38

2.2K 81 16
                                    

2 tygodnie później.

Gdyby ktoś mi powiedział kiedyś że po latach znów spotkam Jungkooka to bym go wyśmiała. Gdyby ktoś mi powiedział że znów go pokocham zwyzywałabym go od głupich.
Gdyby ktoś mi powiedział że będę grać w jakieś chore gry, powiedziałabym że sam jest chory.

Ale nikt nigdy nie spodziewa się co go spotka... Tak jak w moim przypadku. Mam wrażenie że to nigdy nie skończy się a ja wciąż będę żyć w niewiedzy co tak naprawdę robi mój narzeczony.

Minęły jakieś 2 tygodnie a sytuacja zamiast się polepszać to się pogarsza. Jungkook juz nie mówi do mnie "kochanie" czy nawet "skarbie". Nie ma go często w domu a czasem nawet wyjeżdża na kilka dni mówiąc że to w sprawie pracy. Felix też to widzi ale nie mówi nic bo wie jak bardzo to przeżywam. Moje życie się wali a Lisa czerpie z tego przyjemność. Na początku płakałam po nocach ale teraz czuję znowu tą obojętność co kilka lat temu gdy Kook mnie zostawił. Już nawet nie zwracam uwagi że nie wraca o godzinach których miał. Ale ja już decyzję podjęłam. Jeżeli do ślubu nie zmieni się sytuacja.... Będę musiała odwołać ślub i wtedy wyjadę. Wyjadę na drugi koniec świata zostawiając wszystko za sobą a Jungkooka znienawidzę całym sercem. A ślub już za miesiąc... Tylko miesiąc dzieli mnie od wyjazdu lub zostania żoną sławnego biznesmena.
Przez brak narzeczonego w domu miałam więcej czasu dla synka i dla znajomych. Potrafiłam nawet całe dnie spędzać u Ryujin i Taehyunga czy nawet u Hobiego którego tak bardzo polubiłam.

Siedzę w salonie i czekam na przyszłego męża. Powinien za kilka minut wrócić do willi a ja postanowiłam odbyć z nim rozmowę. Poważną rozmowę.
Czekałam tak już może z 20 minut i w końcu dzrzwi się otworzyły a za nimi ujrzałam Jungkooka.

- Jungkook! Chodź tu, musimy porozmawiać.

- o czym? - powiedział bez entuzjazmu gdy wszedł do pomieszczenia.

- o ślubie.

- nie mam teraz czasu. Jeśli życzysz sobie czegoś na weselu  to powiedz to mojej sekretarce a ona przekażę organizatorowi.

- nie o to chodzi...

- to o co? - mówił już lekko wkurzony

- co się z tobą dzieje? Martwię się o ciebie...- mówiłam to z troską w głosie.

- nic się nie dzieje. Martwić też się nie musisz. Po prostu mam więcej ostatnio pracy i tyle.

- nie wierzę ci. Nikt nie siedzi tyle w pracy. - wstałam

- czego nie rozumiesz!? Mam dużo pracy! - podszedł do mnie.

- nie krzycz... - próbowałam go uspokoić.

- to skończ mi wiecznie zawracać dupe!

- jak możesz tak mówić!? Mamy być małżeństwem za miesiąc a ty się zachwoujesz jak ostatni dupek!

- uważaj na słowa!

- będę mówić co myślę i nic ci do tego! - i wtedy pożałowałam moich słów... Chłopak zamachnął się i uderzył mnie. Odruchowo chwyciłam się za piekący policzek. I z łzami w oczach spojrzałam na Jungkooka który jakby nie był wzruszony tym co zrobił.

- nienawidzę cię... - powiedziałam cicho ale by usłyszał i uciekłam na górę.

Usiadłam na łóżku cała we łzach. Nie pomyślałabym że kiedy kolwiek mnie uderzy. Skoro był niewzruszony to znaczy że dla niego to nic strasznego. Znaczy że jest w stanie zrobić to ponownie i nie mieć sumienia.
Nie mogę być z kimś takim... Nie mogę być z kimś kto będzie mnie bił a może i nawet bić dziecko.

Kto by się spodziewał że już za kilka dni moje życie zmieni się w piekło. A miało się zapowiadać na ładną pogodę...

Why don't you leave me alone?! ~Jeon JungkookOù les histoires vivent. Découvrez maintenant