Rozdział 39

903 52 23
                                    

Konnie zeszła do pokoju wspólnego puchonów, by iść do biblioteki.

- Konnie - usłyszała głos swojego brata - Możemy pogadać?

- Pewnie - kiwnęła głową i poszła do dormitorium Dala.

Konnie weszła do pustego dormitorium. Usiadła na łóżku swojego brata, a on usiadł obok niej.

- Przepraszam - powiedziała, a Konnie zmarszczyła brwi - Zachowywałem się okropnie ostatnio. Zamiast cieszyć się twoim szczęściem to zachowałem się jak dupek. Przepraszam Konnie. Ja po prostu martwię się o ciebie, ale to raczej glupie wytłumaczenie.

- Wiem, że się martwiłeś, Dale, nic się nie stało - powiedziała.

- Nie wiem co się działo ze mną. Ja chyba się po prostu bałem, że on mi siostre zabierze - wyznał - Cieszę się twoim szczęściem, Konnie, ale jak Syriusz złamie ci serce to nie ręczę za siebie - Konnie się zaśmiała i szturchnęła go - No co? Chyba nie myślisz, że puścił bym to płazem.

- Nie, oczywiście, że nie - ponownie się zaśmiała.

- Zabierasz go do domu na święta? - zapytał - Rodzice by się na pewno ucieszyli. Liczą na to, że jesteście razem. Już mi trzy listy wysłali z tym pytaniem. Jeszcze raz przepraszam, Konnie.

- Przestań, Dale - szturchnęła go, a on przyciągnął ją do siebie i przytulił.

- Nie powiniem chyba tak łatwo oddać mojej młodszej siostry - powiedział po chwili namysłu, a Konnie posłała mu wściekłe spojrzenie.

- A ty? Chciałabyś mi może coś powiedzieć? - zapytała - Jakieś dziewczyny? - Dalowi zaczerwieniły się uszy.

- Ja nic nie ukrywam - powiedział podnosząc ręce do góry, a Konnie zmarszczyła brwi.

- Powiedz prawdę - powiedziała.

- No mówię przecież - założył ręce na piersi.

- I tak ci nie widzę - również założyła ręce na piersi, a Dale prychnął.

- To nie wierz - powiedział - Przecież bym ci powiedział.
***

Konnie usiadła w fotelu, w pokoju jej i Syriusza. Przysunęła fotel bliżej stolika. Chciała skończyć portret Syriusza, który rysowała od paru dni, a ostatnio nie miała ani czasu, ani chęci na to. Syriusz miał szlaban, ale obiecał Konnie, że przyjdzie do niej od razu po szlabanie.

Konnie zdążyła skończyć rysunek Syriusza, a jego dalej nie było. Zaczynała się martwić, że coś mu się stało, albo nie chciał się z nią spotkać. Zaczęła juz przysypiać w fotelu, gdy Syriusz wszedł do pokoju.

- Nienawidzę tego Filcha - powiedział wkurzony - Przepraszam, że tak późno, ale Filch kazał mi czyścić każdą głupią rzecz w pokoju pamięci. - pocałował Konnie w usta.

- Zaczynałam się martwić - powiedziała i bardziej otuliła się kocem.

- Przepraszam, Konnie - powiedział czując wyrzuty sumienia - Heej, narysowałaś mnie. - Syriusz popatrzył na stolik i wziął do ręki rysunek, zachwycając się nim.

Konnie uśmiechnęła się widząc jak się cieszy na taką małą rzecz. Zasłoniła twarz dłońmi i cicho ziewnęła.

- Dobrze się czujesz? - zapytał z zmraszczonymi brwiami.

- Tak, jestem po prostu zmęczona - machnęła ręką, a Syriusz mimo to przyłożył dłoń do jej czoła.

- Jesteś rozpalona - powiedział cicho - Chodź, odprowadzę cię do dormitorium. Położysz się i odpoczniesz.

Syriusz zaprowadził Konnie pod pokój wspólny puchonów i wszedł do środka razem z nią.

- Masz od razu położyć się w łóżku, a jak usłyszę, że usłyszę, że z niego wyszłaś - pokiwał palcem, a ona się lekko uśmiechnęła. - Żałuję, że nie mogę tam z tobą wejść.

- Poradzę sobie, Syriusz - powiedziała.

- No dobrze - powiedział.

Syriusz pożegnał się z Konnie i poszedł do wieży gryffindoru. Wziął szybki prysznic i położył się w łóżku. Martwił się o nią. Wiercił się w łóżku, nie potrafiąc zasnąć.

- Czy ty się kiedyś przestaniesz wiercić? - Lunatyk odsłonił zasłony przy jego łóżku.

- Przepraszam, nie potrafię zasnąć - szepnął, a Remus machnął ręką i usiadł na łóżku Syriusza.

- Nie przejmuj się, ja też - westchnął.

Kiedyś gdy oboje nie potrafili spać w nocy często siedzieli tak razem i rozmawiali. Syriusz poczuł się tak jak wtedy. Poczuł się jak ten chłopiec z trzeciego roku.

- Co się dzieje, że nie potrafisz zasnąć? - zapytał.

- Martwię się o Konnie, dostała gorączki - powiedział, a Remus się lekko uśmiechnął.

- Nie sądziłem, że kiedykolwiek Syriusz Black będzie martwił się o kogoś, a nie tylko o siebie samego - wyznał, a Syriusz się zaśmiał.

- Przecież o was tez się martwię - powiedział szczerze.

- Jeśli jest to wyrażane przez słowo, kretyn lub idiota to martwisz się o nas cały czas - Syriusz ponownie się zaśmiał.

- Przestań, Lunatyku. Nie przywykłem do mówienia o tym - wyznał - Ale to nie zmienia faktu, że martwię się o was.

- Wiem, Syriuszu - Lupin uśmiechnął się - Otwierasz się bardziej dzięki niej.

- Czy ja wiem -  mruknął.

- Kiedyś w życiu byś tego nie powiedział ani nie powiedziałbyś co cię martwi. Trzeba z ciebie to było wyciągać niemalże siłą. - powiedział - Dlatego cię kopałem, jak nie chciałeś powiedzieć.

- To bolało! Nawet nie widziałem, że ty masz tyle siły - oboje się zaśmiali - Może masz rację, Luniek.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackOnde histórias criam vida. Descubra agora