

- Kochanie, skąd masz kanapki? - zapytałam

- Od wujka Jungkook'a. - odpowiedział i zaczął jeść dalej.

Czyli to nie był sen? A może on tu wszedł rano? Ale przecież go nie widzę nigdzie, czyli zrobił jeść i wyszedł. Co on kombinuje? Dobra nieważne, zrobię sobie kawy.

Podeszłam do szafki, by wyciągnąć szklankę, kiedy już to zrobiłam, nalałam do czajnika wody i postawiłam. Po chwili kawa była już gotowa. Podeszłam do chłopca.

- Felix, a powiedz mi, wujek wyszedł z domu?

- Tak wyszedł.

- Dobrze to chodź, wypije kawę i pójdziemy się przebrać. - chwyciłam go za rękę i poszłam do salonu.

Po 5 minutach wypiłam kawę i zaprowadziłam chłopca do łazienki.

- Felix, przynieś koszulkę, bo o niej zapomniałam.

- Dobrze. - wyszedł, a po chwili usłyszałam, że wchodzi do pomieszczenia. Byłam tyłem do drzwi, więc powiedziałam:

- Chodź skarbie, ubierzemy się i wychodzimy - kiedy mówiłam ostatnie słowo, odwróciłam się. Ale to nie był Felix. Był to Jeon...
Trzymał w ręce koszulkę od chłopca i stał w drzwiach szeroko się uśmiechając.

- Co tu robisz? - zapytałam lekko wkurzona.

- Nic, patrzę jak MOJA dziewczyna nazywa mnie skarbem - uśmiechnął się zadziornie.

- To nie było do ciebie idioto, myslałam, że to Felix.

- Przyszedłem! - krzyknął synek i podszedł do mnie.

- Dobrze to teraz jak wujek wyjdzie to się ubierzemy tak? - uśmiechnęłam się do niego.

- Tak. - pokiwał z uśmiechem głową.

- To teraz wujku oddaj nam koszulkę i wyjdź. - powiedziałam do mężczyzny, sztucznie się uśmiechając.

Jungkook juz nic nie powiedział, podał koszulkę i wyszedł. Ubrałam szybko chłopca, umył zęby i wyszedliśmy, kierując do wyjścia. Jednak nie dane nam to było, bo przy drzwiach stał Kook i czekał na nas.

- Co tu jeszcze robisz? - zapytałam.

- Zawiozę was.

- Nie trzeba, damy sobie radę.

- Mamo... Chodźmy z wujkiem. On ma takie fajne auto! - mówił podekscytowany.

- No widzisz, mały chce jechać. Nie masz wyboru. - uśmiechnął się złośliwie.

- No dobrze, ale tylko dlatego, że ty tego chcesz - powiedziałam do Felixa.

- Yaaay! Chodźmy!

Wyszedliśmy z domu, zamknęłam drzwi i podeszliśmy do samochodu. Wyglądał tak:

Wszedliśmy do środka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wszedliśmy do środka. Zapieliśmy pasy po czym auto ruszyło. Niedługo potem byliśmy pod domem Ryu i Tae. Wyszłam z małym i zaprowadziłam do środka. Kiedy już to zrobiłam, wyszłam z domu i zaczęłam iść do pracy.

Po chwili obok mnie znalazło się auto kooka. Otworzył szybę i powiedział.

- Wsiadaj, po co masz iść skoro już tu jestem.

- Bo wolę iść pieszo, niż gdzieś z tobą jechać. - przyspieszyłam kroku, ale on i tak nie odpuścił.

- Nie daj się namawiać. Każda marzy by wsiąść do tego auta. A ty nie musisz.

- Nie muszę i nie chce. To skoro marzą to spełnij ich marzenie i weź jakąś.

- Już mam jedną na oku.

- No to na co czekasz? Jedź. - powiedziałam obojętnie.

- Ale ja już jestem przy niej.

- Nikogo tu nie widzę oprócz nas.

- Bo to ty jesteś słońce. - uśmiechnął się. Na jego odpowiedź prychnęłam.

- Poszukaj sobie innej. I nie jestem żadnym twoim słońcem.

- Nie wkurzaj mnie i siadaj.

- Czy ty nie rozumiesz słowa nie?

- Nie - zatrzymał samochód i wysiadł z niego. Podszedł do mnie, przerzucił przez ramię i wsadził do pojazdu.

Kiedy okrążał auto chciałam otworzyć drzwi, ale były zablokowane. Super. Wsiadł po stronie kierowcy i zaczął jechać.

Po 5 minutach zbliżaliśmy się do kawiarnii, i kiedy myślałam, że już się zatrzyma, on ominął budynek i jechał dalej.

- Co ty odpierdalasz? Ominąłeś kawiarnie idioto.

- Wiem, bo tam nie pójdziesz. Ja  zarabiam, więc ty nie musisz już pracować.

- Ty masz obowiązek dawać pieniądze na dziecko. Więc gdybyś to robił, pracowałabym już tylko na siebie.

- Ale ja nie mówię tylko o dziecku. Chcę byś razem z małym mieszkali u mnie w domu. Nie musiałabyś pracować, możesz korzystać z moich pieniędzy do woli. Mi wystarczy, że będziesz przy mnie z chłopcem. To wszystko.

- Każdy coś chce, ale wiesz... Nie każdy dostaje to co chce, więc przykro mi, ale ty też tego nie dostaniesz. A pieniędzy to ja twoich nie chce. Ważne, że na dziecko dasz. A teraz zawracaj do pracy, bo za chwilę będę spóźniona!

- Nigdzie nie zamierzam zawracać. Pojedziemy do mnie i tam sobie porozmawiamy.

- O czym ty chcesz gadać?

- O nas, o małym. O przeszłości i przyszłości. Mamy dużo do obgadania.

- A nie możemy pogadać o tym po pracy? Mogą mnie zwolnić i to tylko przez ciebie.

- O tym też sobie pogadamy.

Nie odezwałam się, a po 20 minutach ciszy byliśmy już pod jego willą. Wjechał na posesję po czym wysiedliśmy z auta.

- Nie pozwól nikomu wchodzić ani wychodzić z tego terenu. - powiedział do ochroniarza, patrząc się na mnie.

Mam przejebane.

Why don't you leave me alone?! ~Jeon JungkookWhere stories live. Discover now