6

1.3K 125 93
                                    

- Będzie zbliżać się wieczór, musimy coś zjeść. Jadłeś coś?- zmienił szybko temat czując się nieswojo gdy przystojny, tajemniczy chłopak mówił cokolwiek o jego szarej osobie.

- Tylko to śniadanie i raz zatrzymałem się w sklepie gdy spałeś.

Dopiero gdy o tym wspomniał zrozumiał, że nie jadł w dzień nic poza kwaśnymi żelkami w kształcie robaków. Poczuł ból w żołądku.

- Mam trochę pieniędzy, kupię coś.

- Zaczekaj, po co je wydawać kiedy możemy zrobić to inaczej- jego oczy zaświeciły.

- San...

- Zaufaj mi i ucz się.

Choi pociągnął go za rękaw swetra w stronę wyjścia.

- Nie możemy, ja nawet nie mam ze sobą żadnych ubrań, niczego. Musimy się zabezpieczyć.

- Tak, to jest dla frajerów. Jakieś ciuchy ci potem załatwię, poproszę Hongjoonga, żeby nas oprowadził, ale teraz trzeba coś zjeść.

- Dam ci pieniądze.

- Żartujesz sobie?- Zakpił.- Znajdziemy inny sposób na kasę.

I już nic nie mogło zatrzymać jego entuzjazmu.

*+*

- Co jak nas złapią?

- Cicho- uciszył go przykładając palec do ust.  Chowali się za kontenerem na śmieci obserwując dokladnie dostawę do drogiej restauracji. Jedzenie wykładano z ciężarówki w dużych paletach, pakowane bardzo starannie i czysto.

San obserwował dokładnie jak dwóch mężczyzn wymienia się paletami znikając co chwilę w budynku.

- Ale San...

- Przestań Wooyoung. Siedź cicho i rób to co ja.

Zmrużył oczy licząc dokładnie sekundy w których znikają za drzwiami. Nagle zerwał się i podbiegając do samochodu zabrał ze środka całą paletę jedzenia. Wooyoung nawet nie zdążył zarejestrować co się dzieje, pobiegł za nim by przerażony choć trochę zasłonić go swoim ciałem. San był z siebie bardzo zadowolony, ucieszony odszedł w przeciwnym kierunku trzymając dobytek.

- I co teraz?

- Jak to co teraz? Patrz co tu jest, wołowina, ciasta i o... Czy to wino?

- Jesteś niemożliwy, chowaj to bo zaraz ktoś zobaczy.

- No i co nam zrobi? Nie bądź śmieszny.

Zamilkł i patrzył jak San idzie w losowym kierunku. Starał się zachować spokój, ale drżały mu dłonie, a w gardle robiło się coraz bardziej sucho. Miasto było dla niego całkiem nowe, nie miał pojęcia którędy wrócić do hotelu, a to go nieco martwiło.



Robiło się coraz ciemnej, większość dnia spędzili na jechaniu, potem na szukaniu hotelu, a teraz dodatkowo na znalezieniu okazji do kradzieży. Byli naprawdę głodni.

Good lil boy  ° Woosanحيث تعيش القصص. اكتشف الآن