17. Harry

26 4 10
                                    

Poczułem dziwną pustkę w swoim sercu. A co, jeśli Louis i Kamil się nie odnajdą? Jeśli stracę go na zawsze? 

Wiem, że nie powinienem nawet myśleć w taki sposób ani panikować, ale to było trudne. Oto najważniejsza dla mnie osoba nagle gdzieś zniknęła i nie możemy jej znaleźć. Złe przeczucia szarpały moją duszę, rwąc ją na kawałki niczym starą, zużytą szmatę. Czy się bałem? Nie wiem, może. Sekundy szybko zamieniały się w minuty, a te w godziny. Co rusz spoglądałem  na zegarek, żeby się zorientować w czasie. Posuwałem się naprzód ostrożnie. Dookoła siebie słyszałem nawoływania. To Cene, Andreas i Henrik próbowali wywołać któregokolwiek z naszych zaginionych. Na próżno. 

„Co jest do cholery?! – Pomyślałem coraz bardziej skonfundowany – Jakim sposobem nas nie słyszą? Jeśli są na tej samej wyspie, która, chociaż sporych rozmiarów, nie jest przecież wielkości całej planety, to już powinni się odezwać. No tak, bystre spostrzeżenie, Hazza". 

Pokręciłem głową nad tym, jak dziwne myśli potrafią człowiekowi przychodzić do głowy, kiedy czuje strach o ukochaną osobę. 

Właśnie. O ukochaną osobę. Nie mogę już tak dłużej. Zbyt długo to ukrywaliśmy, zbyt długo nawet ze sobą normalnie nie rozmawialiśmy. Żyliśmy w ciągłym napięciu i strachu, że ktoś nas razem zauważy i znowu zaczną się problemy. Obaj z Lou wiedzieliśmy, że przedawkowanie jego siostry nie było przypadkiem. Dyskutowaliśmy o tym. 

To nie był wypadek, nie przedawkowała sama z siebie. Powiedzieli, że miała zawał serca. Jasne. Była zbyt młoda... – Usłyszałem jego głos w słuchawce telefonu. Był roztrzęsiony, zdenerwowany, a przez jego głos przebijało znużenie. Przetarłem twarz dłonią, coraz bardziej obawiając się jego kolejnych słów – To było ostrzeżenie dla nas obu. Nie chcę, żeby zabił jeszcze kogoś. 

Rozmawiałeś z S?

Tak. On mi to powiedział. Prosto w oczy, rozumiesz? Zabił moją siostrę i miał czelność powiedzieć mi to w oczy! Miałem ochotę rozwalić mu łeb! Szkoda, że nie miałem czym!

I poszedłbyś do więzienia. Straciłbyś wszystko, na co tak długo pracowałeś.

I co z tego?! Nie rozumiesz, że ja już to straciłem?! Mama odeszła, Fizzy nie żyje, a Simon zrobi wszystko, żeby nas zniszczyć, jeśli pokażemy się gdzieś razem. Dlatego proszę cię, Harry, zapomnij o mnie. Wiedzieliśmy, że tak będzie, pamiętasz? Nie chcę by ktoś jeszcze zapłacił życiem za nas. Przykro mi.

Ale Lou! Nie rób mi tego! Lou!

Żegnaj Słońce.

Nie! Nie możesz.

Nie usłyszał już mojej odpowiedzi, rozłączył się, zanim cokolwiek powiedziałem. Od tamtej pory ciągle szukałem czegoś, w moim życiu pojawiały się zarówno kobiety jak i mężczyźni, ale ja i tak w każdym szukałem jego. 

Próbowałem sam znaleźć sposób na Modest!, ale okazało się, że i ja i Lou mieliśmy związane ręce i to nie tylko przez kontrakty. Tamtego dnia długo nie docierało do mnie, co się w zasadzie wydarzyło. Początkowo nic nie czułem, byłem odrętwiały, chciałem pojechać na pogrzeb F., ale kiedy zapytałem o to Lou na Messengerze, odpowiedział, żebym nie przyjeżdżał, że poradzi sobie sam. Wyraźnie nie chciał mnie już znać. Wysłałem mojego przyjaciela po kilka paczek papierosów. Nie palę, ale wtedy miałem złamane serce, chciałem jakoś uśmierzyć ból. Z barku w salonie zabrałem jakiś alkohol, nawet nie byłem pewien, jaki. Alkohol to alkohol, czyż nie? Nalałem go do szklaneczki i powoli wypiłem. Nalałem następny, zapaliłem pierwszego papierosa, zacząłem kaszleć, kiedy dym drapał mnie w gardło, ale o dziwo po kilku minutach poczułem się lepiej. Chociaż kręciło mi się w głowie. 

✅Wyspa Przeznaczenia // Larry Stylinson✔Where stories live. Discover now