35.

1.5K 98 31
                                    

Obudziłem się, i rozejrzałem. Shoto już nie było, a Kacchan siedział obok mnie na telefonie. Byłem do niego przytulony ale leżeliśmy przykryci kocem. Po chwili chłopak zauważył że już nie śpię.

- Jak się czujesz?

- C-chyba dobrze...

- Wszystko będzie okej, nie martw się... - pocałował mnie w czoło, a ja się delikatnie uśmiechnąłem.

- Pewnie masz rację

- Czuje się z tym w chuj źle.. - mruknął po chwili blondyn. Trochę mnie to zdziwiło.

- To nie twoja-

- Mówiłem ci że nie pozwolę więcej nikomu cię skrzywdzić. A mimo to nadal jesteś krzywdzony

- Nie musisz się martwić. To nie jest twoja wina, okej? Nic złego nie zrobiłeś. Niczego nie mam ci za złe. Jestem wdzięczny że się martwisz, ale poważnie nie chce byś się zadręczał przez coś co nie jest z twojej winy - chłopak kiwnął głową po czym lekko się uśmiechnął.

- To ja cię powinienem teraz pocieszać - poczochrał moje włosy a ja się cicho zaśmiałem.

***

Wieść o tym że zostałem zgwałcony szybko się rozniosła. Shoto także stwierdził że najlepiej by było to zgłosić na policję co też zrobiliśmy, ale namówić na to Kacchana to było nie lada wyzwanie. Chciał osobiście zatłuc tego kto to zrobił, ale po jakimś czasie uległ.

Pewnego słonecznego dnia wraz z Kacchanem poszliśmy na spacer. Chodziliśmy, rozmawialiśmy. Kacchan dużo poświęcał mi czasu. Oczywiście robił to już wcześniej, ale teraz bardziej miał mnie na oku.

I tak się stało, że ktoś mnie rozpoznał, i zaczęły się szepty jakiś osób.

- Pewnie był wyzywająco ubrany

- Sam się o to prosił

- Przecież to facet, powinien umieć się obronić

- Dlaczego nic nie krzyczał?

Trochę mnie to przytłoczyło. I Kacchan to zauważył. Spojrzał swoim słynnym morderczym wzrokiem na te osoby, które od razu odwróciły wzrok i przestały szeptać. Splótł nasze palce, a ja się lekko uśmiechnąłem.

- Pamiętaj, że to nie twoja wina - szepnął do mnie. Kiwnąłem głową, ciesząc się że mnie tak wspiera.

Poszliśmy na lody i Kacchan starał się robić wszystko by tylko poprawić mój humor. To było słodkie, ale jak mu to powiem to się wkurzy. Wieczorem wracaliśmy do domu, było już trochę ciemno a Kacchan mocno ściskał moją rękę. Może nie tak mocno, ale jednak mocniej niż zwykle. Uśmiechnąłem się do siebie.

- Co jest? - zapytał, a ja spojrzałem na niego. Nie widziałem wyraźnie jego twarzy, bo oświetlało ją tylko delikatne żółte światło latarni która była za nami.

- Nic - uśmiechnąłem się szerzej. Chłopak kiwnął głową. Byliśmy już prawie pod naszą szkołą.

- Kacchan - poczułem na sobie jego wzrok. Ja tylko patrzyłem pod nogi. Zatrzymałem się przed wejściem, tym samym zatrzymując blondyna.

- Dziękuję że jesteś... - powiedziałem cicho, podnosząc wzrok. On nic nie odpowiedział, uśmiechnął się, zbliżył kładąc ręce na mojej tali i delikatnie pocałował. Odwzajemniłem to z uśmiechem.

Poszliśmy do pokoju, a ja poszedłem wziąć prysznic. Nadal nie wierzyłem, że przytrafiło się to akurat mi. Pewnie gdyby nie było ze mną Kacchana nie poradziłbym sobie. Wyszedłem po 30 minutach, bo trochę się zamyśliłem.

- Co tak długo? - wzruszyłem tylko ramionami i ominąłem go siadając na łóżku. Chłopak wszedł do łazienki a ja sięgnąłem po telefon. Dostałem jedno powiadomienie z Facebooka a że nie dostaje ich w ogóle było to dla mnie dziwne. Sprawdziłem wiec to i Shoto oznaczył mnie w komentarzu pod jakimś postem. Wszedłem w powiadomienie i zobaczyłem że oznaczył mnie pod postem, w którym wspomnieli o mnie i wydarzeniu sprzed kilku dni. Zmarszczyłem brwi zaczynając czytać. Później zjechałem niżej na komentarze i totalnie mnie dobiły. Z każdym kolejnym komentarzem zaczęły mi się zbierać w oczach łzy. To na prawdę bolało. Nie wiedzą jak to jest a wypowiadają się w negatywny sposób. Nawet ich tam nie było, nie mają pojęcia jak to wyglądało.

A może jednak mają rację?...

Odłożyłem telefon, spuszczając głowę w dół. Łzy zaczęły kapać na łóżko, a ja widziałem tylko rozmazany obraz. Usiadłem przy oknie, patrząc na niebo. Po chwili wyszedł Kacchan.

- Deku co robisz? - podszedł do mnie nerwowo, łapiąc za rękę. Podskoczyłem z przestraszenia.

- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. Chciałem tylko wiedzieć co robisz-

- Nic takiego, patrzę przez okno - mruknąłem odwracając wzrok spowrotem na okno. Kątem oka zobaczyłem że kiwnął głową, puścił mnie i usiadł na łóżku. Przeglądał coś w telefonie co chwilę spoglądając na mnie.

- Płakałeś? - nie odpowiadałem. Czułem że za chwilę znowu będę płakał lecz starałem się to powstrzymać.

- Hej, wszystko oke- - zanim dokończył, wybuchłem płaczem. Schowałem twarz w kolanach owijając je rękami.

- Nie daje rady... - mruknąłem przez płacz. Blondyn podszedł do mnie i objął. Nic nie mówił. Zaczął głaskać mnie po plecach, a ja starałem się uspokoić oddech.

- Już lepiej? - powiedział spokojnie, przechylając głowę by spojrzeć na mnie.

- Można tak powiedzieć...

- Dasz radę, jestem z tobą, tak? Poradzimy sobie, przejdziemy przez to wspólnie... Okej? - kiwnąłem głową, po czym chłopak pocałował mnie w czoło.

- Dziękuję-

- Nie musisz dziękować - uśmiechnął się. Pomógł mi zejść z okna, bo byłem strasznie słaby po dzisiejszym dniu i płaczu. Położyłem się w łóżku, przykryłem a po chwili pod kołdrę wszedł także Kacchan. Wtuliłem się w niego i zasnąłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Udało mi się napisać kolejny rozdział :3 Wiem że teraz pojawiają się rzadko, przepraszam się szkoła i te sprawy. Miłej nocy/ Miłego dnia <3

tough love ~ Bakudeku [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now