Wooyoung był niemal przekonany, że śpi we własnym łóżku. Było nieco niewygodnie, ale to nie miało znaczenia, spało mu się bardzo dobrze. Cichy szum dodawał wszystkiemu spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Auto najechało na garb co wyrwało go z tego stanu. Gdy tylko zrozumiał gdzie jest otworzył szeroko oczy i uderzył głową o sufit samochodu.
- Poobijasz mi wóz.
Z przerażeniem od razu skierował wzrok na chłopaka, który prowadził samochód. Ten bez wzruszenia wpatrywał się w mozolną, pustą drogę. Wooyoung miał w głowie zbyt dużą pustkę by od razu spytać gdzie jest i co się dzieje. Dalej czuł otępienie i ból, który skutecznie spowalniał jego myślenie. Dotknął nadgarstków, ale nie znalazł na nich kajdanków, ani nawet liny.
Więc to nie porwanie.
- Prawie- zrozumiał, że wypowiedział to na głos gdy drugi włączył się do rozmowy.- Co nie zmienia faktu, że nigdzie teraz nie idziesz.
- Gdzie jestem?
- W samochodzie, a gdzie? Uciekamy.
- Ucieka... Słucham?!
Wyższy pokręcił głową i uśmiechnął się sam do siebie. Docisnął gaz, a Jung poleciał do tyłu pod wpływem przyspieszenia.
- Czy ty w ogóle możesz to prowadzić?
- Według prawa to nie. Co się tak patrzysz? Po co komu prawo jazdy kiedy można sobie po prostu samemu je nadać.
Zaśmiał się głośniej i puścił kierownicę zamykając oczy. Wooyoung krzyknął i złapał odruchowo za fotel.
- Spokojnie, nie zabiję cię. Gdybym chciał to zrobić po prostu bym cię tam zostawił. A teraz słuchaj, jeśli chcesz żyć nie możesz zadawać zbyt wielu pytań. To zasada numer jeden.
- Jaka zasada? Zostaw mnie natychmiast, kim ty jesteś żeby mnie porywać?
- I złamałeś póki co jedyną zasadę. Jak się nazywasz?
- Wooyoung. Ale to chyba wiesz.
- Skąd mam wiedzieć- wzruszył ramionami i znowu nieco przyspieszył.
- Bo skoro mnie porwałeś to musiałeś to planować- San pokręcił głową.- To może chociaż obserwować.
- Nie porwałem cię, już mówiłem.
- Więc czy mogę wyjść?
- Nie.
Wooyoung znowu westchnął. Powoli otępienie mijało, a na jego miejsce wchodził strach. Zaczął się nieco trząść, jego oddech stał się niesamowicie płytki. Został porwany do cholery! Chciał pociągnąć za klamkę drzwi, ale te nie ruszyły się ani o milimetr.
- Proszę wypuść mnie, ja nie mam pieniędzy.
- Nie chcę twojej kasy.
- Proszę, ja mam rodzinę, nie możesz mnie tak po prostu uprowadzić.
Jego głos stawał się coraz wyższy i płaczliwy, San wiedział, że tak długo nie wytrzymają. Zwolnił nieco i skręcił gwałtownie wjeżdżając na pobocze. Odblokował wszystkie drzwi jednym przyciskiem i patrzył jak Wooyoung w pośpiechu wybiega z samochodu. Przewrócił oczami i wysiadł spokojnie. Oparł się o maszynę z założonymi rękoma na piersi.
Jung chciał biec gdy zorientował się, że stoją na środku niczego. Z każdej strony otaczały ich gwiazdy, żadnego śladu cywilizacji. Ukrył twarz w dłoniach i poczuł nagły napływ bezradności. Chciał płakać, modlił się by był to jedynie sen. Przecież takie rzeczy nie zdarzają się ludziom, prawda? Nie jemu.
CZYTASZ
Good lil boy ° Woosan
FanfictionSan jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na posyłki. Mimo wdzięczności w miarę dorastania San zaczyna rozumieć ile błędów popełniają swoim zachowaniem. Pewnej nocy nie wytrzymuje i robi...