✨10✨

2K 117 16
                                    

Obydwoje siedzieli na dachu w niezręcznej ciszy. Nie wiedzieli co powiedzieć. Nie wiedzieli jak zacząć ich rozmowę. Nic nie wiedzieli. Po prostu siedzieli obok siebie w bezpiecznej odległości i spoglądali na miasto. Wokół nich była głucha cisza, raz po raz przerywana odgłosem jadącego w oddali samochodu. W ich głowach panował mętlik. Obydwoje inaczej wyobrażali sobie to spotkanie. Nie spodziewali się że będzie to dla nich tak trudne. W końcu Erwin postanowił zainicjować rozmowę.

-Słyszałem że masz dziewczynę, gratuluję- zaczął

-Oh tak, dzięki- odpowiedział

-Długo jesteście razem?- próbował za wszelką cenę kontynuować rozmowę

-Prawie dwa lata. A ty kogoś masz?

-Nie, znaczy miałem ale okazała się zwykłą kurwą. Teraz jestem sam- po tych słowach lekko się uśmiechnął.

-To znaczy?- dopytywał, najwidoczniej też chciał pociągnąć tą jakże słabo klejącą się rozmowę

-No, zdradziła moją organizację gdy byłem w innym mieście. Takie tak porachunki mafijne. Nie twoja bajka.

-Mhm....- przytaknął po czym znowu nastała cisza. Montanha jednak ją przerwał - Czemu mi nie powiedziałeś?

Erwin odwrocił głowę w stronę bruneta jednak ten nadal wpatrywał się w budynki przed nimi.

-o czym?- walnął głupie pytanie.

-Dobrze, wiesz o czym. Czemu wyjechałeś i zostawiłeś mnie samego bez wyjaśnienia- popatrzył w złote oczy Erwina

Przez chwilę obydwoje wpatrywali się siebie. Wzrok Montanhy jak i Wzrok Erwina był przepełniony smutkiem jak i ciekawością.

-Ja... Przepraszam...- zaczął, ale nie wiedział co powiedzieć- my...ja nie wiedziałem jak ci powiedzieć, myślałem że nie będziesz chciał mnie znać po tej naszej kłótni. Ehhh ten wyjazd był dosyć nagły. Kupiłem bilety i wyjechałem. Powiedziałem tylko rodzinie.

-Kiedyś mówiłeś że ja też do niej należę- odpowiedział ze smutkiem w głosie.

-To nie tak, myślałem że beze mnie będzie ci lepiej. Przepraszam.

Po tych słowach znowu nastała cisza.

-Ja też przepraszam Erwin, nie powinienem na ciebie w tedy krzyczeć, miałeś rację to była moja wina.

-To nie twoja wina, nic nie mogłeś na to poradzić. Byłem wtedy wściekły, wyładowałem na tobie wszystkie złe emocje. Wiesz, tamtego dnia kiedy wyjeżdżałem, chciałem się pożegnać, ale gdy podjechałem pod komendę i zobaczyłem cię szczęśliwego z Mią, stwierdziłem że tak będzie lepiej. Nienawidzę gadać o uczuciach, ale dobra jebać to. Chcę żebyś wiedział że tęskniłem Montanha. Żałowałem w chuj moich słów. Czasami myślałem żeby nawet zadzwonić, no ale wyszło jak wyszło.

-Ja też tęskniłem Erwin. Od zawsze nasza przyjaźń była dla mnie ważna. Z nikim się tak dobrze nie bawiłem jak z tobą- na te wspomnienia, cicho się zaśmiał- przez też czas kiedy cię nie było czasamj śniły mi się nasze wspólne przesłuchania. Pamiętam jak rozmawialiśmy po Pacyfiku bo wrzuciłeś zdjęcie na Twittera. Dobrze wiedziałem że to ty, ale zawsze miałeś coś co oczyszczało cię z zarzutów. Do tej pory nie mogę pojąć jak ci się to wszytko udawało.

-Mam łeb do takich rzeczy, ale ty też nigdy nie dawałeś za wygraną i robiłeś wszytko żeby mnie wsadzić. Jednak musisz wiedzieć że z takim GIGACHADEM jak ja nie da się wygrać.

Potem zaczęli wspominać różne wspólne momenty. Obydwoje chcieli by to powróciło. Spędzili na dachu dobre 2 godziny.

-Muszę już iść, jutro muszę wcześnie wstać do pracy.

Prosto W Oczy || Morwinजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें