Rozdział 37

906 48 31
                                    

Impreza urodzinowa Jamesa nadeszła szybciej, niż Syriusz się tego spodziewał. Stał przed lustrem poprawiając czarne, kręcone włosy. Miał na sobie białą koszule i czarne spodnie.

- Jesteś już taki stary, Roguś - powiedział Syriusz odrażającą się do Jamesa, który zakaldam jeansową kurtke na siebie.

- Dziękuję, Syriusz - James uśmiechnął się - Ty też najmłodszy nie jesteś.

- Wszystko już gotowe - powiedział Remus, wchodząc do dormitorium - James, Lily już na ciebie czeka.

James pospiesznie wybiegł z pokoju.

- Gdzie masz tą miotłę? - zapytał Remus, a Syriusz wyjął miotłę spod łóżka - Ale się James ucieszy.

Po długim myśleniu co kupić Jamesowi na urodziny, doszli do wniosku, że wszyscy zrzucą się na miotłę dla niego. James zaczął strasznie marudzić na swoją, już starą.

Do dormitorium chłopców weszły dziewczyny: Konnie, Lily i Marlena.

- Alicie i Frank go zagadali - powiedziała Lily.

- Pięknie wyglądasz - powiedział Syriusz do Konnie, a blondynka się zarumieniła.

- Widział juz prezent? - zapytała Marlene.

- Czekaliśmy na was - powiedział Syriusz.

- Remus, czemu mi powiedziałeś, że Lily na mnie czeka, a jej tam nie było - powiedział wchodząc do pokoju, a Syriusz ukrył miotłę sobą i Remusem, który stał obok niego. Lupin się przybliżył do niego - Co kombinujecie? Macie dziwne miny.

- Mamy coś dla ciebie - powiedział Peter.

- Mówiłem wam, że nic nie chce - powiedział od razu James, spoglądając po wszystkich - Nie musieliście mi nic kupować. Nie raz wam mówiłem, że mi wystarczy, że was mam.

- James, robisz dla nas tyle, że musimy ci się czasem odwdzięczyć - powiedział Syriusz, a James machnął ręką - Dlatego mamy dla ciebie to.

Syriusz wyciągnął za pleców nową miotłę. James zasłonił sobie usta ręką, a Syriusz mógł założyć się, że w jego oczach błysnęły łzy.

- Wy.. Nie musieliście - głos mu się załamał.

- Tak długo marudziłeś, na tamtą miotłę, że musieliśmy coś z tym zrobić - powiedział Remus.

- Ja.. Naprawdę wam dziękuję - powiedział i pociągnął nosem.

James zaczął każdego ściskać i dziękować, nie ukrywając wzruszenia.

- Ty to wymyśliłeś? - zapytał gdy przytulał Syriusza - Nie musiałeś, stary.

- Uwierz mi, że musiałem - szepnął.

Kiedy James skończyć wszystkich ściskać, zabrał się za otwarcie swojego prezentu, ciesząc się jak kilkuletnie dziecko, które cieszy się na nową, wymarzoną zabawke.

- Jesteście najlepsi - powiedział z szerokim uśmiechem.

Syriusz objął Konnie w talii i położył głowę na jej ramię.

- Wow - mruknął, kiedy skończył odpakowywać. Otarł łzę, która spływała mu po policzku - Dziękuję!

- Impreza czeka, James - powiedział Remus.

W pokoju wspólnym gryffindoru było pełno uczniów, którzy czekali na Jamesa. James został od razu zasypany ludzmi, którzy składali mu życzenia.

- Jesteś wspaniałym przyjacielem - powiedziała Konnie do Syriusza, gdy stali na boku.

- A przestań - machnął ręką - Zrobiłbym wszystko dla nich, dla ciebie też - powiedział, a Konnie się uśmiechnęła.

Syriusz złączył ich usta razem, a Konnie pogłębiła pocałunek.

- O jakie to słodkiego - usłyszeli głos Remusa, a Konnie zrobiła się cała czerwona - To nie pora na obściskiwanie się.

- Zaraz tobie kogoś znajdę, Remus - powiedział Syriusz z lkkim uśmiechem.

- Nie, dziękuję. Nie potrzebuje - powiedział - Nie przeszkadzam wam, bawcie się dobrze.

Remus poszedł w kierunku Petera i Lily. Syriusz nachylił się i pocałował Konwalię w głowę.

Impreza zaczęła się bardziej rozkręcać. Syriusz tańczył obok Konnie i Marleny. Impreza trwała tak długo, że w środku imprezy Remus z Peterem musieli wyjść do kuchni po jakie przekąski.

Konnie została na noc w dormitorium Lily, Marleny i Dorcas. Syriusz obudził się rano z bólem głowy. Słyszał jak Remus już wierci się w łóżku. Syriusz ziewnął.

- Dzień dobry - usłyszał głos Lily, która razem z Konnie weszła do dormitorium chłopaków.

- Nie wiem czy taki dobry - powiedział Remus.

- Jak się czujesz? - zapytała Konnie siadając na jego łóżku.

- Głowa mnie boli - mruknął i pociągnął Konnie, żeby położyła się obok niego.

Konwalia położył się, a Syriusz wtulić się w jej plecy i zamknął z powrotem oczy.

- Lily, ja chyba umieram - powiedział James.

- Chyba dzisiaj nici z testowania miotły - powiedziała Lily siadając na łóżku okularnika - A Marlena tak bardzo chciała polatać.

- Dalej nie może uwierzyć, że kupiliśmy miotłę - powiedział James.

- Dla ciebie wszystko, James - powiedział Syriusz i podniósł się gwałtowanie, gdy usłyszał, że coś, a raczej ktoś, upada na podłogę.

- Na Merlina, Pete, żyjesz? - zapytał Remus.

- Nic mi nie jest - mruknął - Zakręciło mi się w głowie.

Remus pomógł mu usiąść na swoim łóżku.

Chłopcy cały dzień spędzili w dormitorium, Marlena i Dorcas po południu przynieśli im coś do zjedzenia. Cały dzień śmiali i sie i wspominali chwilę gdy się poznali.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackWhere stories live. Discover now