✨1✨

5K 165 65
                                    

Gregory Montanha od rana pomagał swojej dziewczynie w przygotowaniach do lotu. Mia wylatywała na tydzień do swojej rodziny. Gregory pomimo wielokrotnych próśb Pisiceli nie dostał urlopu i nie mógł towarzyszyć swojej wybrance.

Mia była piękną, młodą, nieśmiałą kobietą co najbardziej podobało się policjantowi. Ich związek nie był idealny, czasami się kłócili, mieli trochę tajemnic, ale mimo wszytko nadal się kochali. Ich znajomość rozpoczęła się od wspólnych patroli, Mia była nową funkcjonariuszką, a Gregory jej opiekunem. Z biegiem czasu zaczęli się przyjaźnić aż pewnego dnia Montanha zaprosił ją na randkę gdzie wyznali sobie miłość i rozpoczęli swój związek. Reakcja ludzi nie była najlepsza, aczkolwiek sporo osób nie była zaskoczona tym faktem. Po pewnym czasie ludzie się zaznajomili z ich związkiem.

Mia wylatuje na tydzień, zaraz po jej powrocie miną 2 lata ich związku. Gregory odkąd zrozumiał, że szef nie da mu wolnego postanowił zorganizować coś na ich drugą rocznicę. Od pewnego czasu chciał zrobić kolejny krok w ich związku i oświadczyć się Mii, lecz nie wiedział jak się do tego zabrać. Okazja pojawiła się jak na tacy.

Spakowali wszystkie bagaże do Corvetty i udali się na lotnisko. Lot miał odbyć się o godzinie 7:30. Musieli się spieszyć bo zaspali i do lotu zostało im zaledwie 30 minut. Na szczęście lotnisko było niedaleko ich mieszkania więc bezproblemowo dostali się do środka. Gregory pożegnał się z Mią uczuciowym pocałunkiem, po czym obserwował ją oddalającą się. Gdy nie widział już dziewczyny odwrócił się i wyszedł z budynku. Wsiadł do Corvetty i udał się do mieszkania by odespać trochę, gdyż pracę zaczynał dopiero o 14:00. W mieszkaniu jedyne co zrobił to rzucił się na łóżko i zasnął.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Dokładnie dwa lata temu Erwin Knuckles opuścił Los Santos. O jego wyjeździe powiedział tylko najważniejszym osobom z Zakshotu. Decyzja odnośnie jego wyjazdu była dosyć nagła i pewnie lekko nie przemyślana aczkolwiek po czasie Erwin zrozumiał że była mu bardzo potrzebna. Chciał odciąć się od problemów, które miał w mieście. Wiadome było, że szarowłosy nawet w nowym miejacu nie odetnie się od crime'u. Kui załatwił mu posadę w jednej z mafii, z którą współpracował. Knuckles poznał tam wiele osób, które tak jak on uwielbiały napisać na banki, kasyna i tym podobne. Lubili też zabijać, ale nie byle kogo, uwielbiali zabijać osoby które im podpadną. Nie patyczkowali się, tylko od razu przechodzili do konkretów. Erwinowi się to bardzo podobało. Jednakże wiedział że to nie to samo co w Los Santos. Tęsknił za tymi ludźmi, cholernie za nimi tęsknił. Ale nie wiedział czy jest jakikolwiek sens wracać. Przed wyjazdem pokłócił się z kilkoma osobami. Powiedział kilka słów za dużo co pewnie, a raczej na pewno ich zraniło. Nie wiedział czy ktokolwiek o nim pamięta i nie wiedział czy oni też za nim tęsknią. Nie miał odwagi wrócić.

No właśnie, musiało minąć dwa lata, aby w końcu postanowił wrócić. Jego nowi przyjaciele zaakceptowali jego decyzje, pożegnali się i powiedzieli że jeżeli tylko będzie chciał wrócić drzwi stoją dla niego otworem. Erwin strasznie denerwował się spotkaniem z jego rodziną, jeżeli oni nadal nią są.

Lot trwał 10h. Większość czasu Erwin przespał. Bardzo mu to odpowiadało gdyż mógł odespać te kilka godzin, które w ostatnim czasie przeznaczył na planowanie rabunków. Miał on swój własny samolot, więc nikt mu nie przeszkadzał. Z kasyna i banków zarabiał bardzo dużo pieniędzy, więc mógł sobie pozwolić na takie wydatki.

Godziny ciągnęły się niemiłosiernie, więc kiedy w końcu jego pilot powiadomił go że zaczynają lądować, ogromny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Serce zaczęło mu bić z podekscytowania, nie mógł się doczekać aż w końcu będzie mógł przejechać się po pięknych ulicach jego ulubionego miasta Los Santos.

W końcu wylądowali. Wyszedł z samolotu po czym wziął głęboki wdech powietrza i wypuścił go ustami z szerokim uśmiechem. Było już późno więc siwowłosy postanowił że nie będzie o tej godzinie nikomu przeszkadzać. Udał się do swojego mieszkania, którego nie miał serca sprzedać i dobrze bo teraz było mu potrzebne. Otworzył drzwi i nie mógł się napatrzeć na wnętrze jego ulubionego pokoju. Odłożył walizki po czym poszedł spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Budzik Gregorego jak zwykle obudził go o 5:00. Mężczyzna musiał wstawać bardzo wcześnie, ponieważ miał problemy z wyrobieniem się na czas.

Brunet niechętnie wstał z łóżka, poszedł do łazienki i wziął prysznic. Po kąpieli, ubrał się w czarny golf i czarne spodnie. Zjadł obfite śniadanie i zaczął zbierać się do wyjścia. Nim się obejrzał była już 7:00.
Gregory pojechał swoją Corvettą pod komendę, zaparkował pojazd i poszedł po mundur.

-05 status 1- zgłosił na radiu

-Fantastycznie Grzegorz, zapraszam do gabinetu- odpowiedział mu Pisicela

Co tym razem, jakaś bezwartościowa skarga? - pomyślał

Niechętnie skierował się do gabinetu szefa policji. Montanha od początku wiedział że Pisicela będzie dobrym szefem. Miał takie przeczucie spowodowane może tym że on sam kiedyś nim był. Gregory nigdy nie twierdził że to był zły okres: był szanowany, lubiła go duża część miasta, miał dobry kontakt z policjantami, a nawet z pastorem. Jednakże nie chciał do tego wracać. Natłok pracy i obowiązków go przytłaczał. Nienawidził papierkowej roboty, za to uwielbiał adrenalinę.

Wszedł do pomieszczenia, gdzie czekał już na niego szef.

-Cześć Grzechu, jak tam bez Mii dajesz sobie radę?- zapytał Pisi

-Cześć, tak wszytko jest w porządku.

Nie właśnie. Nic nie było w porządku. Był to dopiero drugi dzień bez dziewczyny a on już tęsknił. Przede wszystkim nie dawał sobie rady z podstawowymi rzeczami. Miał dużo pracy, przez co w domu panował bałagan. Mia zawsze pomagała mu w ogarnięciu rzeczy. Teraz musi zdać się tylko na siebie.

-No dobrze, Grzechu na szczęście dziś nie ma na ciebie żadnej skargi. Ale miał bym do ciebie ważną prośbę.- zaczął

-O co chodzi?

-Słuchaj jestem ostatnio zajęty, ty akurat powinieneś wiedzieć o co chodzi- powiedział spoglądając na stos papierów na biurku- Zamówiłem z Burgershota dzisiaj zestaw śniadaniowy i obiecałem Kuiowi że po to podjadę, ale chyba się nie wyrobię, mógłbyś po to jechać? -zapytał

-No niech będzie- zgodził się tylko dlatego że miał ochotę na jego ulubionego shake'a czekoladowego.

Wsiadł do Corvetty i udał się w stronę Burgershota.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pierwszy rozdział mojej nowej książki.
Miał to być Oneshot ale po dłuższym przemyśleniu stwierdziłam że moge to rozwinąć i stworzyć z tego ciekawą książkę.

~Kleopatra

Prosto W Oczy || MorwinWhere stories live. Discover now