Potwór z Gangnamu został znaleziony po miesiącach poszukiwań. Wymierzono mu najwyższy możliwy wymiar kary - potrójna kara śmierci, choć policja wierzy, że został skazany tylko za część swoich bestialskich zachowań. Niestety z powodu jurysdykcji, działającej władzy, jak i za zgodą prokuratora nie będzie ujawnione jego dane personalne. Dzisiaj w stolicy i wszystkich miastach zjednoczonych z tragicznym losem ofiar rozwieszane są apaszki, które są symbolem okrucieństwa na wszystkich młodych kobietach w formie strajku przeciwko ukryciu tożsamości sprawcy.
- Jeon...Dlatego tak bardzo nie chciała wypowiadać tego imienia.
Yoongi zamknął oczy odtwarzając tamten dzień w głowie.
Jak teraz widział Jeona, który patrzył tępo na krzywy, obrośnięty bluszczem i najzwyczajniej w świecie zabrudzony pomnik pod samym ogrodzeniem cmentarza, gdzie pochowano każdego z ich rodziny. Jakże mogły być i wyjątki? Choć imię jego ojca nie widniało na pomniku, a było zamaskowane przez X.X.J. to jego matka pamiętała. Jak mogła zapomnieć trasę, którą pokonywała setki razy za każdym razem przeklinając imię swojego męża, gdy cierpiała z jego powodu.
- Wysyłałem mu co roku listy nie wiedząc, że już dawno gryzie ziemię od spodu. I to jak blisko - zaśmiał się bez humoru i spojrzał na kwiat w swoich dłoniach.
W pierwszej chwili uważał, że tak powinien postąpić. On pamiętał ojca ze swoich wspomnień jako tego, który o niego dbał, zabierał na wycieczki, ale z jakiegoś powodu nie mógł się przy nim przeżegnać. Do tego miejsca ani Bóg ani modlitwa już nie dochodzi. Nikt nie będzie modlił się za odkupienie tego człowieka, bo i setki wiernych nie są w stanie odkupić jego winy.
- Yoongi hyung...- odezwał się.
- Tak?
- Możemy tam pójść?
Min przełknął nerwowo ślinę, zerkając na ogrodzenie cmentarza. Kątem oka zauważył jak Jimimn stoi przy jego samochodzie z czapką naciągniętą po same uszy. Powoli nadchodziła wiosna, a za tym idzie i odwilż, ale w powietrzu nadal było czuć mroźną bryzę. Nie przeszkadzało im to jednak w tym, aby później stać jeszcze z Jeonem przed budynkiem szkoły tanecznej. A raczej patrzył na to, co z niego zostało.
Minął miesiąc od runięcia budynku. Minął miesiąc od jego wypadku i od tego jak wrócił ze szpitala. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, zapisał się z matką na terapię i choć nadal bał się wychodzić na dwór bez nikogo, to najważniejszy był progres. To właśnie teraz postawił sobie Jeongguk za punkt celowy w życiu. Wszystko teraz praktycznie się mu posypało. Miał dziury w pamięci, za jego plecami zaczęto zbierać materiały co do rozprawy, a na dodatek czuł jakąś dziwną pustkę w sobie. Nie miał pojęcia, ale czuł, że może jest spowodowana prawdą o ojcu. Jednak to mu nie pomagało.
Czasami przyłapywał się nad zastanawianiem się nad profesorem Kimem, ale szybko uciekał ze wspomnień z nim. Nie tylko dlatego, że czuł się w nich dziwnie niekomfortowo, ale przez potworny ból w głowie, jakby jego życie z nim było w jakieś wielkiej skale, którą próbował przebić, co dawało tylko cierpienie. Miał jednak wrażenie, że robiąc to, w skale pojawiały się pęknięcia, a on przyłapywał się na dziwnym zachowaniu, którego nigdy nie praktykował. Nie miał pojęcia dlaczego nagle odczuwał potrzebę, aby iść uczesać psa, choć ich rodzinny prawie nie posiadał futra. Pies w jego wspomnieniach miał bardzo puszyste futro. Mógł przysiąc, że czasami dotykając swojego koca miał wrażenie, że niektóre kawałki materiału zahaczały o jego paznokcie, a on widział przed oczami widział zamiast zielonego poliestru czarne, długie pasma.
YOU ARE READING
Seven Secrets | Taekook
Fanfiction- Zniszczę cię - wysyczał Jeongguk, szepcząc do ucha swojego byłego kochanka.- Zmienię twoje życie w koszmar...żebyś poczuł ten sam ból, co ja tamtego dnia. Nawet jeśli miałbym za to trafić do piekła, to zaciągnę cię tam ze sobą. Od rozstania Jeongg...