22. It's ok to let me go

1.4K 146 62
                                    

Jeongguk tęsknił za tym uczuciem niewiadomego. Nadal pamiętał jak jego serce przyspieszało, kiedy przekraczali prędkość samochodem, tak że młodszy nie był w stanie policzyć wszystkich latarni po drodze do miasta, w którym mieli się jutro obudzić. Kiedy wychylał swoje dłonie przez okno auta, jakby chciał złapać powietrze w swoje ręce, tę ulotną chwilę i zachować ją przy sobie na gorsze dni. Chciał uwiecznić twarz czarnowłosego mężczyzny, który mimo że na niego nie patrzył, miał namalowany najpiękniejszy uśmiech na swoich ustach, który nie mógł być nawet porównywany w połowie do tego namalowanego przez Leonarda da Vinci. Głośna muzyka pieściła ich uszy, a Guk czuł jak jego serce uwalnia się z piersi. Nie potrzebował pieniędzy, życia na skraju czy światowej kariery. potrzebował tego uczucia, które towarzyszyło mu właśnie teraz. Czuł taką wolność, jakby serce miało zaraz wyskoczyć z jego piersi.

Takie ucieczki były najpiękniejszymi. Jechali późnym wieczorem, nie mówiąc nic do siebie, ale z każdym kilometrem ciężar spadał z ich ciała, bo w Seulu zostawiali wszystkie problemy, strach i niepewność.

Seul był więzieniem.

Może dlatego czuł się tutaj tak nerwowy, miał zły sen, a może dlatego, że nie było przy nim Taehyunga. Chłopak otworzył swoje oczy, obracając się na drugi bok i skanując swoim wzrokiem ciemny pokój, stykając się z rzeczywistością. Jego obrazy z podróży do Suwon rozleciały się jak liście na wietrze, kiedy jego smutny wzrok spoczął na delikatnie zakurzonym laptopie na biurku, którego nie używał odkąd wyjechał z tego miejsca, ale siłą rzeczy jednak miał zostać tu na dłużej. Chciał, ale nie potrafił pozbyć się z głowy chwili, kiedy jego matka podeszła do niego i powiedziała, żeby kładł się spać mimo tak wczesnej godziny. Nie rozumiał dlaczego, dopóki nie zobaczył pustego podwórka przed domem.

Taehyung go zostawił.

Jeon poczuł jak w jego oczach rodzą się nowe łzy, choć te poprzednie jeszcze nie zdążyły się nawet wchłonąć w materiał miękkiej poduszki. Po tym wyrazie twarzy Taehyunga nagle jego złość na niego nie miała sensu. Zaczął dużo nad tym myśleć.

Taehyung był innym człowiekiem, szczęśliwszym, zdrowszym w oczach młodszego. Problem leżał w Jeongguku i to on ciągnął go na dno. On był tym ciągłym przypomnieniem, że jest ktoś, kogo kim może stracić. Chłopak chciał się nim opiekować, dać mu całą miłość świata, ale wiedział, że nic nie sprawi, że zapomni o Miram i o tym, przez co przeszedł. Nic go nigdy kompletnie nie uleczy i chyba to bolało Guka najbardziej, bo nie chciał niczego innego niż to, aby Taehyung czuł się tak, jak on wtedy, kiedy uciekali z Seulu. Chciał, aby jego chłopak czuł się wolny, jakby jego serce miało zaraz eksplodować. Nie potrafił patrzeć na jego zawód, smutek, myśleć o tym, jak czuje się przy atakach paniki i jak on nie potrafi mu pomóc. Na samą myśl czuł jak jego żołądek się skręca. Tae zamknął go w mieszkaniu bo się bał, ale co zrobi dalej? I tak już nadopiekuńczość i zazdrość zaszła za daleko. Przekroczył wszelkie granice, nadużywając swojej siły. Czy Guk się go bał? Nie. Bał się o niego i to, jak na Taehyunga to wpływa, bo widział, że to, co robił pod wpływem emocji było niekontrolowane. Dopiero później kiedy o tym myślał, widział jak jego ciało staje się nagle drobniejsze i bardziej kruche, kiedy uświadamia sobie, że popełnił kolejny błąd. Obwiniał się, a tego Jeon znieść nie mógł.

Zabijemy się w końcu nawzajem - pomyślał. - Ta więź, miłość w końcu nas zabije. Oboje.

Był późny wieczór, blisko dwudziestej drugiej, kiedy wreszcie wybudził się ze swojego snu. Wcześniej może narzekałby na fakt, że później nie będzie mógł już zasnąć, ale teraz miał to gdzieś. Przewrócił się na drugi bok, wstając z łóżka, spoglądając na swój telefon. Zero wiadomości, zero nagrań głosowych i nieodebranych połączeń.

Seven Secrets | TaekookWhere stories live. Discover now