Rozdział 52

623 42 26
                                    

- Uważajcie na siebie - powiedziała Lily, kiedy chłopcy mieli już wychodzić.

- Niczym się nie przejmujcie - powiedział Syriusz i pocałował czule Konnie - Wrócimy cali.

Chłopcy wyszli z dormitorium. Pełnia nadeszła szybciej niż myśleli. Remus od rana był nie dożycia, dlatego już szybciej poszedł do Pani Pomfrey. Konnie i Lily poszły do dormitorium Lily. Marleny i Dorcas nie było.

- Mam jakieś dziwne przeczucie - powiedziała Lily - Od kiedy się dowiedziałam tak nie miałam.

- Też mam jakieś dziwne przeczucie - wyznała Konnie.

Dziewczyny ledwo spały tej nocy. Marlena i Dorcas wróciły późno do dormitorium. Zdziwił je fakt, że jeszcze nie śpią. Konnie nie potrafiła pozbyć się złych myśli z głowy.
***

Lily i Konnie wyszły razem z dormitorium. Weszły do pokoju wspólnego gryfonów, a do środka wpadł zdyszany Peter. Wyglądał na przerażonego. Był blady na twarzy.

- Peter co się dzieje? - zapytała Lily od razu.

- Syriusz - wydyszał, a Konnie pobladła.

- Co Syriusz? - zapytała, a on pociągnął je do wyjścia z pokoju wspólnego - Peter co się stało? Gdzie idziemy?

Konnie serce waliło jak młotem, a Peter był zbyt zszokowany sytuacją żeby im powiedzieć.

- Syriusz jest w Skrzydle Szpitalnym - powiedział cicho.

Oczy Konnie zaszły łzami. Weszły do skrzydła szpitalnego. Syriusz leżał na jednym z łóżek. Blady, cały poobijany. Na jednej ręce miał opatrunek.

- Przepraszam, to moja wina - powiedział Remus. Na jego policzkach były ślady łez.

Remus też nie wyglądał najlepiej. Był blady na twarzy i wyglądał jakby zaraz miał zemdleć.

- Co się stało? - zapytała Lily, a James wypuścił drżąco powietrze.

- Mówiłem wam żebyście nie szli - powiedział Remus.

- To nie twoja wina. To jest Syriusz. Wyjdzie z tego - powiedział James.

Po policzkach Konnie spłynęły łzy. Usiadła na stołku obok.

- Przepraszam - wyjąkał Remus, a świeże łzy spłynęły po jego policzkach.

- To nie twoja wina, Remus - powiedziała Konnie i pociągnęła nosem.

Wstała z krzesła i podeszła do Remusa. Przytuliła go i wybuchnęła płaczem. Remus ciągle szeptał przeprosiny. Konnie po chwili odsunęła się od Remus i znowu spojrzała na Syriusz. James obejmował Lily ramieniem.

- Ja nie umarłem - powiedział Syriusz mocno zachrypniętym głosem i otworzył oczy - Stoicie nade mną jakbym był na łóżku śmierci.

- Syriusz - wyszeptał James, a Syriusz próbował usiąść, ale od razu się skrzywił z bólu - Lepiej nie siadaj.

- Panie Black - powiedziała Pani Pomfrey - Obudziłeś się już. Musicie wyjść. Syriusz musi odpoczywać.

- Przyjdziemy później, Syriusz - powiedział James.

Syriusz nie widział co się stało i czemu leży w Skrzydle Szpitalnym. Czuł się słabo. Bolało go wszystko. Pani Pomfrey dala mu eliksir na ból, żeby chociaż trochę to załagodzić.
***

Syriusz już na następny dzień mógł wyjść z skrzydła szpitalnego. Gdy wrócił do dormitorium widział w oczach Remusa poczucie winy. Nie pamiętał pełni.

- Luniek - zaczął Syriusz, a Remus na niego spojrzał - To nie twoja wina.

- Ja oszalałem, Syriusz. Rzucałem tobą jak jakiś nie normalny - powiedział Remus, a jego głos zaczął drżeć - Dlatego lepiej będzie jak już nie będzie mi towarzyć. Popełniłem błąd pozwalając na to. Byłem glupi.

- Nie Remus - powiedział od razu Syriusz - Nie zostawimy cię samego.

- Syriusz przeze mnie wylądowałeś w Skrzydle szpitalnym! - Lupin krzyknął.

- Nic poważnego mi się nie stało. Żyje - powiedział spokojnie Syriusz.

- Luniek, znasz nas. Nie odpuścimy - powiedział James - Powiem szczerze. Wystraszyłem się, kiedy zobaczyłem co robisz z Syriuszem. Bałem się, że już po nim, ale Luniek wyszedł z tego. Wszystko z nim dobrze. Powinienem cię odciągnąć od Syriusza, gdy tylko zaczynałeś być niespokojny, ale wystarszyłem się i nie wiedziałem co zrobić.

- Ale w dalszym ciągu to moja wina, Rogacz - powiedział Remus.

- Nie chce słyszeć jak się obwniasz - powiedział James.

- Nie zostawimy cię podczas pełni, Luniek - powiedział Peter.

Remus wypuścił drżąco powietrze z ust. Widział, że jak coś postanowią to tak zostanie, ale czuł wyrzuty sumienia. Zrobił krzywdę Syriuszowi.

- Koniec rozmowy - zarządził James - Kładziemy się spać. Już późno.

Syriusz położył się w łóżku i okrył kołdrą. Nie miał nic za złe Remusowi. Nie obwniał go.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackWhere stories live. Discover now