Rozdział 16

162 24 5
                                    

Wakacje minęły Luke'owi szybko i nim się obejrzał już musiał wracać do tej zapyziałej budy zwanej Hogwartem. Istna męczarnia. Cóż....jednak nie mógł narzekać, przynajmniej będzie z daleka od ojca....co jednak nie jest bardzo pocieszające, bo znów będzie musiał przeżyć pod ręką Dumbledore'a.

Westchnął zmęczony samą myślą o tym, jednak nie miał zamiaru marudzić, jedynie podszedł do swojej gabloty z książkami i wrzucił to co go najbardziej interesowało, bo znając już zasoby Hogwartu...będzie musiał znów męczyć się tam z nudów przez dziesięć miesięcy, a tak miał zapewnioną "rozrywkę" na przynajmniej połowę roku.

***

Luke usiadł w przedziale ciesząc się tym, że dane mu było uciec od ojca. Mógł odetchnąć z ulgą, pomimo że nadal Avery II miał nad nim władzę i mógł w każdej chwili wywołać u niego ból...to zdawał sobie sprawę, że nie zrobi mu wiele więcej...Voldemort mu nie pozwoli. W końcu dostał prezent, a teraz miałby mu zostać odebrany? Jego Pan przecież go nie straci...był zbyt użyteczny...i miał zamiar taki pozostać.

Wtem nagle do jego przedziału wpadła grupa bachorów. Evans spojrzał na intruzów i ku jego....braku zaskoczenia, od razu został skazany na towarzystwo Adams'a, Malfoy'a, Weasley'a i szlamy....Westchnął pod nosem i wbił spojrzenie w platynowowłosego, ten dostrzegając niebezpieczne iskierki w jego oczach skrzywił się i spojrzał na resztę.

-Może lepiej jak stąd pójdziemy-mruknął, jednak ku jego zaskoczeniu czarnowłosy wbił się do pomieszczenia nie zwracając uwagi na swoich przyjaciół.

-Cześć!-praktycznie wykrzyknął wbijając wzrok w oczy Luke'a i łapiąc go za dłoń by nią potrząsnąć- Jestem Thomas Adams...-zaczął, jednak Evans wyszarpał palce z jego uchwytu.

-Nie dotykaj mnie!-warknął pełny odrazy, do czarnowłosego. Jak ten mugolak warzył się tknąć go? Co za brudne zwierze! Szybkim krokiem potrącając chłopaka i resztę stojącą w wejściu wyszedł na korytarz.

Otrzepał się ze wstrętem i widząc, że wszystkie przedziały mają już co najmniej trzy osoby, postanowił tę podróż spędzić na korytarzu. Nawet stanie przez godziny w jednym miejscu byłoby lepsze od siedzenia z tymi półmózgami.

Z westchnieniem oparł się o szybę i obserwował krajobraz za oknem. Zapowiadał się długi....nudny rok, dla niego. Chciałby zamieszać jakoś w szkole, ale wiedział, że jeśli nadal chodzi do tej zapyziałej szkoły to jego Pan ma co do niego jakieś plany, przecież nie marnowałby kolejnego roku w niej.

Co do jego Pana...nie spotkał go przez całe wakacje, ani nie wezwano go do jego komnat. Najwyraźniej dlatego, że odzyskiwał siły i moc, więc musiał poczekać, aż jego Pan będzie w pełni silny by zarządzać śmierciożercami i nim. Pozostało mu jedynie czekać, tak jak innym podwładnym jego Pana, którzy już wiedzieli o jego powrocie.

Nagle Luke spojrzał przez okno i dostrzegł zachód słońca, co oznaczało, że za godzinę lub dwie będą na miejscu. 

Westchnął w myślach. Musiał się pozbyć nie tylko swoich tików nerwowych, ale też tego ciągłego zamyślenia....musiał sobie jakoś poradzić z nim by nie przeszkadzało mu w misji i służeniu. Jego całe życie zawsze oplatało się wokół jednego...by być przydatnym Lordowi Voldemortowi.

***

Dzień za dniem, tydzień za tygodniem, a Luke zaczynał się obawiać, że jego zapas książek zaczął się kurczyć szybciej niż się spodziewał. Oczywiście nadal dwie lub trzy godziny spędzał u tego starego dyrektora, słuchając jego wykładu o tym, że robi źle. Irytowała go już nawet sama obecność Dumbledore'a w szkole, co było zabawne, ale i tak wściekłość nadal w nim się burzyła.

Idąc korytarzem dla zabicia czasu zaczął zastanawiać się co powinien dalej robić. Nie lubił tej bezczynności, a tym bardziej, że czuł się jak dziecko, które nie może nic zrobić. Nie mógł się wychylać, nie musiał się czegokolwiek uczyć....nie miał z kim porozmawiać....całymi dniami siedział w ciszy, lub wędrował po zamku.

Westchnął czując jak lekka nuta nostalgii tknęła go. Chciałby....

Wtem ktoś na niego wpadł i znając swoje psie szczęście zielonooki spojrzał przed siebie będąc pewnym, że zaraz ujrzy Adams'a, jednak ku zaskoczeniu, dostrzegł...pierwszoroczną rudowłosą.....siostrę Weasley'a?

Uniósł lekko brew, czując gniew, że zetknął się z tym bachorem, jednak widząc jej przerażenie i siniaki, lekko zmarszczył brwi. Wstał otrzepując się, a Weasley od razu podniosła się za nim, spojrzała przerażonym wzrokiem na niego i szepnęła.

-Uciekaj...-praktycznie biegiem wyrwała się w stronę bardziej zaludnionych korytarzy zostawiając Evans'a samego.

Luke patrzył za nią, aż lekka gęsia skórka wystąpiła na jego ramionach. Uchylił się, a pierwsze zaklęcie minęło jego głowę o kilka centymetrów. Westchnął mocno zniesmaczony i spojrzał w tył.

Dojrzał trzy dzieciaki, które były pewnie z piątego lub szóstego roku. Nie przywiązywał wartości do takich wiadomości, jednak pierwsze co rzuciło mu się w oczy to czerwono-złote krawaty jego domu.

" Gryfoni dręczą gryfonów..." Mruknął w głowie lekko zawiedziony tym, że informacje jego ojca były prawdziwe...Ta szkoła....rdzewiała od środka, od dawna.

Każdy dom ma swoją elitę czarnych owiec, które przez mugolaków są nazywane gangami...dość obrazowe....jednak ich zamysł polegał na tym, że dzieciakom spodobała się zabawa w śmierciożerców, co uskuteczniają w szkole...gdy nauczyciele nie patrzą....co za...hm....przykry przypadek.

Żaden z nich nigdy nie zostałby Śmierciożercą...bo niestety...to tylko dzieci chcące się znęcać nad innymi...a teraz nagrabiły sobie jemu...Luke'owi.

Kolejne zaklęcie przeleciało tuż obok ucha Evans'a.

-Kłaniaj się dzieciaku, chyba że chcesz, żebyśmy...-zaczął, jednak jego słowa zostały przerwane. Drętwota powaliła jego, a dwie kolejne koleżków z którymi przyszedł. Zielonooki podszedł do nich wolnym krokiem i nadepnął na twarz tego, który śmiał się do niego odezwać.

Może jednak....będzie miał co robić w te dni...w końcu nikt nie doniesie, że trójka piątoklasistów dostała po głowie od drugoklasisty.

-Tylko tak by nie uszkodzić buźki...prawda?-wychrypiał parając się strachem trójki sparaliżowanych dzieci. Jego oczy zabłysnęły, a mała zabawa się rozpoczęła.


Spadkobierca Czarnego Pana |Harry Potter|Where stories live. Discover now