✨15✨

1.8K 118 63
                                    

W Arcade siedzieli do 15:00 oglądając filmy, grając na automatach i zwyczajnie rozmawiając. Gregory świetnie się bawił w towarzystwie Erwina. Wspólnie spędzony czas dla obydwu był odetchnięciem od codziennych problemów. Spokojna grająca muzyka przywoływała u nich wiele wspomnień. Erwin opowiadał Grzesiowi trochę o życiu przestępczym, o napadach i o wielu innych rzeczach. Montanha słuchał z zaciekawieniem tego co Erwin mówi. Złotooki w pewnym momencie zaczął wspominać pewien napad, w którym Brunet brał udział. Wspomniał coś i ucieczce i wywrotce Montanhy. Gregory dokładnie pamiętał tą nieszczęsna ucieczkę, gdzie Carbonara wygrał swoimi umiejętnościami prowadzenia, których niestety jednostce policyjnej brakowało. Makaroniarz znał pewien zakręt do którego trudno było wjechać bez wcześniejszego zapoznania się z terenem. Z racji tego że Grzegorz go nie znał a jechał w U1, nie wychamowała i zablokował przejazd innym tak, że pościg został natychmiastowo zgubiony.
W tamtym momencie Montanha był wkurwiony, ale teraz śmiał się ze swoich umiejętności jazdy.

Po chwili wygładzania niesamowicie długiego monologu, Erwin ucichł. Chwilę pomiędzy nimi była cisza. Siwy w tym czasie wstał i podszedł do baru by przygotować im kolejne napoje. Z racji tego że obydwoje nie przepadali za alkoholem, napoje były bezprocentowe. Gregory jednak mógł w pełni stwierdzić że to były jedne z najlepszych napoji jakie kiedykolwiek pił.

Od momentu w którym Erwin dostał ten bar, w jego głowie pojawiła się koncepcja tego miejsca. Automaty, ledy i ogólny wygląd. Szybko odnowił to miejsce i bar czekał tylko na otwarcie.

-Wiesz co Erwin?- powiedział Montanha- ładnie tu masz. Nie mogę się doczekać aż będzie otwarte i będę mógł chodzić tu częściej.

-Ogólnie bar będzie otwarty tylko w piątki i soboty, ale jeżeli tylko będziesz chciał się gdzieś spotkać to zawsze możemy tutaj.

-Git- uśmiechnął się- oh poczekaj, telefon- dodał wyciągając telefon z kieszeni.

-Cześć Grzesiu- usłyszał głos Hanka

-Co to tam Henk?- zapytał

-Chciałem się zapytać czy wszystko w porządku. Od wczoraj cię nie widziałem, a z tego co słyszałem od sąsiadki nie wróciłeś na noc do mieszania.

-No bo wiesz, jestem z Erwinem i byliśmy na Chiliad i trochę przysnęliśmy.

-Z Erwinem...hmm..- zaśmiał się.

Hank lubił Erwina i bardzo kibicował im w ich znajomości. Według Overa Monte nigdy nie pasował do Mii. Ona miała dla niego zbyt spokojny charakter. Co innego Erwin. Od zawsze było widać że są dla siebie stworzeni. Obydwoje mieli ogromne ego, zawsze mieli coś do powiedzenia i mieli podobne charaktery. Nawet chińczyk im kibicował. Jednak oni zawsze się wkurzali na teksty związane z ich relacją. Co prawdę Erwin nakręcał to wszytko, ale nigdy nie myślał o tym naprawdę, na serio... Przy najmniej taka jest jego wersja.

-A gdzie teraz jesteś?- dopytał Over

-w barze- odpowiedział

-Ok, tylko jak coś między wami będzie to opowiedz później- zaśmiał się

-Co ty pierdolisz w ogóle!?- odpowiedział Monte

-Nic, nic cześć- pożegnał się

Zdezorientowany Gregory odłożył telefon z powrotem do kieszeni i napił się łyka napoju. Zastanawiał się czy to Co Hank miał na myśli mogłoby się kiedykolwiek wydarzyć, ale zaraz speszył się na tę myśl. Czy on tego chciał? Możliwe. Czy Erwin mu się podobał? Trochę na pewno.

-Co chciał Hank?- zapytał po chwili Erwin

-Pytał się czy wszytko ok. Był u mnie w mieszkaniu- odpowiedział- ale w sumie gdy mu powiedziałem że jestem z tobą, uspokoił się...

-To chyba dobrze że mnie lubi, prawda?

-Raczej tak- odpowiedział z uśmiechem

-Chodźmy stąd- powiedział po chwili Erwin wstając z krzesła

-Gdzie?- zapytał Montanha

-Nie wiem. Gdziekolwiek byle by nie siedzieć w jednym miejscu. Plaża, Burgershot, nie wiem- odpowiedział łapiąc Gregorego za nadgarstek i ciągnąc go do wyjścia.

-Auć- syknął Starszy

-Sorki- puścił jego dłoń, na co Gregory tylko się uśmiechnął i ponownie złączył ich palce ze sobą.

Erwin patrzył przez chwilę na ich połączone dłonie, po czym podniósł głowę na Gregorego i uśmiechnął się.

Urocze...- pomyślał

Udali się do samochodu by zaraz odjechać przed siebie bez żadnego konkretnego celu. Gregory nie wiedział gdzie jadą, w sumie tak samo jak jego towarzysz. Po prostu jechali przed siebie.

W pewnym momencie, gdy przekroczyli trochę prędkość, usłyszeli za sobą dźwięk sygnalizacji policyjnych. Erwin odwrócił głowę w stronę bruneta i szyderczo się uśmiechnął.

-Nawet o tym nie myśl. Zatrzymaj się.- popatrzył poważnym wzrokiem na siwowłosego.

-Oj Grzesiu, ale przynudzasz- powiedział zjeżdżając na pobocze

-Proszę wyłączyć silnik i zostać w pojeździe- usłyszeli głoś Capeli

-Oczywiście panie władzo- odpowiedział z uśmiechem Erwin- uprzedzam pytanie, tak wiem dlaczego jestem zatrzymany. Przekroczenie prędkości.

-Dokładnie tak Pastor. Gdzie się tak śpieszyłeś?- zapytał zaglądając do środka pojazdu- Grzechu?- dodał gdy zobaczył osobę na miejscu pasażera

-Hej Capela- odpowiedział lekko zmieszany Gregory

-Wolę nie pytać czemu OBYDWOJE wyglądacie jakby was piorun trzasnął- powiedział Dante

-Nie wiem o czym mówisz- odpowiedział Gregory

-Dobra, trzeba ago szybko załatwić bo zgłoszenie mam. 500 dolarów, przyjmujesz?

-Tak- odpowiedział Erwin

Złotooki podpisał dokument, poczekał aż policja zgasi bomby i ruszył, już przepisowo przed siebie.

-Możesz podjechać do mojego mieszkania? Wolałbym nie chodzić kolejny dzień w tych samych ubraniach.

-Pewnie- odpowiedział po czym pojechali w stronę zaznaczonego GPS'a.

Podjechali pod wysoki apartamentowiec. Gdy Erwin był tu za pierwszym razem, Gregory się dopiero wprowadzał i jeszcze był tam wielki syf. Teraz, mieszkanie Montanhy, było nowocześnie wystrojone, pełno kwiatów stało na parapetach. Erwin od razu zauważył że w wystroju maczała palce Mia, gdyż Montanha nigdy nie miał do tego ręki.

Weszli do salonu i Siwy usiadł na kanapie. Rozglądał się po pomieszczeniu sprawdzając czy na pewno nie ma tu żadnego zdjęcia bruneta i Mii. Nic nie było. Erwinowi wydawało się to trochę dziwne, że nigdy nie widział fotografii ukazującej dziewczynę wraz z Montanhą. Nie robili sobie zdjęć? Może po prostu nigdy ich nie wywoływali? Tego nie wiedział. W pewnym momencie odwrócił wzrok na sypialnię w której przebierał się Gregory. Udało mu się zobaczyć jego umięśniony tors. Jego liczne rany na plecach jak i na brzuchu. Erwin nie mógł oderwać wzroku. Po chwili Montanha zaczął zakładać koszulkę i obrócił się w stronę Złotookiego wpatrując się w niego. Erwin lekko się zmieszał na myśl że został przyłapany na zachwyceniu się brunetem.

W ciszy Brązowooki poszedł do kuchni i zaczął robić kawę jemu i Erwinowi. W pewnym momencie usłyszał dzwonek do drzwi.

-Otworzę- powiedział kierując się w stronę wejścia.

Przekręcił kilka razy zamek i otworzył drzwi. Za nimi stała dziewczyna z walizką w ręku.

-Grzesiu, przyleciałam jak tylko się dowiedziałam!- podbiegła do niego i pocałowała go w usta

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Koniec kolejnego rozdziału!

Mam nadzieję że się podobał <3

1040 słów

~Kleopatra

Prosto W Oczy || MorwinWhere stories live. Discover now