2

1.5K 131 121
                                    

W drzwiach stanął dużo wyższy od nich mężczyzna o długich, czarnych włosach. Patrzył na nich bez wzruszenia, ale też nie zaskoczony. Dostrzegając twarz Sana w delikatnym świetle świecy której trzymał uśmiechnął się zadziornie. Okrył się szczelniej długim, aksamitnym szlafrokiem w tradycyjne wzory i oblizał usta.

- Sannie.

Z początku wydawało się, że nawet nie zauważył chłopca stojącego obok.

- Czy możemy chwilę u ciebie zostać?

- Znowu wpakowałeś się w kłopoty? Oh Sanie, nic się nie zmieniłeś.

Wciągnął ich obu do środka zamykając za sobą drzwi na dwa spusty. W środku rezydencja była przepiękna, Wooyoung nigdy nie był w podobnym miejscu, było wyraźnie wiele warte. Mimo ciemności mógł dostrzec ciemne drewno i duże filary, otwarte przestrzenie i masę książek upychanych w wole regały.

Zrozumiał, że zostaje w tyle dopiero gdy głosy zdawały się brzmieć ciszej. Podbiegł do mężczyzn.

- Czym zawdzięczam tą obecność ciebie i twojego przyjaciela?

- Jesteśmy wspólnikami- wskazał na niższego, który nie za bardzo wiedział co na odpowiedzieć.

Po chwili przypomniał sobie, że obiecał zachowywać się dokładnie jak on. W życiu nie miał doświadczenia w byciu tym "złym", nie wiedział czy sobie poradzi. Nawet nie wyglądał jak oni, jeden wystrojony jak cesarz, drugi w skórze, bliznach i szaleństwie w oczach.
I pośrodku tego bałaganu grzeczny Jung w swetrze o zbyt długich rękawach i idealnym przedziałku na głowie.

- Wooyoung- podał starszemu dłoń. Chciał wyglądać na pewnego w tym co robi, na zaangażowanego i przede wszystkim chciał wyglądać jak San. Niestety we wnętrzu cały się trząsł, nie wiedział na czym stoi. Mężczyzna patrzył na niego przez jakiś czas zdumiony po czym uśmiechnął się nieznacznie i odwzajemnił uścisk.

- Seonghwa- jego dotyk był przeszywający niczym lód, obcy i bardzo tajemniczy.

Jego dłonie były wręcz aksamitne. Wooyoung rozpłynął się w ich teksturze. San szybko to zauważył i odchrząknął.

- Nie przedstawiłeś mi nigdy twojego wspólnika San- zwrócił się tym razem do niego.

- Dawno się nie widzieliśmy, nie miałem okazji.

- Drugie piętro jest całe wasze. Po lewej są pokoje po prawej łazienka- puścił mu oko, oddał swoją świecę i odszedł w kierunku własnej sypialni z powiewającym szlafrokiem.

San bez wzruszenia ruszył schodami na wspomniane drugie piętro, Wooyoung poszedł za nim.
Szli kawałek w ciszy wpatrując się w mrugające światło. Nie chcąc zabłądzić zawędrował za Sanem aż do jednego z pokoi. Ten czując jego obecność odłożył świecę ze spodkiem na szafkę nocną.

- Jesteś moim cieniem?

- Co? Nie... Ja tylko nie za bardzo wiem co mam robić. Nie powinieneś mnie związać?

- Chcesz podsunąć mi pomysły? Już mówiłem, że cię nie porwałem. Właściwie mógłbym cię puścić i sam byś się przekonał o tym jaki błąd popełniłeś, ale tym samym wsypiesz i mnie, a ja nie jestem aż taki głupi.

- Rozumiem. A mogę o coś spytać?

San westchnął i zdjął kurtkę skórzaną pokazując pod spodem umięśnione barki odziany jedynie w podkoszulek.

- Mów.

- Dlaczego go okłamałeś? Mówiłeś, że mu ufasz.

- Bo ufam. Kiedyś byliśmy przyjaciółmi, Seonghwa jest bardzo specyficzny, ale wyciągnął mnie z dużego dołka kiedy jeszcze mieszkał na ulicy jak my wszyscy. Nie dosłownie oczywiście, ale żaden z nas nie ma rodziny. A potem któregoś dnia ten jeden fałszywy czek okazał się bardzo trafny i zgarnął ogromne pieniądze. Smutno przyznać, ale tak skończyła się nasza wielka przyjaźń. A czemu go okłamałem? On dobrze wie, że nie powiem mu wszystkiego. Nie jesteśmy jak wy, szarzy ludzie, tu przyjaźń pojmowana jest inaczej. Zależy mi na nim i dlatego nie pozna prawdy, im mniej wie tym bezpieczniej dla niego.

Good lil boy  ° WoosanTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang