27. Harry

38 4 51
                                    

– Harry?

– Tak kochanie?

– Znasz moją piosenkę „Habit" i drugą „We Made It", prawda?

– Jasne, że tak, ja miałbym ich nie znać?

– To co ty na to, żeby zaśpiewać ją na koncercie w Kolonii?

– Ale że razem?

– Tak, Hazz, razem. Wtedy moglibyśmy powiedzieć naszym fanom... No wiesz... O nas.

– Och Lou... – Tylko tyle zdołałem powiedzieć, będąc niezmiernie wzruszonym jego propozycją. Kiedy byliśmy młodsi, marzyliśmy o tym, żeby podzielić się tą radosną informacją z innymi, ponieważ to było coś, co nas uszczęśliwiało, co dawało nam dużo dobrej energii i nie chcieliśmy tego ukrywać. Uważaliśmy, że ci ludzie zasługują na to, żeby poznać prawdę. Byli lojalni wobec nas, wspierali nas najlepiej, jak potrafili. Tylko że tak jak już wcześniej wspominał o tym Cene, to będzie trudne. Spodziewałem się fali nienawistnych komentarzy, niewybrednych artykułów w prasie kolorowej na nasz temat, dlatego nie zamierzaliśmy ujawniać wszystkiego. Poprzedniego wieczoru długo całą grupą zastanawialiśmy się, jak to zrobić w taki sposób, żeby wszyscy byli zadowoleni. Wydawało się, że Lou znalazł wyjście z tej sytuacji. Wspólny występ byłby czymś pięknym i na pewno niezapomnianym. Wyobraziłem sobie, jak stoimy razem na scenie, jak splatam nasze dłonie i jak on składa delikatny pocałunek na moim policzku, mówiąc: "Zrobiliśmy to!". Kiedy byłem młodszy, chciałem, żeby ludzie mnie poznali, żeby wiedzieli, jaki jestem naprawdę. Dopiero później zrozumiałem, że oni po prostu chcą wierzyć w te wszystkie kłamstwa na nasz temat, tak jest im po prostu wygodniej. Nie zamierzałem uzależniać tej sfery mojego życia od zdania kogoś innego. Jedynym wyjątkiem byli moi najbliżsi. 

Przerwałem szykowanie śniadania dla nas, by podejść do niego i złożyć delikatny pocałunek na jego ustach. Wyglądał cudownie z lekko zarumienionymi z emocji policzkami i błyszczącymi radością oczami. Kolejny raz pozwoliłem sobie bezkarnie zatonąć w tym spojrzeniu, które zawsze przyciągało mnie jak magnes. Nieoczekiwanie Lou odsunął się ode mnie.

– Hazz... Nie mamy czasu. To jak? Zaśpiewasz ze mną?

– Oczywiście głupku, że zaśpiewam! Doskonale je znam. I z chęcią je z tobą zaśpiewam.

Nawet zanuciłem początek. 

-- 'Cause we made it. Underestimated. And always underrated. Now we're saying goodbye, waving to the hard times. Yeah, it's gonna be alright. Like the first time. Met you at your doorstep. Remember how it tasted. Looking into your eyes. Baby, you were still high Never coming down with your hand in mine...

-- Wiesz? Kiedy miałem trochę czasu dla siebie, czasem siadałem z laptopem albo telefonem i robiłem różne notkatki. Pozwól, że pokażę ci jedną -- Zaproponował. Wyglądało na to, że wszystko miał już zaplanowane. Sięgnął po telefon leżący na blacie tuż obok nas. Odblokował ekran i po kilku chwilach podał mi go. Pogrążyłem się w lekturze. 

Jesteśmy tu dzisiaj wszyscy razem i z tej okazji chciałbym coś ogłosić. Coś bardzo ważnego dla mnie, lecz zanim to powiem, pozwólcie, że podziękuję. A więc dziękuję moim bliskim, mojej rodzinie i przyjaciołom, którzy wciąż jeszcze nie są znudzeni wysłuchiwaniem moich monologów na temat pewnego przystojnego i czarującego, chociaż czasem też cudownie nieznośnego mężczyzny. Dziękuję mojemu zespołowi, który zawsze jest gotów spróbować czegoś nowego. Lecz przede wszystkim dziękuję wam wszystkim. Dziękuję naszym fanom za to, że tak niestrudzenie nas wspierają. Chciałbym, abyście wiedzieli, że chociaż nie jestem w stanie odpowiedzieć każdemu z was z osobna, codziennie o was myślę i dziękuję losowi za to, że was mam. Pytacie mnie o nasz zespół, o One Direction, o to, czy kiedyś znów będziemy razem. Nie mogliśmy i nie możemy nadal, być może już nigdy nie będziemy mogli powrócić jako One Direction. Lecz obiecuję wam, że jeszcze nie jeden raz zobaczycie nas razem na scenie. One Direction zawsze będzie żyć w naszych i mam nadzieję w waszych sercach. Lecz teraz pozwólcie mi podziękować najważniejszej osobie, jaką dane mi było poznać. Chciałbym podziękować człowiekowi, bez którego to wszystko nie miałoby sensu, człowiekowi, który motywował mnie i inspirował jak nikt inny. Pragnę podziękować komuś, kto mnie nazywa "Słońcem", choć prawda jest taka, że to on jest najjaśniejszą gwiazdą na niebie, pragnę podziękować komuś, kto nigdy nie przestaje wmawiać mi, że mój głos jest piękny, a to, co tworzę to arcydzieła. Jestem wdzięczny za te maleńkie kłamstewka, jednak wiem, że istnieje mnóstwo ludzi równie utalentowanych lub nawet bardziej. Jestem tylko jednym z wielu, lecz on sprawia, że czuję się wyjątkowy. Dziękuję mężczyźnie, który nie przestaje mnie zadziwiać i który jest moją największą dumą. Dziękuję mojemu ukochanemu mężowi, Harry'emu Edwardowi Tomlinsonowi. Kocham cię, Hazz! 

✅Wyspa Przeznaczenia // Larry Stylinson✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz