- Taehyung.
Jeongguk przełknął ślinę, patrząc jak mężczyzna patrzy na niego twardym wzrokiem. Już kiedyś to widział. Nie było w nim zazdrości, było coś innego, co Jeonowi ani trochę się nie podobało - zawód.Oczywiście na początku Kim był wystraszony jak cholera, a kiedy dowiedział się o tym co mógł zrobić Lay był wkurzony. Miał w głowie nawet plan zabójstwa tego psychola, ale powstrzymał się. Porozmawiał z matką chłopaka i dla jego dobra zabrał go do siebie. Lay nie mógł tam znaleźć młodszego, a policja mogła spokojnie skupić się na dochodzeniu.
Od kiedy przyjechał do Kima, minęło może z pół godziny i ledwo co wymienili parę zdań. Wiedział, że Taehyung się martwi. Ciągle miał zmarszczone brwi, a kiedy młodszy odwracał wzrok, zasłaniał swoją twarz rękoma, jakby ubolewał, że nie zdołał uratować młodszego przed napadem, mimo że to nie była jego wina i nie mógł tak naprawdę nic zrobić.
Srebrnowłosy zaczął nerwowo poruszać swoimi stopami, patrząc jak Taehyung siedzi na kanapie naprzeciwko telewizora i niego. Nie patrzył na niego, a wbijał swoje oczy w ekran wyłączonego telewizora, jakby zbierał swoje myśli. Jenowi jednak nie podobało się to, jaka była atmosfera. Wreszcie chłopak się poddał, opuszczając swoje ramiona wzdłuż ciała i idąc do kanapy, aby zająć miejsce koło Kima.
- Tae, przepraszam - jękną, chłopak.- Ja nie wiedziałem, że do tego dojdzie.
- Guk, powinieneś iść z tym do kogoś od razu po tym, jak próbował dać ci narkotyki - powiedział powoli mężczyzna, nadal patrząc na ekran, mimo że Jeongguk trzymał jego ramię swoją dłonią, chcąc zwrócić jego uwagę na siebie.
- Jesteś zły...- wyszeptał.
- Jestem Guk - spojrzał na niego, a w jego oczach krył się strach.- Przez cały czas staram się, żeby nam się udało. Jesteśmy drużyną, ale o siebie samych też musimy walczyć! Nawet jeśli nam nie wyjdzie-
- Możesz przestać mówić, że nam nie wyjdzie?!- przerwał mu załamany Guk, zabierając swoją dłoń z jego ciała.
- To chcę mieć pewność, że zrobiłem wszystko, żebyś był w stanie się obronić! - kontynuował Kim, a jego głos stawał się coraz to bardziej desperacki.- Chcę, żebyś był pewien, kiedy powiedzieć nie, uciekać od razu, kiedy coś się dzieje i odsuwać od siebie każdego, kto może do tego doprowadzić. Wiedziałeś, że Lay jest dla ciebie zły prawie od samego początku, ale i tak mu ustępowałeś. Nie chcę aby wydarzyło się to po raz kolejny, nie chce żeby ktokolwiek cię skrzywdził. Chcę, żebyś był w stanie walczyć o siebie i stawać czoła wszystkim trudnościom! Żebyś nie musiał pewnego dnia wyjść na spacer bez powrotu, żebym to ja później musiał myśleć o tym jakim potworem jestem-
Urwał zdanie w połowie, odwracając od niego głowę. Jeongguk nie wiedział co powiedzieć. Nawet nie wiedział kiedy w jego oczach zebrały się łzy.
Taehyung bał się o niego, że i on popełni samobójstwo? Że go zostawi? Serce Jeona zakuło. Czyżby Kim nienawidził siebie tak bardzo, że nadal myślał, że to on jest winien wszystkich przykrości i śmierci swojej narzeczonej? W tej chwili Guk poczuł złość do Miram. Nie mogła zostawić nawet głupiego listu? Widzenie tego, jak jego ukochany cierpiał od paru lat i miał wrażenie, że z nim jest coś nie tak, rozrywała go. Wiedział, że nie powinien obwiniać o to Miram, ale nie potrafił odeprzeć od siebie nutki niechęci do kobiety.
Nie minęło pięć minut, a Guk zaczął szlochać jak małe dziecko, uczepiając swoje palce w materiale swetra Kima, próbując odciągnąć jego twarz od swoich rąk. Tak bardzo chciał, aby tamten spojrzał na niego i uwierzył w to, co miał zamiar powiedzieć. Tak bardzo pragnął, żeby zobaczył całą prawdę w jego oczach.
YOU ARE READING
Seven Secrets | Taekook
Fanfiction- Zniszczę cię - wysyczał Jeongguk, szepcząc do ucha swojego byłego kochanka.- Zmienię twoje życie w koszmar...żebyś poczuł ten sam ból, co ja tamtego dnia. Nawet jeśli miałbym za to trafić do piekła, to zaciągnę cię tam ze sobą. Od rozstania Jeongg...