18

1K 108 94
                                    

Słońce zachodziło gdy rozbudził ich dźwięk dochodzący z oddali.

- Wooyoung- szepnął gdy siedzieli razem w zgaszonym samochodzie.- Zaczekaj tu, idę to sprawdzić.

Otrzymawszy pozwolenie po cichu wyczołgał się z samochodu i stanął na chłodnej ziemi. Zrobiło się dziwnie cicho, ptaki jedynie śpiewały wieczorne koncerty, a wiatr muskał korony drzew z charakterystycznym szumem. Coś było nie tak. Przecież wyraźnie słyszał coś co nie brzmiało jak dźwięki natury. Nie chcąc zwracać na siebie uwagi nie włączył latarki, a po ciemku zaczął iść w stronę mroku. Przystanął by znowu posłuchać i nie mylił się. Dźwięki silników. Motocykli.

Zawrócił szybko by jak najszybciej wynosić się z tego miejsca, niemal wpadł na miejsce kierowcy i odpalił samochód od razu wyłączając reflektory. To by ich zdradziło.

- Co się stało?

- Chyba nas mają, musimy wiać.

- Kto?

- Jeszcze pytasz?- Nawracając przed oczami mignął im słup światła, Wooyoung już nie miał złudzeń, że ktoś tu jest.

- Masz zamiar jechać przez las bez świateł?

- Nie mamy wyjścia- zaśmiał się ze strachu i adrenaliny dociskając gaz.

Starał się jechać prostą drogą, ale nie było to takie łatwe gdy drzewa wręcz wyrastały mu z gruntu przed nosem. Przyspieszając zahaczył lusterkiem o jedno z nich.

- Idealnie- zakpił próbując obrać prosty tor.

- San, zabijasz nas!

- Po prostu się schyl i nie patrz w okna.

Wooyoung nie miał nawet czasu przejść na przednie siedzenie. Zrobił co ten mu kazał zsuwając się poniżej siedzeń i chowając twarz w dłonie. Starał się nie panikować. Czuł każdą nierówność na leśnej drodze, miał wrażenie, że zaraz wypluje swoje wnętrzności.

- Żyjesz?

- Prawie- rzucił starając się nie zwymiotować.

- Już zaraz będziemy na drodze.

Miał rację, zaledwie kilka sekund później wszystko się ustabilizowało i Wooyoung poczuł, że jadą spokojnie. Usłyszał głośne westchnięcie i sam wstał usadawiając się na tylnym siedzeniu. San zatrzymał się na poboczu by ten mógł przejść na przód. Lepiej czuł się mając go pod ręką.

- Dlaczego tak szybko musieliśmy uciekać?

- Bo to kwestia czasu kiedy znaleźliby nas w lesie. Sęk w tym, że w tłumie da się zgubić, tam natomiast spotkanie jakiegokolwiek samochodu jest równoznaczne z nami. Nie sądziłem tylko, że znajdą nas tak szybko. Mamy teraz szansę ich zgubić, ale trzeba liczyć się z tym, że przewidują nasze kroki i ktoś w mieście już na nas czeka.

- Więc co teraz zrobimy?

- Teraz... nie wiem. To bardzo daleko stąd, nie dojedziemy tam w jedną noc, a skończyli mi się już znajomi by u nich przenocować.

- Więc?

- Więc rozglądaj się po drodze za hotelami.

Robił co mu kazano. Tak naprawdę wykonałby każdy jego rozkaz. Jednak nie do końca wywiązywał się ze swojego zadania sumiennie bowiem zamiast wbijać wzrok w drogę co chwila spoglądał na kierowcę, który w skupieniu starał się jak najszybciej opuścić tą okolicę.
Gdy San o czymś myślał marszczył brwi, wyglądał wtedy bardzo poważnie, można byłoby nawet pomyśleć, że jest o zgrozo poważnym człowiekiem.

Good lil boy  ° WoosanWhere stories live. Discover now