Yeosang pokazał im pokój, który mogą zająć co oczywiście spotkało się z wielką wdzięcznością Sana. Gdy tylko zostali samo Wooyoung usiadł zrezygnowany na krześle przy oknie patrząc na las. Był inny niż ten przy domie Seonghwy. Cały pobyt w tamtym domu traktował jak jeden wielki sen, wydawał mu się zamglony i bardzo dziwny. Jednocześnie był też magiczny, miał wrażenie, że to kiedyś do niego powróci.
- Fajnych mam znajomych, co nie?
San przerwał ciszę.
- Całkiem. Skąd ty go w ogóle znasz?
- To skomplikowana historia...
- Czas w końcu zacząć odpowiadać sobie na pytania.
- Wiesz Wooyoung, nie trzymasz się ostatnio zasad.
- Pieprzyć te zasady- podszedł do niego i nachylił się nad jego twarzą pozwalając by czarne kosmyki musnęły jego policzki.
Poczuł się bardzo dumny widząc, że San nawet się wystraszył.
- Skoro chcesz- uśmiechnął się.- Woo-Woo chyba dorasta.
Wooyoung przewrócił oczami tak jak zawsze robił to San, ale w duchu skakał z radości.
- Mów, mów.
- Yeosang był strzelcem wyborowym. Nasz szef go zatrudniał, zdejmował niektóre nieuchwytne jednostki poza Seulem. W końcu zarobił tyle ile chciał i się wycofał. Nie było to łatwe bo mafia nie puszcza od tak swoich sprzymierzeńców, ale mu się udało. Nie lubi ich tak samo jak ja, chyba jest dumny, że w końcu się uwolniłem. To znaczy, rozumiesz...
- Powiedzmy. Wydaje się taki...
- Cichy co nie? Cały Yeosang, skrywa w swoim charakterze bardzo dużo. No, ale miał talent i się dorobił. Nie to co ja.
- Masz talent.
- Ah tak?
- Tak. Nieźle porywasz.
- Nieźle co? Przecież cię nie porwałem, ile razy będę to powtarzać.
Zaśmiał się, ale Wooyoung utrzymał bardzo poważny wyraz twarzy. Wstał wiedząc, że Choi dalej jest w niego wpatrzony i skierował się do wyjścia.
Zatrzymał się w drzwiach opierając się o framugę.- Czy ja wiem- wskazał dłonią na swoją klatkę piersiową, w samo serce. Zostawił Sana nie dając mu nawet czas na odpowiedź. Wyszedł powolnym krokiem, ale gdy tylko znalazł się poza zasięgiem jego wzroku uśmiechnął się szeroko i zakręcił w miejscu.
Nie mógł uwierzyć, że to on to powiedział, on sam, Jung Wooyoung. Brzmiało to tak profesjonalnie i tak... jak nie on. Jak San.
Był pewny, że go to zaskoczyło i zostawiło w wielkim szoku. I o to chodziło.Zszedł chwiejnym krokiem po schodach do kuchni by się czegoś napić. Po drodze trafił na Yeosanga, który widząc go uśmiechnął się ciepło.
- Wszystko w porządku?
Patrząc na jego delikatne rysy twarzy przypomniały mu się słowa Sana, pomyślał ile ludzi zabił.
Zastanowił się na moment, czy San też zabijał.
- Tak. Chciałem tylko się czegoś napić.
- Zrobię ci herbatę usiądź. Gdzie jest San?
- Odpoczywa, prowadził od rana- skłamał. Cóż, teraz nawet kłamstwo szło mu łatwo.
Yeosang chwilę później pojawił się z dwoma kubkami, jeden podał chłopcu. Wooyoung przyłożył go do ust i od razu poczuł lekką woń alkoholu. Spojrzał na Kanga na co ten się roześmiał.
YOU ARE READING
Good lil boy ° Woosan
FanfictionSan jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na posyłki. Mimo wdzięczności w miarę dorastania San zaczyna rozumieć ile błędów popełniają swoim zachowaniem. Pewnej nocy nie wytrzymuje i robi...