Alternatywne zakończenie. Część 2.

32 4 1
                                    

  Liam  

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

  Liam  

Czarna, drewniana skrzynka skrywała coś najważniejszego dla niego, skrywała osobę, której miał już nigdy nie ujrzeć, a której oddał całe swoje serce. Patrzenie na jego cierpienie rozrywało nam serca. Domen objął go ramieniem, ale on nawet nie zareagował. Nieco przydługie brązowe włosy rozwiewał wiatr, strącający z drzew kolorowe liście. To miała być piękna, niezapomniana jesień pełna miłości i szczęścia. A tymczasem to jest nasze pożegnanie z człowiekiem, który pomógł nam uwierzyć w marzenia, w ich siłę. I wiedzieliśmy, że chociaż został zabity, to nie został pokonany.

Myślenie o tym bolało, wydzierało z naszych dusz ostatnie promienie słonecznego szczęścia. On był naszym słońcem przez ostatnie miesiące, on nas prowadził, a my go nie ochroniliśmy. Oddał życie za prawie obcą osobę, za Annie, bez namysłu poświęcił wszystko, by ratować kogoś innego. Był bohaterem.

Nie chcieliśmy zmuszać Harry'ego do wygłaszania przemówienia, ale się uparł. Poprzedni wieczór spędził na sporządzaniu notatek i dzisiaj podszedł do mównicy z plikiem kartek w drżących dłoniach. Przywitał się z zebranymi, zmuszając siebie samego do niewielkiego uśmiechu, ale ja siedziałem w pierwszym rzędzie i wiedziałem, że go to sporo kosztuje. Odkaszlnął nerwowo i kontynuował.

– Zebraliśmy się tutaj, żeby pożegnać Louisa Tomlinsona, nie tylko odważnego muzyka, ale także naszego przyjaciela i brata, a także mojego męża. Kiedy dwa miesiące temu na wyspie składaliśmy sobie przysięgę, wierzyliśmy, że przed nami jest jeszcze wiele wspólnych lat, że  adoptujemy jakiegoś maluszka, dając mu dom i kochającą go rodzinę. Planowaliśmy wspólne trasy koncertowe i piosenki, Lou chciał wskrzesić nasz zespół, One Direction, co prawie się udało. A teraz jego już nie ma. Nie staniemy się prawdziwą rodziną, nie adoptujemy dziecka, nie ruszymy razem w trasę. Wraz z nim umarły nasze marzenia, a także część mnie. Miałem go dzisiaj pożegnać, powiedzieć coś ładnego, ale ja nie chcę go żegnać, nie chcę, żeby odchodził. Pożegnanie jest takie ostateczne, a przecież on zawsze będzie w moim sercu, zawsze. I jeszcze się spotkamy. Będę żył dla ciebie, Boo, tak, jak ty żyłeś dla twojej mamy i siostry. Nie pozwolę, by świat o tobie zapomniał, o twoim zaangażowaniu i poświęceniu. Nie żegnam się, mówię jedynie „do zobaczenia".

Nie zająknął się ani razu, nie uronił ani jednej łzy. Byłem pod wrażeniem jego siły. Życie wkładało na jego barki ciężary, które nie jednego by złamały, ale nie jego, on zdawał się być ponad tym. Silny i niezwyciężony. Na pewno pomagały mu w tym jego zdolności aktorskie.

Niall podszedł do mnie, żeby szepnąć mi na ucho kilka słów. Rzuciłem mu krótkie spojrzenie, tylko przez moment zastanawiając się, czy to dobry pomysł, gdyż wiedziałem, że jest doskonały. To był najlepszy sposób, żeby oddać hołd Lou i go należycie pożegnać. Zaczynaliśmy w piątkę, później była nas czwórka, potem pojawiła się nadzieja, że znów wystąpimy w piątkę, zaczniemy razem nagrywać i tak dalej, a teraz znów zostało nas tylko czterech, ale tym razem to nie tylko nie była decyzja żadnego z nas, ale również to było nieodwracalne rozstanie. Nie potrafiłem nie płakać.

✅Wyspa Przeznaczenia // Larry Stylinson✔Where stories live. Discover now