21

1.1K 100 184
                                    

- Od czego chcesz zacząć?- Spytał go San gdy niepozornie przechadzali się po ruchliwym mieście.

- Naucz mnie kraść.

San zaśmiał się chowając oczy za jasnymi lokami.

- W porządku, ale najpierw pokaż co umiesz. Widzisz tu coś wartego uwagi?

Jung rozejrzał się po sklepach. Wskazał dyskretnie na stoisko z biżuterią prowadzone przez niską dziewczynę w ich wieku.

- Dobrze ale tu dość ruchliwe miejsce, co byś zrobił?

- Zgadam ją.

- Umiesz myśleć Woo- uśmiechnął się pokazując tym samym, że droga wolna.

Nie rozmawiali więcej o tym co stało się na klifie. Wooyoung uważał, że jest to ogromny krok w stronę ich relacji, poza tym San wyznał mu swój największy sekret. Stał się powiernikiem wiadomości, której nie znał nikt inny i teraz czuł między nimi więź.

Choi dalej patrzył na niego jak na młodszego brata, ale przecież bracia się nie całują, więc  kim byli? Nie chciał zaczynać tego tematu z trzech powodów. Po pierwsze zabronił mu o tym mówić. Po drugie nie chciał dokładać tym więcej zmartwień kiedy mieli całkiem inne rzeczy na głowie i po trzecie, najważniejsze- bał się jego straty. Myśl o tym, że miałby nagle nie mieć obok siebie Sana była paraliżująca, zbyt bardzo się już przywiązał. Może i nie mieli szans na miłość, ale mógłby chociaż przy nim tkwić. Dlatego właśnie chciał być taki jak on, robić dokładnie to samo, żyć z tego samego. Chciał być uznany przez Choia, a może właśnie to przekonałoby go do zostania razem. Dalej z tyłu głowy pamiętał jego słowa- rozstaniemy się. Nie mógł do tego dopuścić. Była szansa bowiem San naprawdę wydawał się widzieć w ich dwójce całkiem spory potencjał.

Starał się jak nigdy dotąd.

Czas, w którym mieli wyjechać zbliżał się nieubłaganie, byli właśnie na ostatnim przystanku. San oznajmił, że dzisiaj udadzą się pod adres podany przez Yeosanga, który miał wcześniej ich zapowiedzieć. Potem wszystko zależy od ludzi, którzy zajmują się przemytem.
Teraz jednak Wooyoung starał się o tym nie myśleć. Skupiał się na tym ile wspólnego czasu im zostało i jak to wykorzystać by udowodnić Sanowi, że jest jego wart.

Podszedł do stoiska udając, że rozgląda się za produktem. Dziewczyna od razu zwróciła na niego uwagę.

- Dzień dobry, w czymś mogę pomóc?

- Ah nie, rozglądam się tylko za małym prezentem- uśmiechnął się zestresowany i od razu poszukał wzrokiem Sana. Stał po drugiej stronie ulicy bacznie go obserwując. Ten widok dodał mu otuchy.

- Pewnie dla dziewczyny.

- Nie mam takiej- nachylił się nad brunetką obdarzając ją uśmiechem.- Jeszcze. Szukam prezentu dla matki. To wszystko jest złote?

- Tylko te po prawej- wskazała na cienkie łańcuszki.- Reszta to pozłacane srebro i platyna. Coś konkretnego cię interesuje?

- Tylko ty- odpowiedział pewny siebie przygryzając dolną wargę.

Dziewczyna zarumieniła się zasłaniając usta.

- Nie żartuj sobie.

- Nie żartuję. Jestem tu przejazdem i mam wolny wieczór. Może miałabyś czas dziś wieczorem? O której kończysz zmianę?

- O szóstej, bardzo chętnie.

Była cała w skowronkach. Wykorzystał tą chwilę by zgarnąć trzy złote łańcuszki i jeden srebrny od razu do kieszeni spodni.
Nic nie zauważyła.

Good lil boy  ° WoosanWhere stories live. Discover now