Rozdział 22

1.1K 57 30
                                    

Blondynka weszła do pokoju wspólnego, gdzie od  razu zastała swojego brata. Podeszła do niego i od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Serce jej przyśpieszyło. Czuła, że coś się dzieje.

- Babci się znowu pogorszyło - szepnął do Konnie.

Widząc, że w jej oczach pojawiają się łzy przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Gładził ją delikatnie po plecach, a ona próbowała się nie rozpłakać w pokoju wspólnym.
Po krótkiej chwili odsunęła się od niego i pociągnęła za rękę do jego dormitorium.

- Konnie, będzie wszystko dobrze - powiedział.

- Przestań ciągle to powtarzać - powiedziała cicho - Nie boisz się o nią? Nie boisz się, że świąt już nie spędzimy z babcią?

- Oczywiście, że się boję - powiedział - Ale musimy być dobrej myśli. Babcia nie jest w mungu, jest w domu i odpoczywa.

- Chciałabym się z nią zobaczyć - powiedziała.

- Nie możemy, Konnie, i tak za chwilę wyjeżdżamy na święta - powiedział.

- Ty się tym nie przejmujesz? - zapytała.

- Oczywiście, że się przejmuje, ale umiem myśleć choć trochę pozytywnie - usiadł na swoim łóżku.

- Idę się przejść - powiedziała.

- Konnie - mruknął.

- Ide się przejść, Dale - powiedziała i wyszła z jego dormitorium.

Nie chciała się przejść, chciała znaleźć Syriusza. Widziała, że on jej poprawi humor. Poszła do pokoju, który jej pokazał. W środku go nie było. Westchnęła cicho i usiadła na fotelu. Emocje wzięły górę i słone łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Rozpłakała się jak małe dziecko.

- Konnie - usłyszał głos Syriusza - Co się stało? - Syriusz kucnął przy niej. - Chodzi o babcie?

Konnie delikatnie kiwnęła głową, a Syriusz wstał i pociągnął ją do siebie mocno przytulając. Konnie płakała w jego koszulkę, a on uspokajająco gładził ją po plecach.

Dziewczyna pociągnęła parę razy nosem, próbując się uspokoić.

- Nie chce jej stracić - powiedziała cicho.

Syriusz pociągnął Konnie za rękę i usiedli na kanapie. Syriusz wyjął różdżkę i wyczarował małą chusteczkę dla Konnie. Podał jej chusteczkę, a ona wytarła twarz i wydmuchała nos.

- Po niej mam imię, wiesz - powiedziała cicho - Jej ulubionym kwiatem zawsze była konwalia. Ona zaproponowała to imię rodzicom. Zawsze bylam z nią najbardziej zżyta. Ona najbardziej mnie wspierała. Boję się co będzie gdy ona umrze. Boję się, że sobie nie poradzę.

- Nie stracisz jej, Konnie - powiedziała.

- Jest z nią coraz gorzej, Syriusz. Wiem, że już długo choruje, ale naprawdę nie chce jej stracić. - powiedziała.

Syriusz znowu przyciągnął Konnie do siebie i przytulił. Czuł ukłucie w sercu widząc, jak ona cierpi. Chciał znowu zobaczyć jej uśmiech i usłyszeć jej śmiech. Zrobiłby wszystko żeby była szczęśliwa.
***

Syriusz siedział z Konnie do późna, nawet trochę udało mu się poprawić jej humor za co była mu wdzięczna.
Black wrócił do swojego dormitorium. O dziwo jego przyjaciele jeszcze nie spali.

- Mama wysłała mi list - zacząć James gdy widział, że Syriusz wszedł do pokoju - Mama się pyta, czy pojedziesz ze mna na święta?

- Oczywiście, że tak, James - powiedział od razu Syriusz, a James odetchnął z ulgą.

- Już się bałem, że powiesz wolisz święta spędzić sam - powiedział James - W życiu bym cie tu samego nie zostawił - Syriusz cicho się zaśmiał - Przyjedziecie na kilka dni? - zapytał Remusa i Petera.

- Przyjedziemy, James - powiedział Remus, a James się uśmiechnął.

Syriusz nie wyobrażał sobie nie pojechać na święta do Jamesa. Jeździ do Jamesa od czwartego roku. Euphemia traktuje go jak swojego syna i dba o niego. Syriusz jest jej za to ogromnie wdzięczny. Opiekowała się nim gdy uciekł z domu i poszedł do Potterów.

Black nigdy nie przepadał za świętami ze względu na jego rodziców. Zawsze traktowali go jakby nie był ich synem, tylko jakimś obcym. Syriusz nigdy by się do tego nie przyzwał, ale bolało go to. Nigdy nie poczuł matczynej miłości i nie wiedział co to jest miłość matczyna. Jedyne gdzie doświadczył miłości matczynej to w domu Jamesa.

Kwiat Konwalii | Syriusz Blackजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें