- Jeongguk, Jeongguk, przepraszam.
Chłopak trząsł się niekontrolowanie. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że krzyczał, dopóki głos przy jego uchu nie zwrócił mu na to uwagi.
- Guk, nie krzycz!- zawołał znajomy głos.- Wszystko z nim okej! Przysięgam.
Seokjin westchnął głęboko, uderzając swoim czołem o ramię Jeona, jak tylko tam je odłożył. Nadal mocno ściskał Jeongguka w swoich ramionach, będąc boso i z połową niezałożonej marynarki na ramionach.
Jin spojrzał na chłopaka, aby zobaczyć w jakim jest stanie. Jego oczy biegały z lady, gdzie leżały zgniłe owoce, na porozrzucane w łazience ubrania. W tamtej chwili miał ochotę po prostu walnąć z całej siły głowa w podłogę. Cóż, szybko domyślił się, dlaczego młodszy tak wrzeszczał. Sam, znając Taehyunga przy takim widoku doznałby zawału serca, dlatego szybko zaczął zapewniać go, że z młodszym Kimem wszystko jest w porządku.
- Boże, nie spodziewałem się ciebie tutaj. Dobrze, że dzisiaj zostawałem na noc - westchnął.
- Na noc?- wychlipał chłopak, kiedy jego krzyki zastąpił cichy szloch. Nie kontrolował w ogóle swojego zachowania. Miał wrażenie, jakby jego emocje były jedną, wielką falą tsunami. uderzyła w niego, porywając i niszcząc wszystko za sobą.- Zostaję tu co najmniej raz w tygodniu na noc - wyjaśnił szybko.- Ostatnio kiedy tu byłem zapomniałem zabrać tych cholernym owoców - przeklął.- Cholera, pewnie nawet nie wymieniłem kwiatów. Przepraszam Guk. Mogłeś pomyśleć, że nie było tu nikogo od miesięcy.
- Dlaczego zostajesz tu raz w tygodniu? Gdzie Taehyung?! Czemu nie odbiera telefonu? Dlaczego Mina powiedziała mi, że Yeontan-
- Najpierw najważniejsze. Guk, czy ty pamięt-
- Pamiętam wystarczająco, żeby wiedzieć, że przysięgałem, że nie zostawię Tae, bo go kocham! Przypominałem sobie wszystko po trochu - dodał nieco ciszej.- Wszystko. Proszę, powiedz mi, że on żyje. Błagam...
Jin był zaskoczony, ale jeszcze bardziej szczęśliwy. Uścisnął zaskoczonego i rozpłakanego Jeona w swoich ramionach i zaśmiał się krótko. Tak długo trzymał w sobie ten stres, frustrację i napięcie, że teraz czuł się niezwykle wyzwolony, mogąc wreszcie odpuścić. Odliczał każdy dzień, mając nadzieję, że może dziś Jeon przyjedzie właśnie tutaj, kiedy przypomni sobie o wszystkim. Wiedział, że Tae też tego pragnął.
- Żyje - wyszeptał.
- To dlaczego go tu nie ma?- wykrztusił Jeongguk, nie mogąc przestać płakać. Nie chciał wierzyć Jinowi, tak bardzo się obawiał.- Dlaczego do mnie nie dzwonił? Dlaczego oddał Yeontana?! On by tego nie zrobił.
- Myślę, że powinieneś usiąść. Nie idź nigdzie, dobrze? Powiem tylko Sunmi, że wszystko okej.
- Nie musisz. Słyszałam...
Seokjin spojrzał w kierunku wejścia. Tak szybko wbiegł do mieszkania Tae z mieszkania Sunmi, że zapomniał je zamknąć. Dopiero teraz zauważył, że czarnowłosa kobieta stała w drzwiach, które wcześniej cicho domknęła. Miała na sobie zwykłe jeansy i niebieskie polo. Jej włosy były związane w kitkę, odsłaniając jej sympatyczną i promieniującą twarz.
Kątek oka Seokjin spojrzał na Jeona, który usiadł już nieco swobodniej na ziemi, rozplątując się z ramion starszego i teraz wpatrywał się w kobietę z zaczerwienionymi oczami i całkowicie mokrymi policzkami. Jin chyba nigdy nie widział, żeby ktoś tak mocno płakał. Nawet jego mała córeczka tak bardzo nie krzyczała.
- Przepraszam - powiedział Kim.
Kobieta machnęła delikatnie ręką i powoli zbliżyła się do chłopaka. Zanim ten mógł coś zrobić, ukucnęła parę kroków od niego i przyjrzała mu się.
YOU ARE READING
Seven Secrets | Taekook
Fanfiction- Zniszczę cię - wysyczał Jeongguk, szepcząc do ucha swojego byłego kochanka.- Zmienię twoje życie w koszmar...żebyś poczuł ten sam ból, co ja tamtego dnia. Nawet jeśli miałbym za to trafić do piekła, to zaciągnę cię tam ze sobą. Od rozstania Jeongg...