10. Kamil

36 6 3
                                    

Spojrzałem w prawo, gdzie na prowizorycznym posłaniu obok mnie leżał Louis i dostrzegłem, że nie śpi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Spojrzałem w prawo, gdzie na prowizorycznym posłaniu obok mnie leżał Louis i dostrzegłem, że nie śpi. Wpatrywał się w gwiazdy z rękoma pod głową. Nie udało mi się powstrzymać cichego westchnienia, które we wszechogarniającej nas ciszy zabrzmiało niemal jak wybuch bomby. To go wyrwało z zamyślenia. Spojrzał na mnie zaskoczony, jakby dopiero teraz uświadomił sobie, iż nie jest tutaj sam.

– Kamil? – Zapytał szeptem – Nie śpisz?

– Nie. Zimno mi – Stwierdziłem zgodnie z prawdą.

– Mi też. Myślę, że będzie nam cieplej, jak przytulimy się do siebie.

W innej sytuacji ten pomysł może uznałbym za nieco podejrzany, ale tylko Julian i Daniel mieli hamaki, my zaś musieliśmy zadowolić się rozłożonymi na trawie fragmentami materiałów, które przywlekliśmy z pobliskiego opuszczonego budynku, zbyt brudnego i strasznego, żeby zostać w środku na noc. Szczególnie zaniepokoiły nas próchniejące belki, które z trudem utrzymywały stary dach. Nie ufaliśmy także sufitowi, który w jednym miejscu zawalił się całkowicie, ukazując dach od spodu. Jedno płótno, wyciągnięte z masywnej, ciemnej, drewnianej szafy wyglądało nawet jak bordowy koc, który po wytrzepaniu z kurzu nadawał się do użycia. Lou odstąpił go mnie, przez co sam musiał zadowolić się o wiele cieńszą tkaniną. Początkowo budziło to we mnie obrzydzenie, byłem bowiem przyzwyczajony do spania w czystej pościeli i na względnie miękkim posłaniu. Musicie wiedzieć, że z natury zwykle jestem czyściochem, lubię mieć wszystko poukładane i czyste, w przeciwieństwie do moich kolegów z drużyny, ale na szczęście ich tu nie ma. Z ulgą powitałem go tuż obok siebie, chociaż jeszcze przez jakiś czas drżałem lekko z zimna. A może też ze strachu? Rzucane przez drzewa cienie wyglądały upiornie, pozbawione liści gałęzie straszyły niczym szkielety dawno wymarłych istot. Ciemność tylko potęgowała to nieprzyjemne wrażenie. Przysunąłem się do niego tak blisko, jak to tylko było możliwe i żeby zająć czymś myśli, zacząłem szeptaną rozmowę. Pomimo tego, że Daniel i Julian znajdowali się spory kawałek od nas, nie chcieliśmy ich obudzić. Zasłużyli na odpoczynek.

Pomyślałem o wczorajszej kolacji, która w dużej mierze składała się z dostępnych tutaj owoców, z których pewne jadłem pierwszy raz w życiu.

– Możemy porozmawiać? Tak dla zabicia czasu?

– Jasne, może w międzyczasie uda nam się zasnąć – Zgodził się – Pytaj, o co chcesz.

– W zasadzie to miałem ochotę dowiedzieć się, jak sobie radzisz z popularnością, a w szczególności z tymi wszystkimi newsami w gazetach na twój temat.

Zanim mi odpowiedział, zastanowił się przez chwilę.

– Nie jest najgorzej. Na początku trochę bardziej się tym przejmowałem, ale kiedy zauważyłem, że oni nas w ogóle nie słuchają i nie obchodzi ich nasze zdanie, a tylko poszukują jakiejś sensacji, dałem sobie spokój z próbami wyprostowania tego wszystkiego. Jeśli ludzie chcą wierzyć w kłamstwa, to niech wierzą, ja im tego nie zabronię.

✅Wyspa Przeznaczenia // Larry Stylinson✔Where stories live. Discover now