8

1.2K 112 150
                                    

- Hongjoong- pomachał mu nieznacznie chowając się za okularami przeciwsłonecznymi, które zabrał "przypadkowo" ze stoiska przy drodze. Wooyoung nie wykazał wobec tego aprobaty, ale nie komentował długo.

- Witam?- Odpowiedział spokojnie nie poznając Sana w nowych włosach.

Choi westchnął i zdjął okulary, wtedy dopiero został rozpoznany.

- Matko San, kto ci zrobił to gniazdo?

- On- skinął na chłopaka stojącego obok. Wooyoung uśmiechnął się niezręcznie choć w głębi dalej był bardzo dumny z własnej pracy.

- Spektakularnie, ale mniejsza. Jakiś dziany  typ uwierzył mi na słowo, że to najnowszy rocznik, pozmieniałem niektóre części, kolor i poszło. Da podwójną stawkę, odsetki za wszystkie składowe i robotę już odjąłem i teraz słuchaj.

- Cudownie.

- To nie koniec. Została ci jeszcze z tego wszystkiego spora suma- wyjął z kieszeni plik pieniędzy i podał mu dyskretnie. Oboje uśmiechnęli się do siebie.

- Muszę tylko ogarnąć mu do końca hamulce, jutro możesz go odebrać.

San podziękował mu jeszcze i odeszli z Wooyoungiem w stronę hotelu chowając pieniądze.

Nie mieli wielkich planów. Ustalili jedynie, że powinni kierować się na północny wschód by dotrzeć do Sokcho. Ale San miał jeszcze jeden pomysł. Mieli spędzić w tym mieście ostatnią noc by potem wyjechać i musieli to dobrze zaakcentować.

- Wooyoung- zaczął gdy byli jeszcze w drodze.- Co powiesz na to żebym zabrał cię na małą niespodziankę dziś wieczorem- założył mu rękę na szyję i przyciągnął do siebie bliżej.

- To znaczy? Nie, nie chcę się farbować, blond pasuje tylko tobie.

- Nie zgadzam się, wyglądałbyś prawie tak cudownie jak ja- założył kosmyk jasnych włosów za ucho.- Chociaż wolałem czarny.

Wooyoung skrzywił się na tą uwagę.

- Tak czy inaczej nie dam ci moich włosów.

- Nie o to chodziło, chociaż przyznam, że to przykre Woo, jesteśmy wspólnikami.

- Myślałem, że tylko Seonghwa miał tak myśleć.

- Nie, teraz jesteśmy prawdziwymi wspólnikami, właśnie sprzedaliśmy swoje pierwsze kradzione auto.

- Kradzione?!

San wybuchnął śmiechem.

- Myślisz, że mafia kupuje samochody? Jasne, że było kradzione, ale teraz kupiliśmy już wspólne prawie legalnie.

- To brzmi bardziej jak małżeństwo niż wspólnicy.

- Hm- udał zamyślonego.- Też dobrze. Ale wróćmy do tematu, zabieram cię na kolacje.

- Kolacje?

- Tak, mamy kasę więc tym razem nic nie ukradnę.

- To bez znaczenia, to i tak są brudne pieniądze.

- Przesadzasz- szturchnął go gdy wchodzili do budynku.

Wooyoung położył się by odpocząć, a San zaczął dokładniej studiować mapę. Żeby dostać się do Sokcho musieli przejechać wiele kilometrów górzystego terenu zaliczając po drodze kilka miast. Najbliższe mieściło się lekko ponad sto kilometrów dalej, ale potem zastać miała ich pusta przestrzeń. Mogli szukać jedynie małych osad i liczyć na dobroć i dyskretność ludzi.  Zastanowiło to Choia, nie umiał wybrać czy bezpieczniej będzie chować się w dużych miastach, czy w tych małych gdzie ciężej było dotrzeć, ale przepływ informacji był znacznie szybszy. Przymknął na chwilę oczy by pomyśleć, ale przeszkodził mu Wooyoung, który pojawił tuż za jego plecami.

Good lil boy  ° WoosanWhere stories live. Discover now