36.

1.4K 90 35
                                    

- Witaj Izuku - uniosłem wzrok na drzwi, widząc w nich Shoto.

- Wyjdź stąd, to że mi pomogłeś nie oznacza że nagle się lubimy. Nadal pamiętam o tym szantażu. Tak łatwo ci tego nie wybaczę - mruknąłem spuszczając wzrok na telefon.

- Przyszedłem tylko dlatego bo nie ma Bakugo. A chciałem pogadać i zobaczyć jak się czujesz - usiadł obok mnie, a ja się odsunąłem.

- Nie bardzo chce mi się z to-

- Jak się czujesz? - wzdychnąłem starając się to zignorować. Chłopak złapał mnie za szyję kierując moją głowę w jego stronę. Nie ściskał jej mocno, ale się wystraszyłem.

- Masz mnie nie ignorować, rozumiesz? - natychmiastowo kiwnąłem głową, a Shoto mnie puścił.

- Odpowiadaj - warknął, patrząc mi prosto w oczy przez co dostałem dreszczy.

- C-cz-czuje się dobrze... - miło się uśmiechnął.

- To się cieszę - spuściłem wzrok. Przez kolejne 2 godziny Shoto zadawał mi jakieś pytania, opowiadał, no w skrócie rozmawialiśmy. Nie było tak bardzo źle, ale nadal go nienawidzę...

Nagle do pokoju wszedł Kacchan. Spojrzałem na drzwi.

- Cześć, co tu robi ten debil? - spytał, gdy do niego podeszłem.

- Przyszedł pogadać, czy coś... - mruknąłem, a on na niego spojrzał. Shoto wyszedł, a ja usiadłem ponownie na łóżku.

- A tak poważnie, co on tu robił?

- Nic, rozmawialiśmy. Na prawdę - uśmiechnąłem się. On wolno kiwnął głową. Spojrzał na moją szyję, a ja od razu się odwróciłem.

- Nie wiem gdzie mój telefon, widziałeś go gdzieś? - spytałem zaczynając jakoś improwizować.

- Nie, dopiero wszedłem-

- A no faktycznie - zaśmiałem się, a blondyn zmarszczył brwi.

- Co jest z tobą? - spytał łapiąc mnie za nadgarstek. Położyłem głowę na jego ramieniu, wzdychając.

- Nie chce mi się...

- Czego?

- Żyć - mruknąłem, odsuwając się.

- Poradzimy sobie-

- Ty nie wiesz jak to jest, Katsuki! Nie wiesz! Nie zdajesz się sprawy co ja w tym momencie przeżywam! Tego jest już za wiele, nie daje rady! Zwyczajnie nie daje rady, rozumiesz!? - krzyknąłem, po czym zapadła cisza. Wyszedłem z pośpiechu z pokoju, kierując się do drzwi wyjściowych. Po wyjściu usiadłem na ławkę w pobliżu szkoły, bo nie chciałem się za bardzo oddalać.

Po chwili zaczął padać deszcz. Mimo to nadal było ciepło. Siedziałem tak przez jakich czas, czując że moje włosy powoli stają się coraz bardziej mokre, tak samo jak moja koszulka. Zaczęła ona bardziej przylegać do mojego ciała, a włosy opadać na oczy. Skierowałem głowę ku górze, zamykając oczy. Siedziałem tak przez jakiś czas, by w końcu złapać do ręki telefon włączając wiadomości.

Ja: Przepraszam

Kacchan: Nic się nie stało, rozumiem

Odetchnąłem z ulgą. Po kilku minutach wstałem, i wszedłem spowrotem do budynku kierując się do pokoju. Wszedłem tam, i zastałem Kacchana stojącego na środku pokoju, z rękami założonymi na tyle głowy. Spojrzał na mnie, a nie wiele myśląc podeszłem i go przytuliłem. Chłopak mimo tego że byłem mokry, odwzajemnił uścisk.

- Jesteś cały przemoknięty - mruknął po chwili, zaczynając drapać mnie po tyle głowy.

- Ta, wiem. Na dworze pada - odsunął się ode mnie.

- Usiądź na łóżku. Za chwilę wrócę - kiwnąłem głową siadając, a on wszedł do łazienki. Przez chwilę go nie było, a wrócił z suszarką i ręcznikiem. Uśmiechnąłem się delikatnie, podczas gdy on usiadł naprzeciwko mnie. Zaczął ręcznikiem pocierać moje włosy przez jakiś czas, po chwili włączając suszarkę i nią dokańczać suszenie moich włosów.

- Nie musiałeś, sam bym sobie poradził-

- Trudno - wyłączył ją, po czym poczochrał moje włosy delikatnie się uśmiechając. Siedzieliśmy tak wpatrując się w siebie, by zaraz po tym zbliżyć się do siebie i pocałować. Zatopił rękę w moich włosach bardziej mnie do siebie przysuwając. Położyłem rękę na jego torsie. Na chwilę się oderwał, i po kilku sekundach znowu pocałował mnie, tym razem przewracając tak bym ja bym pod nim.

***

Kręciłem długopisem między palcami, bo lekcja była dosyć nudna. Co chwilę spoglądałem na Kacchana, który siedział patrząc się na ławkę pstrykając długopisem. Co jakiś czas Denki go zagadywał. Lekcja się skończyła, a ja spakowałem swoje rzeczy. Podnosząc głowę zauważyłem jak przy mnie stoi Kacchan czekając aż skończę by razem wyjść z klasy. Robił to codziennie, co każdą lekcje. Uśmiechnąłem się, wstając i zarzucając plecak na ramiona, by zaraz wspólnie ruszyć w stronę drzwi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie mi tak rzadko wstawiane rozdziały D:

tough love ~ Bakudeku [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now