23

1.1K 113 255
                                    

Wooyoung nie ruszał się, nie chciał jakkolwiek wpływać na to co miał zamiar zrobić San. Oczywiste było, że nie zdołał zasnąć w tak szybkim czasie, ale może San nie zwróci na to uwagi.
Choi położył się i przysunął bliżej Junga płatając go dłonią w pasie. Mimo, że byli bardzo podobnego wzrostu czarnowłosy chłopiec wydawał się mu znacznie drobniejszy.

Przylgnął do jego pleców mocno.
Dla Wooyounga to było zdecydowanie za dużo emocji jak na jeden dzień, zawsze wiódł takie spokojne i nudne życie, nie potrafił
San był tak blisko, w dodatku miał chyba zamiar spać w samej bluzie, on nie miał za to koszulki. Świadomość, że najważniejsza osoba na świecie jest tuż obok oraz to co się stało przeciążyły szalę. Załkał cichutko czując jak gorące łzy spływają mu po policzkach.

Nie wiedział czemu płacze, nie był nawet smutny. Wszystkie te emocje, wszystko na raz, niepewność i usilnie pragnienie Sana tak już na niego działały. Nie sądził też, że tak łatwo pogodzi się z tym jak głębokim uczuciem obdarzył chłopca. Nie próbował tego zatrzymać, po prostu widział w nim coś specjalnego, coś przy czym znikał zdrowy rozsądek i ten sam grzeczny Jung Wooyoung mógł zrobić wszystko.

- Coś się stało?

Jasne, że zauważył. San był nieomylny. Chyba, że chodziło o nie dostrzeganie uczucia jakie biło od Junga. Wtedy potrafił być całkiem ślepy.

Chyba, że nie?

- N-nic mi nie jest...

- Youngie- podniósł się na łokciach i odwrócił go w swoją stronę. Spojrzał z żalem na zapłakane policzki chłopca.- Nie płacz proszę Wooyoungie.

- Ja nie płaczę.

- Wcale- dłonią otarł mu łzy.- Jesteś dużym chłopcem.

- No właśnie.

- Boisz się?

Przytaknął. Bał się, ale nie w taki sposób jak myślał San. Nie bał się śmierci, jeśli miał umierać to razem z nim, mógłby nawet umrzeć za niego, wystarczyło jedno słowo. Nawet nie słowo, Wooyoung zrobiłby to bez żadnych próśb. Wszystko dla Sana.

Dlaczego on tak bardzo w nim utonął?

- Nie bój się, niedługo ten koszmar się skończy.

- Nie nazywaj tego koszmarem Sannie. Z tobą wszędzie jest bezpiecznie.

- Uwierz mi, jestem bardzo niebezpiecznym człowiekiem.

- Nigdy w to nie uwierzę.

San jedynie przygarnął do siebie chłopca pozwalając by ten wtulił się w jego tors wdychając jego słodki zapach z ubrania. Wooyoung nie mógł jedynie zatrzymać łez płynących z jego oczu, które teraz wsiąkały w ubranie. Tak bardzo chciał tylko jego, zostać tu już zawsze, zapętleni w czasie, otoczeni jedynie sobą.

Chciał mu to powiedzieć, ale strach przed jego utratą był zbyt duży. Miał zbyt wiele do stracenia.

- Nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić Wooyoungie- pogładził go po włosach.

Wooyoung śnił. W tych snach widział wszystko czego zawsze chciał, jego i Sana. Widział puste ulice i szybkie auta, wystrzały z pistoletów i to jak unikają kul chroniąc się nawzajem. Jak kradną papierosy i piją drogie wino do rana na dachu jakiegoś wieżowca. Śnił bardzo utopijnie.

Ale gdy był w ramionach Sana wydawało mu się, że wszystko to jest możliwe.

*+*

-Chodź Sannie- pierwszy raz to on go prowadził, a nie odwrotnie. Oboje byli tu co prawda pierwszy raz w życiu, nawet San nie znał drogi, a jednak ta mała zamiana ról wydała im się bardzo ekscytująca.

Good lil boy  ° WoosanWhere stories live. Discover now