Rozdział 2

2.1K 84 72
                                    

Pierwsze kilka dni szkoły minęły tak jak zazwyczaj. Syriusz musiał przyzwyczaić się do wczesnego wstawania, do odrabiania prac domowych, chociaż i tak odrabiał je wybiórczo. Musiał się bardzo starać żeby skupić się na lekcji, a najmniejsze hałasy go rozpraszały. Mimo, że minęło kilka dni czuł się już zmęczony, nie wiedział czy to przez to, że mało śpi w nocy, czy przez nadmiar lekcji. Ciągle bolała go glowa. Zaczął dłubać skórki przy paznokciach i palce miał całe pokiereszowane.

Marlena McKinnon, jego jedna z bliższych przyjaciółek, zauważyła jego dziwne zachowanie. Najpierw udała się do Jamesa żeby zapytać co się z nim dzieje, ale on odpowiedział tylko, że Syriusz uciekł z domu i nie chce z nikim o tym rozmawiać. James martwił się o Syriusza, przyjaźnili się od pierwszego roku. Bał się, że przez tę ucieczkę wszystko się zmieni.

Marlene dorwała Syriusza wieczorem na kanapie w pokoju wspólnym. Była to już późna godzina, dlatego pokój był pusty. Syriusz pisał zadanie z transmutacji, a Marlena usiadła obok niego.

- Co tam, Black? - zapytała z delikatnym uśmiechem na twarzy.

- W porządku - mruknął pod nosem nie podnosząc głowy z nad pergaminu.

- Syriusz, widzę, że coś cię gryzie - powiedziała poważniej, a Syriusz westchnął i podniósł głowę.

- Nic mi nie jest, Marls - wymusił uśmiech i oparł się o oparcie kanapy. - Jestem po prostu zmęczony.

- Zmęczony tym, że uciekłeś z domu? - zapytała, czarnowłosy odchyli głowę do tyłu.

- James ci powiedział? - zapytał.

- Tak, ale od pierwszego dnia widzę, że z tobą coś nie tak, Syriusz. Jesz mniej, chodzisz smutny, przygnębiony. Wszyscy się o ciebie martwimy.

- Nic mi nie jest, Marlena - chciał skończyć ten temat.

- Syriusz..

- Odpuść - przerwał jej. Złość się już w nim gotowała. - Daje sobie radę.

- Wiesz, że jakbyś chciał porozmawiać możesz na mnie liczyć - wstała z kanapy i weszła po schodach do dziewczęcego dormitorium.

Syriusz westchnął ciężko. Chciał powiedzieć co czuje, ale nie mógł, nie potrafił wyrażać swoich uczuć. Wrócił do dormitorium. James dawał kazanie Remusowi, że ma chodzić wcześniej spać i sie wysypiać, Peter odrabiał zadania, podjadając przy tym fasolki wszystkich smaków.

- Syriusz, powiedz mu coś - jęknął Jmaes.

- James ma rację, Remus. Ciągle chodzisz niewyspany - Syriusz stanął obok Jamesa.

-  Z tobą wszystko w porządku, Syriusz? - zapytał Remus marszcząc brwi.

- Czwmu wszyscy mnie o to pytacie? Wszystko jest w porządku! Czemu by miało mie być - przeczesał dłońmi włosy.

- Ostatnio dziwnie się zachowujesz - stwierdził Peter, a Syriusz odwrócił się w jego strone.

- O co wam wszystkim chodzi? - wyrzucił ręce w powietrze.

- Syriusz, od momentu, w którym uciekłeś z domu zrobiłeś się.. Dziwny. Szybko wybuchasz, chodzisz smutny. Myślisz, że my tego nie widzimy? - James założył ręce na piersi.

-Nie musicie się o mnie martwić, dobra? - przejechał dłońmi po włosach, wypuszczając powietrze z ust.

Widział, że James ma rację. Znacznie szybciej wybucha, chodzi smutny, jest dziwny. Zdawał sobie sprawę z tego, że to wszystko przez to, że uciekł z domu i z nikim nie chce o tym porozmawiać.

W noc, w którą uciekł pamięta bardzo dobrze. Po kolejnej kłótni z matką, po kolejnych klątwach rzucanych w jego stronę, spakował się i wyszedł. Słyszał krzyk, słyszał Regulusa, który go wolał, słyszał jak matka po raz pierwszy podniosi głos na jego młodszego brata. Chciał wrócić i stanąć w jego obronie, ale nie odwrócił się. Czuł wyrzuty sumienia, że nie wrócił. Pojechał do Jamesa. Na dworze już się przejaśniało. Pamiętał szok mamy Jamesa gdy go zobaczyła w drzwiach, od razu poszła do jeszcze śpiącego Jamesa. Stanął jak wryty. Syriusz nie chciał z nikim o tym rozmawiać. Było to dla niego zbyt wstydliwe.

- Przepraszam - mruknął siadając na łóżku.

- Nie chcesz o tym rozmawiać, wiemy Syriusz - powiedział Remus - Jak będziesz potrzebował czegokolwiek możesz do nas przyjść.

- Wiem, wiem, ale to trudne dla mnie, dobra? - położył się na plecach.

- Wiemy, łapa - James usiadł na jego łóżku. - Nie będziemy nalegać.

- Dziękuję - powiedział pod nosem..

- Wracając do tematu - powiedział James - Remus musisz się położyć, bo wyglądasz jak wrak człowieka, a ja dłużej na to patrzeć nie mogę - wstał z łóżka i założył ręce na biodra jak zawiedziona matka.

- Rogacz - Remus przetarł twarz dłonią - Męczysz mnie, jak o tym zaczynasz gadać, więc proszę zamknij się.

- Oj nie mój drogi! - James pokiwał głową, a Syriusz, Remus i Peter próbowali się nie roześmiać. - Będziesz coś jeszcze ode mnie chciał!

- Daj spokój, James - Remus poklepał go po plecach i wszedł do łazienki. James pokiwał głową.

- Za bardzo się przejmujesz, Rogasiu - powiedział Syriusz.

- Martwię się o was - usiadł na łóżku - Odrobiłeś zadania, Pete?

- Tak, James - powiedział przewracając oczami i wziął kilka fasolek do buzi - Fasolki?

- Nie jemy na noc, Glizdogonie - powiedział James, a Peter znów przewrócił oczami.

Syriusz znów położył się w łóżku, po wyjściu z łazienki. Przykrył się kołdrą i próbował zasnąć, ale za nie potrafił. Krecił się przez pół nocy usiłując zasnąć. Przewrócił się na plecy i cicho westchnął. Słyszał ciche chrapanie Jamesa. Zasnął dopiero po trzeciej w nocy.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackWhere stories live. Discover now