29

1K 100 106
                                    

Powrót do hotelu był cichy, Wooyoung nie sądził, że może być gorzej. Ale mogło.
Ostatnia noc w Sokcho była cicha. Położyli się, każdy w swoim łóżku i bez słowa oboje wpatrywali się w ciemny sufit. Wooyoung wiercił się nie mogąc zasnąć, to powodowało, że Choi również nie potrafił wyczyścić swoich myśli.

Ile Wooyoung by dał żeby siedzieć teraz w głowie Sana...

Jung bał się, że coś się stanie. Niby to tylko zwykle przekroczenie granicy, nawet nielegalne nie powinno być tak przerażające. A jednak coś nie grało.
Czy wszystko naprawdę mogło być tak proste?
Najzwyczajniej w świecie wydostaną się z kraju bez przeszkód i będą wolni?

- Sannie- wyszeptał cichutko, ale San nie spał. Słysząc wołanie przyjaciela od razu wstał i bez słowa położył się na łóżku Junga tuż obok.

Przykrył się dokładnie jego pościelą, a Wooyoung zadrżał czując na sobie jego zimną skórę.

- Boisz się, prawda?

- Tylko troszkę.

- Wooyoung, czy ty... Czy ja...- nie mógł się wysłowić patrząc w czarny sufit. Nabrał głęboki oddech i zastanowił się dwa razy zanik znowu zaczął.- Czy kiedykolwiek czułeś się tak inaczej? Tak jak nie czułeś się nigdy przedtem, tak... w pełni.

- Nie wiem San. Myślę, że tak, a ty?

- No właśnie bo widzisz... Całe swoje życie myślałem, że nie ma takiego uczucia. Nikt mi o nim nie mówił i wiesz Woo... Ja myślę, że to właśnie czuł Seonghwa.

- To co ty czujesz teraz?

Serce Junga zaczęło bić czybciej. Z chłodu nagle poczuł lekkie uderzenie gorąca, a skóra Sana zaczęła go dziwnie parzyć.

- Tak.

- I co zamierzasz z tym zrobić?- Zapytał z nadzieją w głosie.

- Jeszcze nie wiem. To znaczy...

- Możesz mi powiedzieć Sannie.

- Dobranoc Wooyoung- uciszył go szybko przewracając się na bok.

Ułożył swoją twarz obok jego barku.

- Dobranoc San.

Gdy usłyszał te słowa pozwolił sobie opleść ramieniem talię drobnego chłopca. Gdy spali razem wszystko wydawało się spokojne i odpowiednie. Zupełnie jakby tak mieli spędzić resztę swoich żyć i Wooyoung bardzo tego chciał.

Nie wiedział co nim kierowało ani kiedy dokładnie to się stało, ale San potrafił go oczarować. I nagle w tym wszystkim cieszył się, że Seonghwa zniknął z jego życia.

*

-Jung- zaczepił go gdy szli w stronę portu.- Wszystko okej?

Wooyoung popatrzył na jasną cerę Sana lśniącą w promieniach słońca i zmusił się do uśmiechu.

- Tak, wszystko dobrze.

Skrył się za okularami przeciwsłonecznymi unikając spojrzenia Sana. Tak naprawdę bardzo się denerwował, nawet jeśli grał twardego.

- Zdejmij te okulary, przecież jest pochmurno.

Faktycznie, co chwila padał deszcz, chmury nie ustępowały, nijak nie przypominało to poprzedniego dnia.  Ale Jung nie chciał by ten widział na jego twarzy strach. Przecież miał być dzielny. Zignorował więc jego słowa i szybko zmienił temat gdy zblizali się do miejsca docelowego.

- Tutaj?- Wskazał na ten sam wielki barak, w którym byli jeszcze niedawno.

- Tak. Zaczekaj tu, pójdę porozmawiać.

Zrobił jak mu kazał, czekał grzecznie przed wejściem próbując ignorować zapach ryb i wszechobecny brud. Było dość chłodno, chował nos w raglebieniu kurtki, którą ukradł Sanowi wdychając jej zapach. Pachniała zupełnie jak Choi.
Przyzwyczaił się do jego zapachu, a jednak za każdym razem wydawał się mu nowy i zagadkowy. Zupełnie jak jego właściciel.

- Wooyoung- usłyszał wołanie i szybko dołączył do trójki kolegów.
Szedł za nimi cicho, nie odzywał się. Obserwował otoczenie skupiając swoją uwagę na wszystkim tylko nie na tym co robią. Widział starego rybaka na drewnianej łódce, brudne dzieci bawiące się w kałużach i silnych mężczyzn przerzucających towar. Ta część miasta różniła się od tej, w której przebywali. Zauważył też, że na Sanie nie robi to żadnego wrażenia, co oczywiście nie było dziwne. Wychował się w takiej atmosferze.

- Jung, nie zostawaj w tyle- usłyszał uwagę Sana i zbliżył się do grupy. Rozmawiali o czymś czego nie rozumiał, może i starych czasach, kiedy jeszcze się znali. Był zbyt głęboko rzucony we własne myśli, żeby się nad tym zastanawiać.

W końcu doszli do dużego statku towarowego, obładowany był kontenerami, wszystko wyglądało tam tak surowo i nieco strasznie.

- Za dwa dni będzie w Rosji, nikt nie powinien przejmować się waszą obecnością, ale dla świętego spokoju nie rzucajcie się w oczy.

- Czym mogę się odwdzięczyć- San spojrzał na nich wielkimi oczami. Oboje byli od nich znacznie wyżsi i starsi. San to dobry chłopak, nie chciał ich tylko wykorzystać.

- Niczym Sannie, idź i znajdź w końcu spokój w życiu tak jak my- Yunho spojrzał na Mingiego, który uśmiechnął się w odpowiedzi.- I uważaj na siebie młody, to dopiero początek.

San przytaknął zanim pociągnął Junga za rękę i oboje przesmyknęli się między ładunkami na podkład.

Statek był ogromny, ale większość miejsca zajmowały kontenery. Choi musiał rozmawiać o tym gdzie powinni się kierować bo od razu znał drogę. Prowadził go pod pokład, do pomieszczenia, które służyło za skład pustych palet. Było tam dość chłodno, ale nie oczekiwali nic więcej.

- San dlaczego się nie odzywasz?

Wooyoung był w tym nieco zagubiony. Wszystko działo się tak szybko i obok niego, jakby za szybą. Dopiero co był w łóżku, a teraz siedzi na statku, płynie właśnie w nieznanym mu do końca kierunku i nawet nie potrafi powiedzieć jak się z tym czuje. Potrzebował Sana.

- Wooyoungie, przepraszam. Chciałem to szybko załatwić, teraz już będzie z górki. Chodź tu- ułożył się delikatnie w stercie siana mającego na celu amortyzować ewentualne towary podczas sztormu.- Nie denerwuj się wszystko razem przejdziemy.

Jung niepewnie podszedł do chłopca i ułożył się w jego ramionach. I nagle wszystko było lepsze, świat bardziej kolorowy, uśmiech szerszy, uczucie w sercu bardziej wyraźne.
Co do tego ostatniego... nie umiał stwierdzić czy to dobrze czy nie. Było mi miłe, bardzo ciepłe, ale czy odpowiednie?

A co znaczyły te wszystkie pocałunki? A co znaczyło to, że najpewniej spędzili razem noc? Czy to nie nie znaczyło? Ale Jung obiecał sobie jedno, jak tylko dotrą do Rosji, powie Sanowi co czuje.
To jak starszy zareaguje nie jest teraz istotne, tym będzie się martwił po fakcie, ale nie może tak żyć. Musi mu powiedzieć i zrobi to jak tylko się tam pojawią.

I jego życie się odmieni. Na lepsze czy nie, tego nie wie.

*
Ej olejcie, te nieprawidłowości geograficzne XD
Wiem że z Sokcho do Władywostoku jest 600 kilometrów, a towarowiec płynie tak maks dwa kilometry na godzinę no ale nie będę opisywać przecież jak siedzą tam dwa tygodnie XDD

Good lil boy  ° WoosanWhere stories live. Discover now