Rozdział 16

1.2K 56 45
                                    

Konwalia uwielbiała listopad. Szczególnie wtedy gdy mogła usiąść przy oknie z herbatą i patrzeć jak zaczyna pruszyć śnieg za oknem, a Hogwart powoli robi się biały.

Czekała na Syriusza w pokoju, który jej pokazał i obserwowała padający za oknem śnieg. Uśmiechnęła się lekko, kiedy Syriusz w końcu wszedł do pokoju. Niósł w rękach czekoladowe żaby, fasolki wszystkich smaków i mnóstwo innych słodyczy, które kupił ostatnim razem na wyjściu do Hogsmeade.

Syriusz rzucił w jej stronę czekoladową żabę, a ona sprawnie złapała i odpakowała. Syriusz usiadł na kanapie i wyprostował nogi.

- Co masz taką smutną minę? - zapytał Syriusz.

- Pokłóciłam się trochę z bratem, o głupotę w zasadzie - powiedziała cicho.

- Pogodzicie się, Konnie - powiedział - Uśmiechnij się, nie lubię patrzeć na twoją smutną minę i nie umiem znieść faktu, że jesteś taka cicha dzisiaj.

Konnie zawsze dużo mówiła i dlatego Syriusz i Konnie tyle siedzieli zawsze w kuchni. Nie umiała przestać przy nim gadać. Syriuszowi podobało w Konnie, że tyle mówi.

- Konnie - powiedział wstając z kanapy - Uśmiechnij się - kucnął przy niej i spojrzał w jej oczy.

- Syriusz - mruknęła, a on cicho westchnął i wstał.

Chwycił ją za rękę i pociągnął do siebie. Serce Konnie przyspieszyło, gdy wpadła prosto na jego klatkę piersiową.

- Co robisz - zapytała.

- Potańczymy sobie - powiedział, a ona zrobiła grymas - Nie rób takich min, muszę cię jakoś rozweselić i ruszyć z miejsca.

Syriusz chwycił jej rękę i obrócił. Przyciągnął jezcze bliżej do siebie.

- Powiedziałaś mi ostatnio, że dobrze tańczę, więc cię nauczę - uśmiechnął się lekko.

Syriusz nią prowadził, a jej wcale nie szło źle. Czasem nadepnęła mu na stopę, ale on nie zwracał na to uwagi. Pierwszy raz mogła przyjrzeć się jego twarzy z bliska. Widoczna linia szczęki, prosty nos, blada cera i szare oczy. Od pierwszego roku uważała Syriusza za przystojnego, a teraz musiała stwierdzić, że jest bardzo przystojny.

Potknęła się o własne stopy i o mało by nie upadła ma ziemię, gdyby nie Syriusz, który mocno ją trzymał trzymał w talii. Serce znów jej zabiło mocniej

- Uważaj - powiedział, a w jego oczach było widać rozbawienie.
***

Konnie wróciła do dormitorium, a serce dalej jej waliło. Tara zamarszczyła brwi i odłożyła książkę na bok.

- Wszystko w porządku, Konnie? - zapytała, a blondynka pokiwała głową.

- Tak jakoś dziwnie się czułam dzisiaj przy nim - wyznała siadając na łóżku Tary - Dobrze, ale dziwnie.

- Co się stało? - zapytała z lekkim uśmiechem.

- Przyszedł do tego pokoju, o którym ci mówiłam. Przyszedł i wziął mnie do tańca. Tańczyliśmy - mówiła szybko, że Tara ledwo ją rozmawiała.

- Spokojnie Konnie, wdech i wydech - położyła rękę na jej ramieniu.

- No i tańczyliśmy i się czułam dziwnie i nie wiem co mi jest Tara. Napraw mnie, błagam - powiedziała.

- To nic takiego, Konnie, naprawdę - powiedziała - Może po prostu Syriusz zaczyna Ci się podobać.

- Nie zaczyna mi się podobać Syriusz - powiedziała od razu - jest przystojny, jest bardzo przystojny, ale znamy się za krótko. Nie mógł mi się spodobać w tak krótkim czasie, Tara.

- Uspokój się, Konnie - powiedziała spokojnie brunetka - Zaczynasz panikować.

- Ja nie panikuje, Tara - powiedziała i zaczęła się bawić pałacami - Może trochę mnie to stresuje, ale na pewno się nie zakochałam.
***
Konnie myślała o Syriuszu całą noc. Było to dla niej niemożliwością, że się zakochała w Syriuszu. Traktował ją jako przyjaciółkę, a ona go jako przyjaciela. Po prostu zaskoczyło ją to, że się tak przejął jej złym humorem, a nie od razu się zakochała.
Przewróciła się na plecy i westchnęła. Chciało jej się spać, chciała zasnąć, ale nie potrafiła. Ciągle myślała tylko o jednym.
Musi dać sobie czas. Musi dać sobie pomyśleć i wszystko ułożyć w głowie.

Konwalia siedziała na obronie przed czarną magią, a Syriusz daleh nie opuścił jej głowy. Bolała ją już głowa. Mijała Blacka już parę razy tego dnia. Za każdym razem posyła jej piękny uśmiech Syriusza Blacka. Zastanawiała się dlaczego ona to tak przeżywa, dlaczego po prostu nie da sobie z tym spokoju. Chciała w końcu odpocząć od tego wszystkiego.

- Tara, pomóż mi no - jęknęła gdy wróciły z zajęć do dormitorium. Normalnie poszłaby do pokoju, w którym na pewno czekał Syriusz, ale tego dnia wolała spędzić czas w swoim dormitorium.

- Nie wiem jak mam ci pomóc Konnie, od wczoraj strasznie panikujesz i chodzisz rozemocjonowana, nigdy cię takiej nie widziała i sama się martwię - powiedziała i cicho westchnęła.

Konnie musiała ochotę się rozpłakać.

- Muszę dać sobie czas - powiedziała bardziej do siebie niż do Tary.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackWhere stories live. Discover now