Rozdział 43

761 43 16
                                    

Konnie podniosła głowę z nad pergaminu, kiedy usłyszała swojego brata i przyjaciółkę wchodzących do pokoju wspólnego. Była pewna, że ta dwójka coś przed nią ukrywa. Coraz więcej spędzali ze sobą czasu. Tara i Dale zawsze się lubili, ale nie traktowali siebie jako przyjaciół. Dlatego zdziwieniem dla Konnie było to, że spędzają ze sobą więcej czasu i tak jak mówi jej Tara pomagają sobie w zadaniach. Konwalia nie wierzyła w to.

- Powiecie mi w końcu o co chodzi? - zapytała gdy usiedli na fotelach. Dale i Tara spojrzeli na siebie.

- Co ci mamy powiedzieć? - zapytał Dale.

- Nie udawaj, że nic nie wiesz - powiedziała - Co jest między nami?

- Jesteśmy znajomymi - powiedział od razu, a Konnie przewróciła oczami.

- Nie okłamiesz mnie, Dale - powiedziała - Jesteś moim bratem!

- Spotkamy się - powiedział szybko Tara, a Konnie rozszerzyła oczy.

- Tara - Dale jęknął.

- I nie mogliście tak od razu? Robicie jakieś szopki - założyła ręce na piersi.

- Nie jesteś na nas zła? - zapytał Dale.

- Oczywiście, że nie jestem zła! O co bym miała być? - zapytała.

- Myślałem, że się wkurzysz o to, że spotykam się z twoją przyjaciółką - powiedział.

- Mówiłam ci, że nie będzie zła - powiedziała Tara krzyżując ręce ma piersi.

- Jak długo to trwa? - zapytała.

- Z ponad miesiąc - mruknął.

- Mogliście mi powiedzieć szybciej - powiedziała - Ale się cieszę waszym szczęściem.

Dale się lekko uśmiechnął i spojrzał na Tare. Konnie było trochę przykro, że nie powiedzieli jej od razu prawdy, ale nie mogła się na nich gniewać.
***

Konnie siedziała razem z Lily i Marleną w bibliotece odrabiając lekcje. Konnie oparła głowę na ręce próbując się skupić, ale nie potrafiła. Była zmęczona. Nie potrafiła zasnąć w nocy.

Syriusz cieszył się, że Konnie złapała taki kontakt z dziewczynami. Zależało mu na tym żeby się polubiły. Lily i Marlena bardzo wspierały Syriusza mimo, że na początku ciągle się kłócili ze sobą i nie potrafili dojść do porozumienia.

Wspomnienie

- Syriusz, ile razy mam ci powtarzać, że to co mówisz jest głupie! - powiedziała Marlena wchodząc za nim do jego dormitorium.

- O przepraszam pani mądralińska, że uraziłem twoją dume mówić prawdę - jego głos przeciekał sarkazmem, a oczach Marleny pojawiły się łzy.

Wyszła z dormitorium Syriusza trzaskając drzwiami, a on głośno westchnął. Nie pobył jednak długo sam, bo do środka weszła Lily widocznie wkurzona.

- No proszę Ruda postawiła tutaj swoje wdzięczne stopy - powiedział wywracając oczami. Lily uderzyła go w głowę - Au! A to za co?

- Marlena przez ciebie płaczę! Dobrze wiesz, że stresuje się SUMami, a ty ją jezcze dołujesz! Jak możesz Syriuszu? Myślałam, że jesteś mądrzejszy - powiedziała.

- Oh błagam cię! To przecież Marlena! Ona się niczym nie przejmuje - powiedział.

Marlena stawiała pozór twardej dziewczyny,  której wszystko spływa. Marlena nigdy nie pokazywała swojej wrażliwości. Syriusz nigdy nie widział jej płaczącej.

- I tu się mylisz, Black! - krzyknęła. Jej oczy płonęły - Jakim trzeba być kretynem, żeby tego nie zauważyć! Radzę ci ją przeprosić.

- I co jej niby mam powiedzieć? - zapytał. Udawał, że go to wszystko nie obchodzi, ale tak naprawdę poczuł żal do siebie, że tak ją potraktował.

- To już sam powinieneś wiedzieć - wyszła z dormitorium.

Syriusz westchnął, ale po chwili też wyszedł. Przez chwilę szukał Marleny, ale znalazł ją w ciemnym korytarzu zamku.

- Marlena - powiedział cicho.

- Idź sobie - powiedziała cicho. Miała zapłakany głos.

- Chciałem cię przeprosić - powiedział kucając obok niej - Nie powinienem ci mówić takich rzeczy. Zachowałem się jak kretyn. Przepraszam.

- Rzeczywiście zachowałeś się jak kretyn - powiedziała i pociągnęła nosem. Syriusz się lekko uśmiechnął.

- Ja nie wiedziałem, że to cię dotknie - powiedział - Myślałem, że cie nie obchodzą moje słowa.

- Bardzo mnie to dotknęło, Black - powiedziała, a po jej policzkach spłynęły kolejne łzy.

- Przepraszam, Marls - powiedział - Nie gniewaj się na mnie. Ja nie chciałem powiedzieć, że się wymądrzasz i tego wszystkiego co powiedziałem. Co ja ci właściwie powiedziałem?

- Już nie pamiętam - powiedziała cicho.

- Widzisz! Wybacz mi, Marls - lekko ją szturchnął, a ona oddala mu mocniej.

- Niech ci będzie, Syriusz - powiedziała, a on się lekko uśmiechnął.

- Naprawdę żałuję - powiedział szczerze.

- Wiem - znowu pociągnęła nosem.

Syriusz uśmiechnął się lekko do niej i lekko ją przytulił, a ona oparła głowę o jego klatkę piersiową.

- Dalej uważam, że jesteś starszym kretynem - powiedziała, a on się zaśmiał głośno.

- Wiem - powiedział śmiejąc się.

*koniec wspomnienia*

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum