5

1.3K 132 134
                                    

Wooyoung jadąc dużo myślał o tym co usłyszał. San naprawdę zostawił go po tym co mu powiedział, było to dla Junga niezrozumiałe. Mógł przecież zostać, Seonghwa po tym jak się zachował na pewno nie pozwoliłby zrobić mu krzywdy.

A jednak odjechał i chłopiec miał wrażenie, że ze względu na niego. Wpatrywał się w jaskrawe latarnie świecące żółtym światłem i w niebo, które coraz bardziej jaśniało.

- O czym myślisz?- Wyrwało go z transu.

- Ja? Sam nie wiem, o tym co będzie.

- Jedziemy przed siebie, powinniśmy po drodze zahaczać o jakieś miasta, zostać na jakiś czas by zebrać się w dalszą drogę i jechać. Nie mam bardziej konkretnego planu niż dotarcie do Sokcho, a potem do Rosji.

- Nie możemy po prostu polecieć?

- Nie, bilety są imienne.

- Te na prom również.

- Dlatego popłyniemy nielegalnie.

Wooyoung już to sobie wyobraził. On i cokolwiek nielegalnego. Próbował o tym nie myśleć, ale nie mógł. Wszystko dobijało się do jego umysłu, Jongho, rodzina, ucieczka...

- Co stało się z moim przyjacielem?

- Pewnie nie żyje, choć mógł uciec, nie mam pewności. Zależy od szczęścia.

- Znamy się od lat...

- Ludzie, którzy zginęli to była moja jedyna rodzina, wiem co czujesz. Musisz po prostu zaprzeczać i zaprzeczać, że cokolwiek się stało. Życie w niewiedzy jest lepsze.

- Wtedy prawda uderza dużo bardziej.

- Nie jeśli uciekasz od niej jak ja. Prześpij się teraz skoro byłeś taki zaspany gdy cię budziłem. Dam znać jak dojedziemy.

*+*

Wooyounga jednak nie obudził San, a promienie słońca, które niemiłosiernie drażniły go po twarzy. Otworzył oczy gdy zorientował się, że są pod miastem, widać je było z pewnej odległości. Dopiero po chwili zrozumiał też fakt, że silnik nie pracuje, a on jest w środku całkiem sam. Wyjrzał za okno po drugiej stronie samochodu ukazujące widok na stacje benzynową. Sekundę potem zjawił się San. Wsiadł i rzucił na kolana towarzysza paczkę żelków.

- Nie było nic lepszego?

- Nie lubisz żelków?- Spytał jakby wybór był oczywisty i odpalił samochód. Wyjechali z posesji kierując się w stronę drapaczy chmur.

- Lubię...- Otworzył paczkę wkładając trzy do buzi. Mamy jakieś pieniądze?

- Nie, ukradłem to.

- Bardzo zabawne.

- Mówię poważnie.

- Musimy natychmiast to oddać! Matko, San... Ja mam portfel, coś się z niego wyskrobie.

- Nie panikuj tak, to tylko żelki. Musisz przywyknąć jeśli chcesz przeżyć. Zresztą mam trochę kasy od Seonghwy, ale to wolę zostawić na wszelki wypadek.

Wooyoung gorzko przełknął prawdę o spożywanych właśnie słodyczach i zmienił nastawienie.

- Gdzie teraz jedziemy?

-  Musimy pozbyć się samochodu, dobrze go znają, podrasuję go, trochę naściemniam i sprzedamy go za podwójną cenę. Kupimy coś tańszego, a potem zabieram cię za resztę kasy na wykwintną kolacje.

Good lil boy  ° WoosanWhere stories live. Discover now