21. My live is a mess

1.4K 155 123
                                    

Chłopak wypchnął wnętrze swojego policzka językiem, obserwując pieska, który zaczął kręcić się w małe okręgi, ósemki i inne. Chłopak przez moment nawet zaśmiał się z jego zachowania, mimo że w głębi duszy był wściekły.

Taehyunga nie było już tu od jakiegoś czasu, a na jego miejscu pojawił się trener Kim, z którym Jeon nie chciał rozmawiać. Nie dość, że rozmawiają w takich okolicznościach to do tego musiał się jeszcze nim opiekować. Nie tak Jeongguk wyobrażał sobie poznanie znajomych Taehyunga, ale chyba musiał przyzwyczaić się do tego, że jego relacja z Kimem nie do końca byłą typowa, a przynajmniej nie w oczach wszystkich wokoło.

- Bądź grzeczny, okej? - poprosił psa, siedząc pod ścianą i patrząc przez okno. Pies jednak ponownie zakręcił się, przez co Jeongguk syknął, uderzając ręką płasko w udo i wtedy pies szczeknął głośno, upadając na podłogę.

Namjoon siedzący niedaleko niemal od razu poderwał się z kanapy, podobnie jak Jeongguk.

- HYUNG!- zawołał chłopak, nie zauważając, że mężczyzna w rzeczywistości siedział dosłownie za nim.

- Co się dzieje?

Namjoon uklęknął przy nim i przy psie. Jeongguk spojrzał na niego przerażony, wskazując na psa, który zaczął wierzgać nogami. Jego język był wytknięty, a ogon drgał delikatnie, ale nie zdecydowanie w radosnych rozmachach. Coś było nie tak.

- Coś się stało Yeontanowi!

- A-ale jak to?

- Ma znowu problemy z jelitami - jego ręce zatrzęsły się delikatnie, kiedy głaskał psa po czubku pyszczka.- Chyba Tae zapomniał dać mu dzisiaj leki. Cholera, mieliśmy się wymieniać...- warknął, patrząc na trenera.

- Co teraz? Zadzwonić po weterynarza?

Guk pokręcił głową, podbiegając prędko na czworaka do szafki koło telewizora. Kim trzymał tam karmę psa i wszystkie jego szczotki jak i leki. Chłopak zaskoczony sapnął, widząc, że nie ma tam nic prócz paczki karmy. Odsunął jeszcze opakowania przysmaków, chcąc się upewnić, ale prócz standardowych produktów do ochrony przed pchłami i kleszczami, nie było nic innego.

- Nie ma leków - spojrzał przestraszony na Namjoona.- Pójdziesz po nie? Dziesięć minut stąd jest sklep zoologiczny. Zamykają go niedługo. Proszę! Nie chcę, żeby cierpiał, a Tae mnie zabije, jeśli gdzieś pójdę.

- Pewnie. Poczekaj tu - zawołał, biegnąc w kierunku drzwi. Jedyne co zrobił to sięgnął po swoją kurtkę, w której miał już portfel i telefon. Jeongguk spojrzał jeszcze raz na pieska, czując delikatny niepokój. Jego serce zatrzymało się na parę chwil, kiedy pies całkowicie zamarł. Jeśli coś serio stało się szczeniakowi Kima, to chyba się zabije.

- Serio umarłeś?- burknął chłopak.- Yeontan, wstawaj!

Pies poruszył się gwałtownie, wiercąc na podłodze. Chłoapk westchnął z ulga, będąc zaskoczonym jak szybko Yeontan nauczył się triku, który uczył go odkąd tutaj zamieszkał. Pamiętał, że kiedyś dla żartu nauczył psa swojej siostry udawać martwego, żeby ją straszyć. Nie sądził jednak, że pies Kima tak szybko się tego nauczy. Minął może tydzień odkąd zaczął uczyć go tej komendy, przez którą pies na dźwięk syknięcia i uderzenia udaje martwego.

Chłopak uśmiechnął się szeroko, biegnąc prędko do góry. Niemal wyrwał telefon z ładowarką z kontaktu, kiedy spojrzał na godzinę. Miał pociąg za niecałe dziesięć minut. Cholera, będzie musiał biec, ale oby zdążył. Inaczej Namjoon domyśli się, gdzie mógł pójść i go zatrzyma. Jeon otworzył drzwi szafy, ubierając prędko wcześniej przygotowaną kurtkę i buty. Na ramiona zarzucił plecak tylko z najpotrzebniejszymi rzeczami i zbiegł na dół.

Seven Secrets | TaekookWhere stories live. Discover now