Rozdział 8

1.4K 61 39
                                    

Konwalia dopiero skończyła lekcje i szła do pokoju wspólnego puchonów. Gdy znalazła się w środku od razu zauważyła jej brata rozmawiającego z jej przyjaciółką.

- Hej - powiedziała z uśmiechem, a jej brat wypuścił powietrze z ust - O co chodzi?

- Chodź - pociągnął ją za rękę do dormitorium męskiego.

Weszła do dormitorium swojego brata, a on od razu kazał jej usiąść na łóżku.

- Dale, mów mi co się stało - powiedziała czując stres.

- Dostałem list od rodziców - zaczął - Chodzi o babcie.

- Co z nią? - Konwalia od razu wstała z łóżka. Dłonie zaczęły jej drzeć.

- Jest u świętego Munga - szepnął, a Konwalia poczuła łzy w oczach.

- Kłamiesz! Żartujesz! - głos jej się załapał - powiedz, że żartujesz.

Łza spłynęła po jej policzku, a Dale przyciągnął ją bliżej siebie. Płakała mu w ramię, a on gładził ją po plecach.

- Wszystko się ułoży, Konnie - powiedział.

- Nic się nie ułoży - powiedziała pociągając nosem i odsuwając się od brata.

- Konnie, będzie dobrze, uwierz mi. Znasz babcie - szepnął.

- Powiedz, że żartujesz - Dale znowu przyciągnął ją do siebie.

- Rodzice powiedzieli, że będą na bieżąco wysyłać nam listy - powiedział, a Tara weszła do pokoju.

Konnie od razu puściła Dala i przytuliła się do Tary. Blondyn cicho westchnął i usiadł na łóżku.

- Zostan tu, Konnie - powiedział Dale.

Blondynka położyła się w łóżku i przykryła kołdrą nie przestając płakać. Tara usiadła obok niej i głaskała po głowie.

- Wszystko się ułoży - powiedział kładąc się na plecach.

Resztę dnia Konnie spędziła w pokoju brata. Wróciła do pokoju i od razu chciała położyć się spać, ale tak jak podejrzewała nie potrafiła zasnąć.

Wstała z łóżka i wzięła torbe z rzeczami. Poszła do kuchni.

- Hej - powiedziała widząc Syriusza popijającego herbatę.

- Wszystko w porządku? - zapytał, a w jej oczach na nowo zgromadziły się łzy. - Wyglądasz jakbyś płakała.

- Wszystko dobrze - mruknęła siadając obok Syriusza.

- Zawsze jak cię widzę masz uśmiech na twarzy - stwierdził - Możesz mi powiedzieć co się dzieje.

- Chodzi o moją babcie, jest w szpitalu - szepnęła, a po jej policzkach popłynęły łzy.

Syriusz cicho westchnął. Nigdy nie był dobry w pocieszaniu. Konwalia pociągnęła parę razy nosem i starła łzy z policzków.

- Moja babcia jest dla mnie wszystkim - powiedziała cicho - Od dłuższego czasu się gorzej czuła, ale jak tylko pytałam co się dzieje to mnie zbywała. Nie sądziłam, że jest tak źle.

- Wszystko będzie dobrze - powiedział cicho głaszcząc ją po plecach.

- Ja tak bardzo nie chce jej stracić - wyszeptała.

- Nie stracisz jej - powiedział.
***

Następny dzień Konwalia spędziła w dormitorium jej brata.

- Dale, ty wyglądasz jakbyś się niczym nie przejmował - powiedziała Konnie.

Dale musiał być silny dla niej. Nie chciał się załamywać, bo gdyby Konwalia to zobaczyła byłaby zalamana jeszcze bardziej, a tego chciał uniknąć.

- Konnie, nie możesz cały dzień leżeć w łóżku - powiedział Dale - Wstań, idź się przejść, cokolwiek.

- Nie chce - mruknęła, a Dale westchnął.
***

Syriusz był na treningu, na którym James strasznie ich wymęczył. Jak wrócił do pokoju wspólnego położył się na kanapie w pokoju wspólnym i zasnął. Obudził go dopiero James, gdy wracali do dormitorium.

- Dobrze się czujesz, Łapa? - zapytał James.

- Tak, tak - mruknął.

- Martwię się ciebie - James cicho westchnął.

- Nie musisz, James - Syriusz pokręcił głową - Jest w porządku, naprawdę.

- Ja po prostu tak bym chciał żebyś był szczesliwy, tak jak rok temu. - wyznał, a Syriusz westchnął i przejechał po włosach.

- Jestem szczesliwy, James - powiedział - Mam was, Rogacz.

- Mam nadzieję, Syriusz - James się lekko uśmiechnął - Przepraszam, że tak napieram na te treningi, ja po prostu boję się, że was zawiodę.

- Nie zawiedziesz nas, James - powiedział Syriusz - Chociaż muszę przyzywać, że Twoje treningi dają w kość - James się głośno zaśmiał. - To nie jest śmieszne, Rogaś, wszystko mnie boli i jutro nie wstanę z łóżka.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackWhere stories live. Discover now