16. Louis

35 4 16
                                    

I tak to się kończy. Bez sensu, bez powodu i bez powrotu. Łzy płyną, a ty nie możesz ich w żaden sposób powstrzymać. Cierpisz, ale to jest tylko twój ból, coś, czym nie potrafisz podzielić się z nikim innym, uważasz, że nikt cię nie zrozumie. Ale to nieprawda. Rozumieją. Ci, którzy stracili kogoś bliskiego. Rozumieją i dlatego chcą pomagać, być blisko, wspierać cię. Wcale nie dlatego, że uważają cię za słabego, wręcz przeciwnie, uważają cię za silnego, ale kochają cię. Ich strach o ciebie jest silniejszy niż cokolwiek. Bo w głębi duszy nikt nie chce niczyjej śmierci, nawet jeśli czasem życzymy jej sobie samym lub innym wokół nas(zazwyczaj ze złości lub poczucia bezsilności i później tego żałujemy). 

Tylko że wszystko trwa i jednocześnie przemija, kończy się i zaczyna od nowa. Niepowstrzymany bieg wydarzeń. Nigdy nie wiesz, co jeszcze się wydarzy. I chociaż to rozdziera ci duszę, musisz iść dalej, nie możesz się zatrzymać. Wciąż masz jeszcze rodzinę, o którą musisz się troszczyć. Ty też kochasz i to staje się twoim najważniejszym powodem do walki. To oni dają ci siłę i odwagę, to oni są sensem życia. Twoja rodzina. To dla nich podejmujesz wszelkie wysiłki, czasem kosztem samego siebie. Pozwalasz, by cię raniono w nadziei, że w ten sposób ich ochronisz, ale to nieprawda. W ten sposób jedynie pozwalasz by tobą rządzono, nie masz już prawa do własnego zdania, a kiedy kwestionujesz zdanie tych, którzy mają nad tobą władzę(na przykład pracodawców, szefów, menadżerów...), oni przypominają ci, że jesteś od nich zależny, że sam niczego nie zrobisz. Więc milczysz, ale w środku aż się gotujesz ze złości, a jednocześnie czujesz się beznadziejnie bezradny, jakbyś utkwił w jakimś koszmarze, w którym chcesz coś zrobić, choćby pobiec przed siebie, ale twoje ciało cię nie słucha, twoje nogi są zbyt ciężkie, jakby wykonane z ołowiu, twoje usta próbują krzyczeć, ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk. Jesteś przerażony i całkiem bezsilny. Jeden fałszywy ruch i  możesz stracić wszystko, na czym kiedykolwiek ci zależało. 

Tak właśnie się teraz czuję. Zagubiony i bezradny. I tu już nie chodzi tylko o tą wyspę ani o ten las, a o całe moje życie ogólnie. 

Mama uważała, że zawsze sobie poradzę, że jestem dzielnym chłopcem, później, że wyrosłem na odważnego mężczyznę. Ale czy ten odważny mężczyzna zostawiłby najważniejszą osobę w swoim życiu samą? 

Harry twierdzi, że już dawno mi to wybaczył. Nie wie tylko, że ja sam sobie tego nie wybaczę. Nigdy. 

Zaczęło się dawno, ledwie to pamiętam... Byłem załamany, ale zmuszono mnie, żebym mimo to wystąpił. Wyobraźcie sobie, jak to jest, kiedy umiera twoja matka, jedna z dwóch najbliższych ci osób, a ty musisz zaśpiewać jakąś pieprzoną piosenkę. Więc robisz to. Nie dla siebie, dla innych,  żeby pokazać im, jak wiele dla ciebie znaczą. A później okazało się, że to nie wszystko, że oni są zdolni do wszystkiego i lepiej z nimi nie walczyć. Problem w tym, że ja chciałem walczyć. Pragnąłem jedynie odzyskać mojego Hazzę. Nie zamierzałem obalać rządów, namawiać do protestów lub rewolucji, opowiadać o Illuminatach czy cokowiek. Chciałem tylko mieć znów obok siebie człowieka, który sprawiał, że czułem się kimś wyjątkowym. On zawsze otaczał mnie miłością, często powtarzał, jak bardzo mnie kocha. Troszczył się o mnie, przygotowywał mi posiłki, a były one tak pyszne, że nawet pomimo serii ćwiczeń i prób udało mi się lekko przytyć. Był uroczy i zabawny. I wszystkich traktował jak swoich przyjaciół, co niestety narażało go na przykre rozczarowania. Kiedy byliśmy młodzi, nie rozumieliśmy kontraktów, które podpisywaliśmy. Harry był w zasadzie jeszcze dzieckiem. Cóż znaczy te 16 lat wobec kilkunastu lub kilkudziesięciu lat doświadczenia osób takich jak Simon Cowell. On doskonale wiedział, co i jak mówić, żebyśmy robili dokładnie to, czego on chciał. Ostatnio ktoś z fanów zasugerował, że już w 2010 roku podczas X Factora Simon bał się mnie, ponieważ przeczuwał, że mogę mu narobić problemów. Szczerze? Ja mu nic nie zrobiłem. Nic mi do tego, że jest chciwym, narcystycznym homofobem. To tylko o nim źle świadczy nie o mnie, więc czemu miałbym się przejmować? Dopóki S nie przekraczał pewnych granic, tolerowałem go, ale mam dosyć. Nie zamierzam już dłużej patrzyć na cierpienie tych, których kocham, na zmuszanie ich do grania postaci, którymi nie są nawet w małym procencie, do oszukiwania fanów... Tego było już za wiele! Obiecałem sobie, że nie pozwolę już więcej nas krzywdzić. Jesteśmy ponadto i to pokażemy.

✅Wyspa Przeznaczenia // Larry Stylinson✔Where stories live. Discover now