Rozdział 59

553 39 33
                                    

Nadeszły walentynki. Syriusz chciał, żeby Konnie w ten dzień mogła trochę odreagować i odpocząć. Chciał zabrać ją na długi spacer, ale od rana była ulewa i głupotą było wychodzić na dwór. Wpadł na pomysł kolacji w kuchni tylko we dwoje, ale Peter dumnie oświadczył, że on zajmuje kuchnie. Syriusz nie był na niego zły, ale chciał coś zrobić dla Konnie. Pocieszył go trochę fakt, że plany Lily i Jamesa również nie wypaliły, tak samo jak Astrid i Remusa, którzy od paru dni oficjalnie byli już parą.

- Dobrze wyglądam? - zapytał Peter, James i Syriusza.

- Doskonale - powiedział Syriusz uśmiechając się.

- Nie wierzę, że idziesz na randkę Pete - powiedział James - Dasz radę, Glizdek. Nie stresuj się zbytnio.

Syriusz wyciągnął kwiaty, które kupił Peter i mu je podał.

- Powodzenia Peter - powiedział Syriusz.

- Powodzenia! - usłyszeli głos Remus z łazienki.

- Dzięki! - odkrzyknął - Widzimy się potem.

Peter wyszedł z pokoju, a James i Syriusz czekali na Remusa, który wyjdzie spod prysznica. To nie tak, że Syriusz nic nie kupił dla Konnie. Kupił jej dość duży bukiet kwiatów, który dał już Konnie przed sniadaniem i piękne złote kolczyki.

Remus wyszedł z łazienki i wyszli z dormitorium. Poszli do pokoju wspólnego i tam czekali na ich dziewczyny. Nie czekali na nje długo, bo po dziesięciu minutach wyszły z dormitorium Lily.

- Co wy tam tak długo robiłyście? - zapytał James.

- Rozmawialiśmy - powiedziała Astrid siadając obok Remusa.

- A gdzie macie Petera?- zapytała Lily.

- Poszedł na randkę - powiedział James.

- Ciekawe jak mu idzie - powiedział Syriusz.
***

Syriusz zaśmiał się głośno z żartu Jamesa i spojrzał w kierunku obrazu. Do środka wszedł Peter, ale nie podszedł do kanapy. Nawet nie spojrzał w ich kierunku. Od razu poszedł do dormitorium. Syriusz, James i Remus od razu poderwali się z kanapy i poszli do dormitorium mówiąc dziewczyną, że zaraz wrócą. Peter leżał na łóżku okryty po głowę kołdrą.

- Pete - zaczął łagodnie James, ale w odpowiedzi usłyszeli tylko ciche pociągnięcie nosem - Stary, co się stało? - zapytał i usiadł na jego łóżku. Peter dalej nie odpowiadał.

- Porozmawiaj z nami - powiedział Syriusz siadając obok Jamesa.

Peter wyszedł spod kołdry. Twarz miał czerwoną i wilgotną od łez. Znowu pociągnął nosem.

- Co się stało? - zapytał James.

- Nie przyszła - powiedział cicho.

- Wystawiła cię? - zapytał James z oburzeniem - Ta głupia... Cię wystawiła, tak?

- Czekałem na nią, ale nie przyszła - głos mu się załamał - Tak się cieszyłem, że w końcu spędzę z kimś walentynki, a wszystko tak jak zawsze.

- Peter nie przejmuj się - powiedział Syriusz - Masz nas.

- Wy macie swoje walentynki - powiedział i otarł łzy - Zawsze dostawaliście dużo liścików i zaproszeń, a ja jedynie dostawałem od was jako żart.

- Poprawiał ci humor - stwierdził James.

- Ale nigdy nie dostałem walentynki na serio - powiedział Peter - Jak zawsze zapraszałem dziewczynę to mi odmawiały, a teraz się zgodziła i nie przyszła.

- Bo są głupie - powiedział Remus - Peter, kiedyś pojawi się dziewczyna, która cie pokocha takim jakim jesteś.

- Patrz jaki się zrobił od kiedy jest z Astrid - powiedział Syriusz, a James i Peter się cicho zaśmiali.

- Olej tamtą dziewczynę, Pete - powiedział Remus - Nie zasługiwała na ciebie.

- Dzięki, chłopaki - powiedział Pete i otarł ostatnie łzy.

- Zostaniemy z tobą, Pete - powiedział Syriusz.

- Naprawdę? - zapytał Peter.

- Oczywiście, że tak! - powiedział James - Przyjaźnimy się! Nie zostawimy cię tu samego.

- A co z.. - zaczął Peter, ale rozległo się pukanie do drzwi.

- Możemy wejść? - zapytała Lily uchylając lekko drzwi, chłopcy kiwnęli głowa, a dziewczyny weszły do pokoju - Wszystko w porządku, Peter?

- Tak, już jest w porządku - powiedział

Wieczór walentynkowy spędzili razem w dormitorium chłopaków śmiejąc się i rozmawiając. Skutecznie poprawili Peterowi humor. Syriusz obejmował Konnie w taki, a brodę położył na jej ramieniu. Pocałował ją w policzek i wyszeptał jej do ucha:

- Kocham cie

- Też cie kocham - powiedziała uśmiechając się. Usta Syriusza również wykrzywiły się w uśmiechu. Złączył ich usta w czułym i długim pocałunku.

- Ale, że tak przy wszystkich - powiedział Remus krzywiąc się.

- Nie udawaj świętego - powiedział Syriusz ze śmiechem.

- Ja nie całuję się z Ast.. - zaczął ale Astrid przerwała mu pocałunkiem.

Kiedy się odsunęła na jej twarzy malował się dumny uśmiech, a Remus był cały czerwony.

- Uszanujmy Petera, który siedzi sam - powiedział James.

- Mi to nie przeszkadza - powiedział wkładając sobie czekoladkę do ust.

- Lily jeszcze my nie daliśmy sobie buziaka - powiedział James.

- Chciałeś uszanować Petera - przypomniała mu Lily.

- No nie bądź taka - mruknął zakładając ręce na piersi.

- Sam to powiedziałeś - powiedziała.

- Ale Peter nie ma nic przeciwko - powiedział, ale Lily pokręciła głową śmiejąc się cicho. James pocałował ją krótko w usta - przynajmniej tyle.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackWhere stories live. Discover now