12

1.1K 109 227
                                    

Yeosang pokazał im pokój, który mogą zająć co oczywiście spotkało się z wielką wdzięcznością Sana. Gdy tylko zostali samo Wooyoung usiadł zrezygnowany na krześle przy oknie patrząc na las. Był inny niż ten przy domie Seonghwy. Cały pobyt w tamtym domu traktował jak jeden wielki sen, wydawał mu się zamglony i bardzo dziwny. Jednocześnie był też magiczny, miał wrażenie, że to kiedyś do niego powróci.

- Fajnych mam znajomych, co nie?

San przerwał ciszę.

- Całkiem.  Skąd ty go w ogóle znasz?

- To skomplikowana historia...

- Czas w końcu zacząć odpowiadać sobie na pytania.

- Wiesz Wooyoung, nie trzymasz się ostatnio zasad.

- Pieprzyć te zasady- podszedł do niego i nachylił się nad jego twarzą pozwalając by czarne kosmyki musnęły jego policzki.

Poczuł się bardzo dumny widząc, że San nawet się wystraszył.

- Skoro chcesz- uśmiechnął się.- Woo-Woo chyba dorasta.

Wooyoung przewrócił oczami tak jak zawsze robił to San, ale w duchu skakał z radości.

- Mów, mów.

- Yeosang był strzelcem wyborowym. Nasz szef go zatrudniał, zdejmował niektóre nieuchwytne jednostki poza Seulem. W końcu zarobił tyle ile chciał i się wycofał. Nie było to łatwe bo mafia nie puszcza od tak swoich sprzymierzeńców, ale mu się udało. Nie lubi ich tak samo jak ja, chyba jest dumny, że w końcu się uwolniłem. To znaczy, rozumiesz...

- Powiedzmy. Wydaje się taki...

- Cichy co nie? Cały Yeosang, skrywa w swoim charakterze bardzo dużo. No, ale miał talent i się dorobił. Nie to co ja.

- Masz talent.

- Ah tak?

- Tak. Nieźle porywasz.

- Nieźle co? Przecież cię nie porwałem, ile razy będę to powtarzać.

Zaśmiał się, ale Wooyoung utrzymał bardzo poważny wyraz twarzy.  Wstał wiedząc, że Choi dalej jest w niego wpatrzony i skierował się do wyjścia.
Zatrzymał się w drzwiach opierając się o framugę.

- Czy ja wiem- wskazał dłonią na swoją klatkę piersiową, w samo serce. Zostawił  Sana nie dając mu nawet czas na odpowiedź. Wyszedł powolnym krokiem, ale gdy tylko znalazł się poza zasięgiem jego wzroku uśmiechnął się szeroko i zakręcił w miejscu.

Nie mógł uwierzyć, że to on to powiedział, on sam, Jung Wooyoung. Brzmiało to tak profesjonalnie i tak... jak nie on. Jak San.
Był pewny, że go to zaskoczyło i zostawiło w wielkim szoku. I o to chodziło.

Zszedł chwiejnym krokiem po schodach do kuchni  by się czegoś napić. Po drodze trafił na Yeosanga, który widząc go uśmiechnął się ciepło.

- Wszystko w porządku?

Patrząc na jego delikatne rysy twarzy przypomniały mu się słowa Sana, pomyślał ile ludzi zabił.

Zastanowił się na moment, czy San też zabijał.

- Tak. Chciałem tylko się czegoś napić.

- Zrobię ci herbatę usiądź. Gdzie jest San?

- Odpoczywa, prowadził od rana- skłamał. Cóż, teraz nawet kłamstwo szło mu łatwo.

Yeosang chwilę później pojawił się z dwoma kubkami, jeden podał chłopcu. Wooyoung przyłożył go do ust i od razu poczuł lekką woń alkoholu. Spojrzał na Kanga na co ten się roześmiał.

Good lil boy  ° WoosanWhere stories live. Discover now